kamienie kartka z napisem "have no fear"

Odwaga, czyli czego mam za mało, a potrzebuję więcej [#012]

przez Monika Torkowska
Czas czytania: 22 min



15 lat temu Ali Edwards zapoczątkowała tradycję wybierania co roku dla siebie jednego słowa. Słowa, które od stycznia przez cały rok będzie towarzyszem, inspiracją, które będzie wyznaczać kierunek działań. One Little Word to koncepcja znana już na całym świecie. W 2022 roku moim jednym małym słowem stanie się odwaga.

Posłuchaj odcinka w: Spotify, Apple Podcasts, Google Podcasts, YouTube lub skorzystaj z odtwarzcza poniżej.

Wymienione w tym odcinku

Warto sprawdzić

Podkast do czytania

W tym odcinku

Końcówka 2021 roku to dla mnie taki czas dużych rozkmin. Dużych rozkmin i zastanawiania się nad tym dokąd chcę iść, jakie przedsięwzięcia chciałabym powziąć. W psychologii istnieje takie pojęcie jak błysk. To oznacza nagłe olśnienie. Taki moment, w którym nagle człowiek zdaje sobie z czegoś sprawę i wszystko inne nagle staje się łatwiejsze, jaśniejsze, wpadamy na jakiś genialny pomysł.

Od jakiegoś czasu już na moich mastermindowych spotkaniach przewija się temat tego, w jakim kierunku chciałabym pójść w tym, co robię w Internecie. Jest to też taki temat, który się odzywa przy okazji na przykład bycia zaproszoną do jakiegoś podcastu. Wtedy wychodzi moja niższa samoocena w tym temacie.

Kurczę, w pewnym momencie zdałam sobie sprawę, że tym słowem kluczem, za którym oczywiście stoi jakaś cała masa innych pojęć, problemów i ograniczeń, które mam w głowie jest właśnie odwaga.

Dołącz do osób czytających mój newsletter i odbierz dostęp do materiałów dodatkowych.

Czym jest odwaga?

Odwaga – przejrzałam sobie Internet – jest definiowana jako zdolność robienia czegoś, podjęcia jakiegoś ryzyka mimo silnych obaw, strachu czy niebezpieczeństwa. No i całkiem spoko.

Stoicyzm, który bardzo lubię jako nurt filozoficzny jest jedną z cnót, chociaż po tym roku w Polsce rzeczownik „cnota”, zwłaszcza w połączeniu z przymiotnikiem „niewieścia” nabiera złego znaczenia, ale pozwólmy na wyparcie tego złego znaczenia i zostańmy przy właściwej definicji i właściwym skojarzeniu jako jakaś pozytywna cecha.

Mega mi w ogóle podchodzi to, co stoicyzm mówi o życiu. Pewnie nie wszystko, ale to, co do tej pory czytałam to jak najbardziej. Jest fajna książka „365 dni stoicyzmu”. Jak ktoś lubi sobie porozkminiać albo jeśli w TOP5 czy TOP10 Gallupa macie intelekt, to myślę, że ten stoicyzm i ta książka może Wam się bardzo spodobać.

Tam są różne cytaty osób zajmujących się filozofią kiedyś i komentarz autora do tych cytatów. Bardzo ciekawa książka, żeby się zastanowić i chwilę refleksji nad różnymi obszarami w życiu zrobić.

To, co mi się mega podoba w stoicyzmie – jest tam naprawdę dużo wysokosprawczości, poruszania się w ramach naszego kręgu wpływu. To jest to, co mega z moim sercem rezonuje.

Na co dzień mnie nie spotyka żadne niebezpieczeństwo, jednak wyzwania owszem. Chociażby wystawienie się na widok publiczny, na publiczną krytykę tego, co robię. Chociażby tego podcastu, który teraz nagrywam. Też jakieś ryzyko porażki przy różnych przedsięwzięciach.

Jeśli publicznie się mówi o jakichś swoich planach, a to nie wyjdzie, to albo ludzie będą dopytywać… Ewentualnie mają to w dupie to też spoko. [śmiech] Ludzie bardziej się skupiają na sobie niż na innych.

Ale jeśli coś ich mega zainteresowało, to pojawi się ten moment, że pewnie zapytają: a co tam z projektem X? Trzeba będzie się do tego przyznać, ewentualnie olać. To zależy od punktu widzenia, jak na to spojrzymy.

Te działania, które podejmuję – chociażby wejście w nową rolę na etacie, o której wspominałam – w tym roku zostałam przełożoną, więc mam ludzi, którymi się zajmuję, to też jest wystawienie się na trochę inne bodźce.

Teraz działając w internecie i robiąc kolejne projekty, jeśli to, co się robi nie będzie przynosiło przychodu, to staje się drogim hobby. O tym też już chyba kiedyś mówiłam. Z tym, żeby zarabiać w jakiś sposób na tym, co się robi w biznesie online, to albo trzeba mieć swoje produkty, albo trzeba mieć jakąś współpracę. Jakąś formę zarabiania na swojej pracy.

Oczywiście, to też są pewne wyzwania i tutaj odwaga się pięknie odzywa. Przy okazji zastanawiania się właśnie nad tym tematem pod koniec roku 2021 tak bardzo uderzyło mnie samą, że mi tej odwagi w tym temacie, pewnie w innych też, bardzo brakuje.

Z czego to wynika? Jest to na bank jakaś wieloczynnikowa rzecz. Odzywa się oczywiście syndrom oszustki, czyli taka myśl o tym – oczywiście niepoparta niczym sensownym, to jest własne przekonanie o tym, że tak naprawdę to się nie wie zbyt wiele i w sumie to się zaraz wyda, że ja nic nie wiem i będzie do bani. Takie zjawisko psychologiczne.

Jak to jeszcze określimy niepewnością siebie i takim przekonaniem, że to, co się wie i to, o czym się mówi to już wszyscy wiedzą, to się robi piękna podkładka do tego, żeby mieć sinusoidę, która wygląda tak, że w pozytywnych momentach myśli się, że super, daje to ludziom wartość, super super ekstra.

A w tych najgorszych momentach człowiek myśli: Boże, ile jeszcze nie wiem, generalnie wszyscy to wiedzą i bez sensu, bo przecież ludzie sobie radzą bez tego, co robię. Tak, pewnie sobie radzą. Tylko pytanie – dlaczego jeśli wiem coś więcej niż inni, to miałabym się tym nie dzielić?

W ramach racjonalizacji przekonania, że wszyscy już wiedzą to, o czym mówię, to bardzo serdecznie pozdrawiam osobę, która będzie przygotowywała wersję do czytania dla tego odcinka – ten, kto po raz pierwszy słyszy, że jest wersja do czytania, to informuję, że na monikatorkowska.com dla każdego odcinka, kto woli czytać jest wersja do czytania przygotowana.

Osobie przygotowującej wersję do czytania bardzo się spodobała koncepcja ćwiczenia koła życia i mi o tym napisała. To było dla mnie wow, czyli coś, co ja znam od iluś lat i o czym sobie gadam i co ciągle mam w głowie nie dla wszystkich jest oczywiste i może dla kogoś być mega fajnym odkryciem. Życie zaskakuje.

Kim się otaczać chcę

W tych całych swoich jakże mądrych rozkminach doszłam do takiego momentu, w którym stwierdziłam, że ja bardzo potrzebuję patrzeć na ludzi, którzy mają odwagę. Patrzeć na ludzi, którzy mają tej odwagi więcej niż ja. Od razu zaznaczę, że powiedz mi o jakiejś odwadze na początku roku 2021, kiedy byłam przygnieciona remontem, przeprowadzką, kiedy byłam trochę przez to wszystko w dołku psychicznym i w bardzo dużym stresie, to generalnie kompletnie bez sensu i daj mi człowieku spokój, bo jaka odwaga, na cholerę mi to, idź sobie.

Do tego, żeby o takich rzeczach w ogóle myśleć i potraktować je w swoim życiu jako ważne też potrzeba zasobów, jakiegoś dobrostanu psychicznego, więc warto to mieć na uwadze, bo nie wszystko co nie zabije, to wzmocni. Jacek Walkiewicz chyba kiedyś mówił, że co nie zabije, to nie zabije, a może po prostu przeczołgać człowieka po asfalcie. Po asfalcie ja dodaję, Jacek chyba tego nie mówił.

Ja wychodzę z założenia, że bardzo warto znać swoje ograniczenia, wiedzieć gdzie się znajduję, czego mi brakuje, z jakiego miejsca ja w ogóle w życiu startuję. Zdaję sobie sprawę z tego, że mój obecny sufit jest dla kogoś podłogą i moja podłoga jest dla kogoś sufitem, bo jesteśmy w bardzo różnych miejscach.

To, czego bardzo teraz potrzebuję to właśnie szukać tych ludzi, którzy swój sufit mają wyżej niż ja mam własny. Być może właśnie takich, gdzie mój obecny sufit jest dla kogoś podłogą. Ja wiem, że wielu ludziom się nie podoba to stwierdzenie, którego za chwilę użyję – jeżeli ktoś kiedyś coś tam zrobił, coś osiągnął, to znaczy, że ja też mogę.

Wiem, że wiele osób bardzo przewraca na to oczami i traktuje to jako coachingowe gadanie – w ogóle nie wiem czemu coachingowe zawsze jest używane w pejoratywnym kontekście. Domyślam się z czego to wynika. Jeśli spojrzymy na coaching jako na dziedzinę, to kurde, on naprawdę potrafi wiele dobrego wnieść i jestem dużą zwolenniczką tego, żeby dobrze wykorzystywać to, co jest.

Jeśli coaching jest jedną z takich metod, które ktoś chce sobie wykorzystać i będzie mu dobrze służyć, to jak najbardziej ja jestem za. Nie wiem czemu sama użyłam tego określenia w pejoratywnym sensie.

Torkowska i jej drugi zawód

Zmierzam do tego, że do mnie to stwierdzenie teraz bardzo trafia. Podam Wam przykład z mojego życia, dlaczego to ma bardzo dużo sensu dla mnie. Pewnie kojarzycie, że programowanie to jest coś, co jest bazą mojego drugiego zawodu.

Miałam pierwszy, czyli przebranżowiłam się kilka lat temu. To, jak ja to zrobiłam to jest całkiem niezły przykład tego, jak podniosłam sobie pięknie poprzeczkę, a mogłam ją obniżyć i jak mogłam się ściągnąć w dół w całym tym procesie. Dziwię się, że miałam w sobie wtedy tyle odwagi. Nie wiem skąd ją miałam. [śmiech]

Chyba nie zdawałam sobie sprawy z poziomu trudności całego przedsięwzięcia, co może jest całkiem niezłą opcją do tego, żeby zacząć. Tak serio to chyba jestem jednak zwolenniczką tego, żeby bardziej świadomie podchodzić do różnych przedsięwzięć.

Miałam wokół siebie osoby, które już wtedy znajdowały się w branży informatycznej. To jest super przykład tego, żeby sobie poobserwować, jak być może ta branża wygląda od środka. Spojler – przykład jednej osoby nie oddaje absolutnie tego, jak wygląda cała branża. Wiadomo. W sensie nie warto sobie tworzyć całego obrazu na podstawie jednej osoby.

Jak się teraz zastanowię, to nie było w moim otoczeniu żadnej osoby, która chce pójść tym samym schematem co ja, czyli że jest w trakcie robienia jednego zawodu i zaczyna robić drugi, czyli łączy dwa kierunki studiów, ma jeszcze jakieś aktywności dodatkowe i będzie zmieniać branżę. Nie miałam takich osób w otoczeniu.

Szczerze, z perspektywy czasu uważam, że to bardzo szkoda, bo inna jest sytuacja, kiedy od początku idziesz w daną branżę i tworzysz sobie ten zawód w swoim CV, a inna jest sytuacja kiedy zmieniasz branżę i jeszcze dokańczasz ten poprzedni zawód i zaczynasz pracę nad kolejnym. To jest zupełnie inny kontekst nakładu pracy, inaczej wygląda Twoja codzienność, inaczej wyglądają twoje zasoby.

Ja szłam jakąś swoją drogą, wspomagałam się tymi osobami, które znałam, które były w moim otoczeniu w tej branży, natomiast brakowało mi takiego potwierdzenia, że się da przez te inne osoby, które też zmieniły branżę po drodze.

Nie wiem w sumie z czego to wynika, bo prawdopodobnie jakieś blogi czy grupy w internecie na ten temat istniały, ale jakoś tak mój mózg nie poszedł w tym kierunku. Nie wiem zupełnie dlaczego. A mówię o tym, bo to bardzo dodałoby mi nadziei i też odwagi, że to jest możliwe.

Nie miałabym swojej ścieżki wytyczanej przez siebie live, tylko chociaż zobaczyłam, że okej, to się da. Na moim roku co prawda były osoby, które też studiowały informatykę jako drugi kierunek, ale one jeszcze nie były na końcu tego celu, jeszcze nie zmieniły branży, tylko były w trakcie tak jak ja.

Co najwyżej mogliśmy sobie przybić piątkę po drodze i powiedzieć: hello, zrobiliśmy tę samą szaloną rzecz, nie jesteśmy całkiem normalni, lecimy z tematem. Tak to trochę było.

Wyobraźmy sobie sytuację, że miałabym wokół osoby, które robiły takie próby, ale im nie wyszło, czyli rezygnowały gdzieś po drodze, stwierdziły, że to nie dla nich albo byłoby to dla nich zbyt ciężkie. W sumie to pierwsze to jeszcze całkiem spoko, bo spróbować i stwierdzić, że to nie dla nich to jednak to ma sens – odpuszczać kiedy warto, tak jak mówimy w tym podcaście.

Gdybym patrzyła przede wszystkim na osoby, które nie doszły do tego celu, do którego ja też teraz idę, to w żaden sposób to by nie było wspierające. Z mojej perspektywy to byłoby totalnie sabotujące.

Dlaczego z innymi przedsięwzięciami w życiu miałoby nie być inaczej? Okej, jest pewnie masa ludzi, którzy mają cel X i tego celu z jakiegoś powodu nie osiągają – w porządku. Natomiast moim celem nie jest, nawet jeśli będzie trudno po drodze – co do zasady – nie dojść do tego celu. Moim celem jest znaleźć się tam, gdzie ci ludzie doszli, którzy ten sam cel sobie wzięli na tapet.

Kiedy poprzeczka wisi zbyt wysoko

Nie chodzi o to, żeby traktować drogę osób, które odniosły sukces, użyjmy tego słowa zamiennie, jako wyznacznika wszystkiego i jeśli ja tam nie dojdę to już masakra. Bardziej chodzi o urealnienie przed samym sobą tego, że to, co ja robię to nie jest rocket science, że są ludzie, którzy byli w stanie to zrobić, więc istnieje jakieś prawdopodobieństwo, być może całkiem spore, że ja też jestem w stanie dość. A jeśli jeszcze będę się uczyć od tych ludzi, to być może jestem w stanie być tego jeszcze bliżej.

To są trochę pytania retoryczne na które nie znam odpowiedzi. To są pewne hipotezy, które stawiam. Nie dowiem się, jeśli nie spróbuję. Za wysoko zawieszona poprzeczka też nie jest dobra. Patrzenie na osoby, które są tak daleko od nas, od tego dokąd my zmierzamy, mają te sukcesy jeszcze gdzieś dalej może też rodzić takie poczucie, że kurna Torkowska, ty tam nie masz szans dojść. Ta realność inspiracji bardzo się rozmywa.

Jeśli ja teraz szukam osób, które mnie inspirują, szukam osób, które mają jakąś odwagę, to szukam takich osób, gdzie mam poczucie, że jestem w stanie być blisko. Albo fragmenty tego, co one robią ja jestem w stanie zrobić. Bez przykładu, że da się coś zrobić z mojej perspektywy to jest zawieszanie sobie poprzeczki wyżej niż to jest konieczne, a ja nie chcę tego robić.

Moja poprzeczka przez wiele lat była zawieszona zdecydowanie za wysoko z mojej perspektywy. Obniżanie tej poprzeczki do akceptowalnego poziomu jest tym, co pozwala mi ruszyć, co pozwala tym beznadziejnie kiepskim – a może teraz coraz lepszym – pokładom odwagi się jakoś uaktywnić, gdzieś schować ten lęk.

Przy okazji bardzo serdecznie polecam mój drugi odcinek o lęku – moje osobiste case study na przykładzie lęku związanego z nagrywaniem tego podcastu. Dzielę się tym, jak ze sobą rozmawiałam, kiedy rozkminiałam w ogóle projekt pod tytułem „Między wskazówkami”. Możecie porównać, jak wyglądało to dziesięć odcinków temu, czy coś się zmieniło, może na plus, może na minus, to już zostawiam Waszym odczuciom.

Nie chcę zawieszać poprzeczki zbyt wysoko. Paradoksalnie z mojej perspektywy patrzenie na osoby, które doszły tam, gdzie ja też idę obniża tę poprzeczkę i pozwala ruszyć z miejsca jakkolwiek, bo jest nadzieja, że jestem w stanie tam dojść.

To jeszcze nie koniec, ale jeżeli podcast Ci się podoba, to bardzo serdecznie zachęcam Cię do obserwowania, subskrybowania i zostawienia oceny na Apple Podcast, jeśli masz ochotę i to, co robię jest dla Ciebie wartościowe. Bardzo serdecznie dziękuję, a my wracamy do właściwej treści i gadania o odwadze.

Jesteś historią, którą sobie sobie opowiadasz

Bardzo lubię rozkminy Andrzeja Tucholskiego. Ostatni odcinek jego podcastu „Przekonajmy się” odcinek 49 o sztuce wzruszania ramionami – och, jakie to było dobre! Jak ten koleś opowiada o wysokosprawczości i innych takich różnych konceptach psychologicznych. Ja bardzo lubię jego narrację.

On często mówi o tym, że jesteśmy historiami, które sobie opowiadamy. Teraz wyobraźcie sobie, że ja kilka lat temu, kiedy zmieniłam branżę opowiadałabym sobie historię, że na pewno jest dużo ludzi, którzy jednak nie zmienili branży, bo to jest trudne i wymagające. Disclaimer – no może jest. Generalnie łączenie dwóch kierunków to jest ciężko, wypalić się można. No być może można. Ale wyobraźcie sobie, że moja narracja w głowie wyglądałaby w ten sposób, zamiast skupienia się na celu do którego idę.

Wyobraźcie sobie, że zaczynając nagrywać podcast ja bym się zastanawiała nad tym: kurna Torkowska, kto ci tego będzie słuchał? Nikt cię nie zna, masz 500 obserwatorów na Instagramie. Kto tego będzie słuchał? Ty taki pimpek jesteś w całym świecie. Świat duży, tylko ty jesteś mały pimpek.

Albo: no okaże się, że ty nie potrafisz żadnego sensownego zdania sklecić i tego się w ogóle nie da słuchać, nikt tego nie będzie chciał słuchać, bo twój głos się nie nadaje do słuchania, bo w twojej głowie brzmi jakoś tam. Potem się okazuje, że ktoś pisze, że mam przyjemny głos. No zaskoczenie niemałe, ale już się przyzwyczajam do tego, że innym – a przynajmniej części osób – odpowiada.

Tak, jesteśmy historiami, które sobie o sobie opowiadamy – powtarzam za Andrzejem. Im bardziej powtarzam jakąś narrację, tym zwiększam prawdopodobieństwo, że pojawia mi się ona w życiu podobnie. A jakby nie było, jak się głębiej zastanowimy, to jesteśmy osobami do których gadamy na co dzień najwięcej.

Andrzej też mówi, że lubi żartować z siebie, bo wie, że się nie obrazi. Myślę sobie, że w kontekście łapania odwagi to żartowanie z siebie może być całkiem niezłą rzeczą, bo właściwie co mi się stanie, jak poniosę jakąś „porażkę”?

Andrzej mówi, że najwyżej umrze. Ja mówię, że jak nie umrę, to jeszcze całkiem spoko. [śmiech] W sensie wolałabym jeszcze trochę pożyć. Każdy kiedyś umrze, nie?

Zakładam, że jest więcej osób podobnych do mnie i nie jestem w żaden sposób wyjątkowa i nie tylko mi brakuje odwagi do tego, żeby większe przedsięwzięcia powziąć. Zastanawiam się skąd w nas jest ten głos, skąd w nas jest ten lęk.

„A co, jak ci nie wyjdzie?”, czyli lęki innych sprzedawane nam

Myślę, że tutaj podobnie jak w przypadku odcinka o poczuciu winy duże znaczenie mogą mieć głosy, które słyszeliśmy jak byliśmy dziećmi. Na przykład: a po co ci to? Albo jak już byliśmy starsi: a nie lepiej mieć stabilną pracę na etacie, kiedy ty myślisz o tym, żeby robić jakiś swój biznes.

A co, jak ci nie wyjdzie? – to od małego mogliśmy słyszeć i wiele innych głupich i bezsensownych zdań, które myślę, że tak naprawdę świadczą o lęku osoby, która takie zdania wypowiada.

Jeśli ktoś sam w sobie ma odwagę, idzie przez życie i wie, że to, że coś nie wychodzi to jest naturalnym elementem życia, to się kuźwa tak nie dzieje, że ktoś nagle jest mistrzem w czymś i mu zawsze to wyszło. Ej, no sorry. Jak w końcu nagrasz 10 minut podcastu ciągiem bez pomyłek, to prawdopodobnie nie jest twój pierwszy raz.

Tak bardzo część ludzi lubi projektować swoje własne lęki, ograniczające przekonania na innych. To jest zresztą naturalne, że tak robią. Wkurza mnie trochę ten brak świadomości, że to jest szkodliwe.

Jak takie coś ja słyszę, to tak sobie myślę, chcę mieć w głowie to, że to, co osoba mówi czy te pytania, które mi zadaje czy odwagę, którą chce mi w pewien sposób odebrać tymi swoimi gadkami, to to nie jest coś, co jest prawdą o mnie. To jest coś, co świadczy o tej osobie, o jej własnych lękach, przekonaniach, o jej mentalności i sposobie patrzenia na świat.

Tutaj nie mówię, że to jest gorszy sposób myślenia, tylko to jest sposób myślenia, który mi nie służy i którego ja nie chcę. Ta osoba może taki mieć, natomiast ja zupełnie nie muszę tego przyjąć i bardzo nie chcę tego przyjmować.

Dlatego teraz jestem w takim etapie, gdzie nie chcę się otaczać takimi ludźmi, którym brakuje odwagi. Ja chętnie dodam jej innym, jeśli będę w stanie kogokolwiek zainspirować do tego. Torkowska zaczęła nagrywać podcast i ktoś stwierdził, że ej, to ja też mogę – to super.

Jeśli ktoś przyjdzie do mnie i będzie próbował mi moją odwagę, która jeszcze się budzi i nie jest jakaś super wielka zbijać, to ja mówię: won, bo ja nie chcę czegoś takiego w moim życiu.

Zbyt dużą pracę wkładam w to, żeby ruszyć z miejsca, żeby dojść do jakiegoś miejsca, w którym chcę się znaleźć – coraz lepiej znam to miejsce – że nie ma w moim życiu miejsca na to, żeby walczyć z takimi osobami, żeby walczyć z takim sposobem myślenia.

To, z czym ja muszę walczyć w bardzo dużej mierze to jest moje obecne myślenie. Nie po to chodzę na terapię, nie po to pracuję nad sobą, żeby się tym karmić na co dzień, dlatego eliminuję takie komunikaty.

Jeśli masz podobny problem albo dostrzegasz, że masz podobny brak na przykład tej odwagi, to bardzo serdecznie zachęcam Ciebie do dołączenia do mnie i rozważenia właśnie takiego podejścia.

Przyciągamy to, o czym myślimy

Jeśli ja będę myśleć o sobie, że jestem kiepska, to taka pozostanę. W swoich oczach przede wszystkim. Jeśli nastawię się na krytykę z zewnątrz, to tę, która przyjdzie będę widzieć wyraźniej. Nawet jeśli to będzie jedna pośród wielu miłych słów, to ona mi będzie walić czerwonym światłem po oczach.

Jeśli zacznę szukać, którzy również planują w ujęciu 12-tygodniowym i też edukują innych w internecie, dzielą się swoim doświadczeniem w tym zakresie, to będę miała cudowny nawóz do wyrośnięcia psychologicznego kaktusa.

Takiego kłującego, gdzie za każdym razem przy dotknięciu tego tematu będzie on mnie kłuł i przypominał, że ktoś jest lepszy niż ty Torkowska. Kaktus psychologiczny. Nie wiem, czy w ogóle kaktusy potrzebują nawozów w sumie. [śmiech]

Za każdym razem, kiedy pojawi mi się w głowie jakiś pomysł, a ja zacznę sama przed sobą, zanim ktokolwiek jeszcze usłyszy o nim, podważać jego sensowność, zanim jeszcze przeszedł do fazy koncepcji, to naprawdę dojdę donikąd. To jest umacnianie się auto sabotażu.

Wiecie kiedy człowiek się najszybciej uczy? Byłam kiedyś na świetnym szkoleniu trenerskim. Oczywiście tam są różne sposoby uczenia, ale najlepiej się człowiek uczy wtedy, kiedy uczy innych. Jedną z metod zmniejszania i ostatecznie pokonania lęku jest stopniowa ekspozycja na bodziec – ten, który wywołuje lęk.

Tak sobie myślę, że być może z odwagą też tak jest, że trzeba się trochę wystawiać na te sytuacje, które są dyskomfortem. Znieść to, że nie zawsze wszystko pójdzie po mojej myśli. A jeśli nie pójdzie, to co z tego? Powiem Wam, że ja się chcę na te sytuacje wystawiać.

Sprawdź ?

Bezpłatne planery tygodniowe gotowe do druku: tutaj.

Rok 2022 rokiem budowania w sobie odwagi. Chcesz dołączyć?

Bardzo bym chciała, żeby 2022 był dla mnie w kontekście odwagi przełomowy. Czy taki będzie to nie wiem, zobaczymy w podcaście za rok – zakładając, że będę ten podcast nagrywać. Jak teraz miałabym odpowiedzieć na to pytanie, to myślę, że będzie. Ja wiem, że to będzie pewnie nieprzyjemne na początku, może być nieprzyjemne.

Ale chcę sięgać po to, żeby dać sobie szansę. Jeśli nie sięgasz po coś, to tego nie otrzymasz. Być może nie zawsze, bo może ktoś cię doceni w pracy, dostaniesz premię i będzie super. Jak najbardziej takie sytuacje też się zdarzają i warto się z tego cieszyć.

Czy jak sięgasz, to na pewno otrzymasz? Ja bym założyła, że nie. [śmiech] Natomiast jeśli nie spróbuję, jeśli nie dam sobie szansy, to na pewno nie otrzymam. Sięgnięcie samemu jest bezpieczniejszą drogą, bo akcja jest po mojej stronie.

Nie zawsze ten wynik będzie taki jakbym oczekiwała, natomiast co mi szkodzi? Przez brak odwagi mam usiąść, czekać i tego nie zrobić? To nie jest ta droga, którą bym chciała wybrać. W 2022 Torkowska mówi, że buduje w sobie odwagę i chce sięgać, żeby dać sobie szansę na otrzymanie.

Let the games begin – niech rozpocznie się gra! Grasz ze mną?


Zdjęcie: Dylan Hunter


Niektóre linki na stronie mogą być afiliacyjne. Jeśli wejdziesz przez taki link na stronę sprzedawcy i dokonasz zakupu otrzymam gratyfikację (nie wpływa to na cenę dla Ciebie). W ten sposób wspierasz moją pracę. Dziękuję!

Przeczytaj też

Zostaw komentarz

1 komentarz

Składać wypowiedzenie kiedy nie mam nowej pracy? Rozważania z korporacji [#027] - Monika Torkowska 31.08.2022 - 21:08

[…] Odwaga, czyli czego mam za mało, a potrzebuję więcej [#012] […]

Odpowiedz

Strona wykorzystuje pliki cookies. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na wykorzystywanie plików cookies. Ok, lubię ciasteczka Czytaj więcej