Ciągle nie masz czasu? Oto przyczyny!

przez Monika Torkowska
Czas czytania: 5 min

Kiedy ktoś dowiaduje się, że po godzinach, w szeroko rozumianym internecie zajmuję się produktywnością, to słyszę, że mojemu rozmówcy brakuje czasu, żeby… czytać o zarządzaniu swoimi działaniami w czasie. Mały paradoks. Jak myślisz, dlaczego tak może się dziać?

Mogę wszystko

Panuje tu i tam ciekawe przekonanie, że absolutnie wszystko da się zorganizować i wcisnąć w kalendarz. W pewnym sensie owszem, ale z małymi zastrzeżeniami. Jakim kosztem? Czy zawsze to ma sens? Dlaczego mimo różnych starań wciąż masz poczucie, że brakuje Ci czasu? Analizowałam ten temat jakiś czas i zdefiniowałam dwa powody. W którym z nich widzisz siebie?

Okradziony z czasu

Zanim stwierdzisz, że absolutnie nic nie jesteś w stanie wcisnąć w swoim kalendarzu i jesteś urobiony po pachy to pozwól sobie na pewien eksperyment.

Złodzieje czasu – tak nazywam różne rzeczy, które nam ten czas zabierają, choć tak naprawdę to sami jesteśmy swoimi złodziejami (ja swoim też bywam, żeby nie było!). Bowiem to my sami decydujemy się podjąć jakąś aktywność. Nawet jeśli pomógł nam w tym sztab osób, stojących za tym, aby Instagram był tak wciągający, jak nowy odcinek Gry o Tron. Właśnie, social media. Moje osobiste top of the top rzeczy, które kradną czas lub dają wrażenie czasu przeciekającego przez palce. Czy są złe? Dla mnie nie, uwielbiam social media! Ale czy zabierają czas? Owszem.

A propos social mediów – Nie chcę być dobrze poinformowana. Wiesz dlaczego?

Wydaje Ci się, że mało czasu spędzasz w Internecie? Prawdopodobnie masz rację – prawdopodobnie tylko Ci się wydaje. Mi przynajmniej tak się wydawało do czasu, kiedy zaczęłam ten czas spędzony w Internecie mierzyć. Serdecznie polecam Ci zainstalowanie aplikacji na telefonie i na komputerze (może być wtyczka do przeglądarki) śledzących czas spędzony przez Ciebie w internecie. Urządzenia z iOS z tego co wiem mają tę funkcję wbudowaną. Podobnie w ustawieniach Facebooka i Instagrama możesz (nie)stety sprawdzić te wartości. Bardzo polecam analizę swoich aktywność z całego tygodnia. Możesz się zdziwić. 🙂

Skala w tym przypadku naprawdę robi różnicę! 15 minut dziennie być może nie robi wrażenia, ale w skali miesiąca to 7,5 godziny! Ponad doba! 15 minut spędzone w Internecie dziennie to jednak bardzo atrakcyjny scenariusz. 🙂 Sprawdź ile czasu Ty spędzasz w aplikacjach lub przed telewizorem.

Przy okazji dowiedz się jak w prosty sposób ograniczyłam korzystanie z serwisu YouTube.

Możesz też stwierdzić „no dooobra, ale człowiekowi odrobina relaksu i odprężenia się należy”. Oczywiście, że tak! Pytanie, czy Internet Ci to faktycznie daje. Jeśli tak – w porządku, jeśli nie to może warto się nad tym tematem pochylić?

Nietrafiony, ale nadal zatopiony

Może być tak, że przeprowadzisz eksperyment, o którym wspominałam i okaże się, że czas nie przecieka Ci przez palce na siedzeniu w telefonie, przed komputerem czy telewizorem.

A nadal brakuje Ci czasu.

Przejdźmy więc do drugiego powodu.

Od przybytku głowa (nie) boli

Jeśli już wiesz, że nie marnujesz dzikiej ilości czasu (ponad Twój własny poziom akceptacji, Twoje życie – Twoje zasady) to nie mam dla Ciebie dobrej wiadomości.

Masz w swoim życiu za dużo na głowie. PO PROSTU.

Nie oszukasz doby. Nie oszukasz też możliwości swojego organizmu. Doba ma (tylko, albo aż) 24 godziny i żadna magia, żadna organizacja nie sprawi, że wyciśniesz z niej choćby minutę więcej. Pewne czynności, zajęcia trwają określony czas i tyle. Jeśli suma tych czynności przekroczy Ci dobę, tydzień, czy jakikolwiek wyznaczony czas to trudno.

Rozwiązanie

Jednym z wyjść jest robić mniej. „Hehe” – może myślisz sobie. Wszystko ma swoje granice, nasze ciało i psychika również.

Ja jestem na etapie świadomej niekompetencji – wiem, że mam tendencje do pracoholizmu i muszę na to bardzo uważać, jeśli chcę o siebie dbać. Możesz przeczytać więcej o tym, czym dla mnie jest produktywność, abyśmy mieli spójną definicję.

Jakkolwiek stwierdzenie „robić mniej” może Ci się w Twojej sytuacji życiowej wydać śmieszne (ale to nadal jest jakaś myśl!) to możesz zacząć… delegować. Z jakiegoś powodu panuje w społeczeństwie przekonanie, że wszystko trzeba robić samemu. Uważam je za szkodliwe i nie podzielam go. Delegować zadania można w różnoraki sposób – zarówno za pieniądze, jak i bezpłatnie.

Najprostszym przykładem, który dostępny jest dla większości osób (chyba, że mieszkasz sam) to rozdelegowanie nadmiaru swoich obowiązków sprawiedliwie między wszystkich domowników. Tak, moja prywatna opinia jest taka, że wszyscy domownicy są tak samo odpowiedzialni za życie rodzinne (stosownie do wieku) – emocjonalne, finansowo i w zakresie organizacji czy ogarniania codzienności. Jak Ty rozegrasz ten temat w swoim domu pozostawiam po Twojej stronie.

Wiemy już z powodu pierwszego opisanego w tym artykule, że małe rzeczy robią duży efekt w skali. Podobnie jest z delegowaniem (niektórych, większości, a może wszystkich?) np. zajęć związanych z opieką w zakresie porządku nad domem.

Wiadomo, że każdy etap w życiu ma swoją charakterystykę, więc nie zawsze w budżecie mogą być środki na to, aby coś oddelegować. Tu niestety też nie ma magii – z pustego i Salomon nie naleje. Jeśli jednak możesz/możecie sobie na to pozwolić – warto rozważyć odciążenie się w niektórych kwestiach. Zwłaszcza, jeśli Twoja stawka godzinowa jest wyższa, niż będziesz płacić za wybrane usługi. Poza odzyskiwaniem czasu dla Ciebie ma to też inne pozytywne skutki. Te skutki szczególnie wybrzmiewają dla kogoś takiego, jak ja, kto jest całym sercem za przedsiębiorczością – dajesz innym pracę i pozwalasz im zarabiać na ich życie.

Daj znać, co myślisz. W którym z tych powodów widzisz siebie?


Zdjęcie: AJ Garcia


Przeczytaj też

Zostaw komentarz

27 komentarzy

Vicky / miye.eu 12.06.2020 - 04:16

Mam to szczęście, że nie przepadam za oglądaniem filmików w internecie, więc przynajmniej yt nie zjada mi czasu 🙂

Odpowiedz
Monika Torkowska 26.06.2020 - 15:39

Good for you! Całkiem sporo czasu w ten sposób potencjalnie nie tracisz 🙂

Odpowiedz
Agata Dzierzawa 12.06.2020 - 16:24

Staram się ograniczać czas w internecie jak mogę.

Odpowiedz
Monika Torkowska 26.06.2020 - 15:39

I jak Ci idzie? Masz jakieś swoje narzędzia, które Ci w tym pomagają? Dla mnie to duże wyzwanie. 🙂

Odpowiedz
opycha.pl 12.06.2020 - 18:06

Przede wszystkim jak wiem, że będę miała pracowity dzień, to zaczynam go od 15 minut jogi, potem parzenie kawy (w czasie, gdy się parzy medytacja), dzienniczek wdzięczności i do obowiązków! No i w zależności od dnia jeszcze wpada w międzyczasie śniadanie lub nie (zależy, czy jestem głodna). Niestety sporo osób (mnie tez się zdarza) zaczyna dzień od scrollowania social mediów i w głowie robi się bałagan. Dlatego ja na noc po prostu wyłączam Wi-Fi w telefonie. Budzę się, rozprostowuję gnaty, porządkuję myśli przy aromacie kawy. Potem, popijając ją sprawiam, że mój dzień staje się już na starcie dobry, bo dzienniczek wdzięczności nastraja pozytywnie. A potem praca. Jak przebrnę przez najgorsze, to włączam Wi-Fi w telefonie i coś tam sobie poprzeglądam na Ig, bo to w pewnym sensie też moja praca. Chwilka na Facebooku, a potem powrót do pracy. Tak samo, jak Ty, nie włączam powiadomień w internetach. Nawet nie chodzi o czas. Kiedyś, wiele lat temu włączyłam je na Fejsie i bardzo, bardzo irytowały mnie wyskakujące co chwilę okienka z powiadomieniami! Dlatego wyłączyłam i mam spokój. Do tego najlepiej wyłączony dźwięk w laptopie, bo nawet jeśli zapomnę zamknąć Facebooka, to dźwięk wiadomości mnie nie odrywa od pracy 🙂 Telewizja głównie wieczorem albo wcale. Jak włączę ją rano lub popołudniu, to już wiem, że z tego dnia wiele nie będzie. Ot, taki spokój i porządek w głowie staram się zachować 🙂

Odpowiedz
Krystyna M. 13.06.2020 - 17:30

Nie mam czasu to po prostu czasami dobra wymówka. Mogę nie mieć czasu – albo tak mi się wydaje, a jednak zdążę wszystko, co mam do zrobienia. To ode mnie zależy 🙂

Odpowiedz
Gabi Tomaka-Ząbek 13.06.2020 - 17:33

To robienie mniej jest bardzo kuszace ale opóźnia osiągnięcie celu. Jak czytam książki to pięć naraz, jak tworzę projekty to też kilka równocześnie. Nie potrafię krok po kroczku, bo zawsze mnie rwie??i ma to swoje plusy ? na szczęście, potrafię przełączyć się w tryb calkowitej regeneracji i świadomej pauzy aby nabrać sił ?

Odpowiedz
Monika Torkowska 26.06.2020 - 16:07

Robiłaś może sobie test Gallupa? Brzmi jak aktywator na wysokim miejscu 🙂

Odpowiedz
MATT 14.06.2020 - 08:30

Muszę przyznać, że ciekawe podejście na poprawę produktywności. Faktycznie jednym z największych pochłaniaczy czasu to internet, który trzeba nauczyć się świadomie kontrolować 🙂

Odpowiedz
Maciej Pawlik 14.06.2020 - 08:35

A kiedyś obiecywano, że rozwój technologii sprawi, że będziemy krócej pracować i mieć więcej czasu dla siebie 😉

Odpowiedz
Monika Torkowska 26.06.2020 - 18:01

Myślę, że i kiedyś i teraz sporo zależy od naszych ostatecznych wyborów 🙂 ta doba nadal ma 24 h 🙂

Odpowiedz
Czytaj na walizkach 14.06.2020 - 18:43

Chyba najważniejsze to ustalić priorytety i się ich trzymać w danym dniu, tygodniu i miesiącu. Jednak przy tak dużej liczbie rozpraszaczy jest to wymagające zadanie 🙂

Odpowiedz
Monika Torkowska 26.06.2020 - 15:58

Wymagające, ale do zrobienia. Zwłaszcza, że w czasie ich eliminowania trochę się samodyscypliny uczymy 🙂

Odpowiedz
Marek Bartłomiej Cabak 14.06.2020 - 22:00

To prawda, sami jesteśmy złodziejami własnego czasu 😉 A należałoby się bardziej zdyscyplinować 😉 I nie włączać tak często YouTube.

Odpowiedz
Monika Torkowska 26.06.2020 - 15:39

Hmm jeśli chodzi o YT to mam coś tutaj dla Ciebie http://www.monikatorkowska2.stronaob.pl/jak-ograniczyc-czas-na-youtube/ 🙂 bardzo mi pomogło!

Odpowiedz
Angelika Fronia 15.06.2020 - 15:31

U mnie największym problemem jest to, że mam za ambitne plany na poniedziałki, tak jakbym nie miała dzieci, a one swoje plany ?

Odpowiedz
Dana 15.06.2020 - 21:12

Ciekawy pomysł z tym mierzeniem czasu, który spędzamy w social mediach. Czasem człowiek tego nie kontroluje i świadomie nie robi – ot, stoimy gdzieś w kolejce i mimochodem zaglądamy na FB, koleżanka na WhatsApp podeśle zabawny film na YouTube itd. itp… I tak schodzą kolejne minuty, godziny…

Odpowiedz
Rafał Walaszek Bogaty z Wyboru 16.06.2020 - 02:33

Social media owszem zjadają czas, ale albo aplikacja źle liczy, albo poszedł potrójny chochlik 😉

„15 minut dziennie być może nie robi wrażenia, ale w skali miesiąca to 52,5 godziny! Ponad doba!”
15 min * 30 dni = 7,5 godziny To już tylko 1/3 doby, a co dopiero ponad dwie 😉

Swoją drogą, nie można też wpaść w manię wpisywania wszystkiego w kalendarze. Można stracić całkiem sporo czasu na planowanie dla samego planowania.

Odpowiedz
Monika Torkowska 26.06.2020 - 15:45

Masz rację z tym wyliczeniem! Nie wiem jak to policzyłam, dziękuję. 🙂

Yup, prawda, planowanie jest nieco pozbawione sensu samo w sobie jeśli nie pociąga za sobą za mało.

Odpowiedz
TosiMama 16.06.2020 - 08:21

Mi do niedawna najwięcej czasu zjadały dojazdy do pracy. Korki sprawiały, że czasem dojazd albo powrót ciągnął się w nieskończoność. Starałam się nie marnować czasu i zawsze miałam ze sobą książkę. W domu i w pracy wykorzystywałam każdą minutę maksymalnie. Teraz, w czasie pandemii, pracuję z domu i mam wrażenie, że doba wydłużyła się o 24 godziny!

Odpowiedz
Monika Torkowska 26.06.2020 - 15:45

Oj, bliski mi jest ten temat, więc rozumiem zmianę Twoich odczuć teraz. Jak wykorzystujesz ten „odzyskany” czas? 🙂

Odpowiedz
anna.kaminska.pl Gazeta.pl 17.06.2020 - 08:15

To może być wskazówką do planowania swojego czasu. Ale wiem, że może stać się pułapką – zbyt wiele czasu poświęconego na notowanie…jeżeli byśmy chcieli wszystko wpisywać w kalendarz…

Odpowiedz
Monika Torkowska 26.06.2020 - 15:45

Zdecydowanie może być pułapką. 🙂

Odpowiedz
zapo wiedz 18.06.2020 - 20:56

Sytuacja z wtyczką mierzącą czas trochę się komplikuje jeśli nasza praca związana jest z działaniami w Internecie. 😀

Odpowiedz
Monika Torkowska 26.06.2020 - 15:58

Prawda, niestety! 🙂 Jedną z opcji są time trackery, które można zatrzymywać (wtedy na czas pracy w internecie) i ponownie włączać. Wymaga nieco więcej dyscypliny.

Odpowiedz
Aleksandra Bohojło 06.07.2020 - 22:16

Wydaje mi się, że całkiem rozsądnie zarządzam swoim czasem, bo znajduję równowagę pomiędzy życiem zawodowym, a prywatnym. Czasem szala się przechyla, ale potem znowu wraca do normy. Czasem trzeba czemuś oddac więcej swojej uwagi, ale najważniejsze jest to, żeby efekt końcowy nas zadawalał, a sumienie nie męczyło, że znowu coś zawaliliśmy. W tej kwestii wypracowałam w sobie względny spokój i nie mam sobie wiele do zarzucenia, choć oczywiście skłamałabym, gdybym powiedziała, że nie brakuje mi czasu na pewne rzeczy. Staram się jednak pracować nad sobą, swoją cierpliwością, nauczylam się odpuszczać (sobie i innym) i nie wychodzę z założenia, że jeśli czegoś nie zdążyłam zrobić danego dnia, to znaczy, że miałam ku temu powód.

Odpowiedz
Blogierka 07.07.2020 - 01:44

To o mnie. Nie mam wyczucia czasu i zawsze od dziecka wszędzie się spozniam.
I tak ma cała rodzina – geny czy zle wychowanie? 😉

Odpowiedz

Strona wykorzystuje pliki cookies. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na wykorzystywanie plików cookies. Ok, lubię ciasteczka Czytaj więcej