ubrania na wieszaku

Domowa szafa minimalistki. Eksperyment: 7 ubrań, 7 dni. Co, jak i dlaczego?

przez Monika Torkowska
Czas czytania: 5 min

minimalizmie, póki co, było na blogu mało. Zdecydowanie za mało! Za mało w stosunku do tego, jak ważnym upraszczaczem mojego życia jest. ? Więc dziś kolejny, minimalistyczny odcinek. Tym razem o… szafie.

Jak to było, kiedy byłam dzieckiem

Z domu wyniosłam zwyczaj zostawiania „gorszych” rzeczy na „po domu”. Do „znoszenia”. Tak, jak by dom był hmm gorszy? Jak by dla domowników można było gorzej wyglądać. A przynajmniej nie tak dobrze jak dla innych. ?

Przypuszczam, że tło historyczne tego zwyczaju jest proste. Swego czasu ubrania były towarem deficytowym. Od dawna chciałam porzucić takie myślenie o ciuchach i coś zdobić z tym, jak noszę się w domu.

Ja i moja szafa

Od kiedy pamiętam jestem średnio zadowolona ze swojej szafy. Serio. Niby miałam i ładne rzeczy, i trochę brzydsze. Ale zawsze było jakoś tak… Nie do końca szafa oddawała to, kim jestem. Czuję niespójność! Teraz mam prawie 30 na karku i jestem tym trochę zmęczona.

Niezadowolenie z tego, jak ubieram się na co dzień obniża jakość mojego życia. A chcę, żeby było przyjemnie, bo czemu nie? To wspólny mianownik tego, co tworzę też w Internecie. Żeby codzienne życie było fajne. Ot co!

Ubrania to część mojej tożsamości, a że pracuję nad sobą to przyszedł czas i na szafę.

Myślę, że w domu też warto wyglądać fajnie. No, tylko problem w tym, że jak zaczęła się pandemia to ze spódniczek, dżinsów i fajnych bluzek przeniosłam się na legginsy i koszulki.

Wiecie, nie ma w nich nic złego. Po prostu codziennie wyglądam tak samo, znaczna część moich ubrań leży, a ja przestałam być zadowolona z tego, jak wyglądam w domu.

Droga ku zmianie

Kto obserwuje mnie na Instagramie ten wie, że niedawno dołączyłam na pokład kursu „Szafa minimalistki. Mam się w co ubrać„, stworzonego przez Kasię Kędzierską. Bloga Kasi, Simplicite czytam od wieeelu lat i uwielbiam!

To chyba jasne, że nie będę Wam pisać co jest dokładnie w kursie. ? Możecie to sprawdzić samodzielnie dołączając na pokład. Do czego, zresztą, zachęcam. A powiem szczerze, że zaskoczyło mnie, jak świetnie Kasia przemyślała treści w nim zawarte.

Zapytałam Was na Instagramie, czy chcecie relację z mojego ubraniowego eksperymentu. O dziwo, 100% odpowiedzi było pozytywnych. Więc oto jest! Zaczynamy nowy cykl!

Kasia jest autorką „oryginalnego” wyzwania, więc zapytałam ją czy nie ma nic przeciwko, abym publikowała takie zestawienia u siebie. Mam na to zielone światło.

U mnie eksperyment będzie wyglądał niego inaczej.

Zasady mojego eksperymentu

  • Testuję szafę „domową”. Pracuję z domu, przy kompie (jestem programistką). Ze współpracownikami spotykam się raz na tydzień i raz na dwa tygodnie. Z klientem praktycznie wcale. Ma być więc luźno, fajnie, wygodnie.
  • Nie wliczam butów, bo popylam cały czas w moich ukochanych birkenstockach.
  • Nie wliczam też bielizny, skarpetek i takich tam.
  • Wybieram co najwyżej 7 ubrań na tydzień. Robię to pod koniec tygodnia i dzielę się z Wami tym na Instagramie.
  • Robię zdjęcia z każdego dnia. Z każdego tygodnia prezentuję wybrane ubrania i zestawienia z nich na blogu.
  • Dzielę się swoimi przemyśleniami podczas trwania eksperymentu.
  • Będę się starała, aby na każdy tydzień była jakaś spódniczka/sukienka. Za rzadko w nich chodzę po domu, a chciałabym częściej.
  • Planuję wybierać jedną „problemową” rzecz z szafy. Taką, z którą trochę nie wiem co zrobić. Żeby łatwiej podjąć decyzję, że wylatuje z szafy. Albo nauczyć się komponować z nią zestawy.
  • Jestem po przeprowadzce, nie mam „prawdziwej” szafy, korzystam z szafy-kartonu, więc ubrania oddzielam „wizualnie”.
Moje ulubione domowe klapki. Birkenstock, model Arizona.

Małe wyjaśnienie

  • Żadna tam ze mnie znawczyni mody.
  • Moja szafa jest stosunkowo hmm nudna, ale może zmienię zdanie na jej temat w trakcie trwania eksperymentu.
  • Nie mam żadnych fajnych ciuchów, ale wierzę, że bez wydawania fortuny, z tym co mam jestem w stanie osiągnąć satysfakcjonującą szafę.
  • Nie wiem jak długo będzie trwał eksperyment. Zobaczę jak będę się czuła i jaki będzie Wasz odbiór! Na Instagramie był super, zobaczymy, jak będzie dalej. Liczę na dobre zmiany po czasie. A może projekt będzie ewoluował? Na pewno będzie!

Po co mi to?

Wierzę, że fajna szafa zmniejsza liczbę decyzji w szerszej perspektywie. Nie zaskoczę Was, jeśli napiszę, że to oszczędza czas.

Chcę się lepiej czuć ze sobą. Dowiedzieć się co tak naprawdę mi się podoba! I w czym czuję się dobrze.

Plus odgracić szafę, ale to nie od razu.

Właśnie kończę pierwszy tydzień eksperymentu, kiedy to piszę i… jestem zaskoczona dotychczasowym efektem.

Kasia używa fajnego określenia „zakupy we własnej szafie”. 😀 I… podoba mi się! Wybierasz się razem ze mną?

__________

Zdjęcie: Alyssa Strohmann

__________

Przeczytaj też

Zostaw komentarz

Strona wykorzystuje pliki cookies. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na wykorzystywanie plików cookies. Ok, lubię ciasteczka Czytaj więcej