balony 3 i 0 urodzinowe

Idealne momenty i drogie hobby. 6 życiowych lekcji na 30. urodziny [#013]

przez Monika Torkowska
Czas czytania: 26 min

Nigdy nie ma odpowiedniego momentu, żeby zacząć. Zmiana zdania jest całkiem okej. Warto szukać własnej ścieżki. O drogim hobby. Nikt nie ma monopolu na mówienie o jakimś temacie. Dlaczego warto być odważnym. Czyli moje 6 lekcji na 30 urodziny. Zapraszam!

Posłuchaj odcinka w: Spotify, Apple Podcasts, Google Podcasts, YouTube lub skorzystaj z odtwarzcza poniżej.

Wymienione w tym odcinku

Warto sprawdzić

Podkast do czytania

W tym odcinku

Sprawdź ?

Bezpłatne planery tygodniowe gotowe do druku: tutaj.

Słuchajcie, w lutym mam urodziny. W tym roku, czyli w 2022 kończę 30 lat. To jest zabawne, bo wiem, że niektórym osobom przekroczenie trzydziestki nie podoba się za bardzo. A mi się ta liczba podoba. To jest taki fajny wiek, on fajnie brzmi! Dlatego stwierdziłam, że podzielę się z Wami sześcioma takimi nie do końca może oczywistymi lekcjami na trzydzieste urodziny po 30 latach życia.

Zbierałam je z miesiąc chyba, bo one przychodziły mi do głowy – jak ćwiczyłam, jak coś robiłam w kuchni. Cóż, są one trochę bardziej filozoficzne i takie przemyślenia o życiu. [śmiech] Jeśli to brzmi fajnie, to lecimy dalej.

Nigdy nie ma odpowiedniego momentu, żeby zacząć

Lekcja pierwsza – nigdy nie ma odpowiedniego momentu, żeby zacząć. To jest pierwsza myśl, która przyszła mi do głowy, kiedy myślałam o temacie pod tytułem: lekcje na 30 urodziny. Zaraz mi się pojawiło w głowie: zaraz mi przyjdzie ktoś, kto ma 40 albo 50 lat i powie: Torkowska, ty 30 lat? Jakie mi lekcje sprzedajesz? [śmiech] Wiecie o jaką narrację chodzi. Albo mam nadzieję, że nie wiecie. [śmiech]

To jest coś z jednej strony śmiesznego, z drugiej strony trochę smutnego, bo też dzieciom się tak lubi umniejszać ich głos w jakichś sprawach. Dzieci i ryby głosu nie mają i inne takie głupiomądre wytrychy w dzieciństwie, które myślę, że powinny być zakazane i wywalone z głów ludzi.

Kiedy jest odpowiedni moment, żeby zacząć? Kiedy jest odpowiedni moment, że Ty masz odpowiednio dużo już doświadczenia, wiedzy i w ogóle wszystkiego, żeby się czymś podzielić? Kiedy? Jak będę miała 90 lat i będę chciała o czymś mówić, to mogę usłyszeć od innych, że to, o czym ja teraz mówię jest nieaktualne i nieprzystające do obecnych czasów.

Oczywiście, w idealnym świecie chciałabym, żeby ludzie podchodzili do innych ludzi i też do samych siebie na takiej zasadzie, że generalnie warto wymieniać się przemyśleniami. Wiek nie ma tu nic do rzeczy, bo każdy ma swoje doświadczenia, swój punkt odniesienia, własny tok myślenia i własne filtry, przez które przepuszcza różne treści, które do niego trafiają i filtry przez które wypuszcza treści na zewnątrz. To z wielu stron może być bardzo wartościowe, ale wiem, że to jest dosyć idealistyczne podejście.

Trochę mnie uderzyło jak na Instagramie w grudniu przeczytałam na pewnym koncie, że wkurza tę daną osobę, że ktoś robi kurs z tematu X, kiedy nie ma 10 lat doświadczenia, tak jak ta osoba w jakiejś danej branży. Teraz ja się podzielę z Wami moim podejściem do tego tematu, bo ja też bym mogła powiedzieć i gdzieś to pewnie też przeczytacie, że w 2022 będzie 10 lat, jak się interesuję tym tematem związanym z produktywnością, zarządzaniem sobą w czasie.

O czym to świadczy? To może świadczyć o czymś i równie dobrze o niczym. Czas niekoniecznie jest w ogóle wyznacznikiem eksperckości i czegokolwiek. Jacek Walkiewicz powiedział taką fajną rzecz, że młodość przychodzi z wiekiem, a czasem przychodzi sam wiek. Wiem, że tutaj część osób się może oburzać na taki cytat, natomiast on mi się bardzo podoba i zgadzam się z nim, inaczej bym nie przytaczała tego fragmentu.

Wiecie, 10 lat można przebimbać robiąc ciągle to samo. Okej, można tak robić. Ktoś z tego wyciągnie jakąś wartość, jeśli będziemy o krok przed nim, więc też się można takim 10-letnim doświadczeniem. Uważam, że to jest spoko.

Można też przez ostatnie 10 lat mieć tak dużo zmian i zawirowań w życiu, że Twoje doświadczenie i spojrzenie na świat i wiedza, którą zdobywasz tak się rozszerza, że to jest niewyobrażalne jak na 10 lat. To też jest spoko.

Naprawdę mierzenie tego liczbą lat, czy ktoś to może zacząć, czy nie może tego zacząć – ej, każdy kiedyś zaczynał. Jak ktoś nagrywa podcast, to kiedyś był ten pierwszy raz, kiedy włączył mikrofon. Jak ktoś słucha podcastu, to też musiał istnieć kiedyś jakiś podcast, jakiś odcinek, który został wysłuchany. Piszesz w pracy kod programistyczny – kiedyś musiała być ta pierwsza linijka. Być może z błędem, bo nie było średnika na końcu. Ale musiała być ta pierwsza linijka.

Nie ma osoby, która się urodziła i wiedziała już wszystko. Nie ma osoby, która się urodziła ekspertem. W ogóle kim jest ekspertem? [śmiech] Gdzie jest ta granica? Kto mówi o tym, że to nie jest dla Ciebie odpowiedni moment, żeby zacząć? Głupio by było, gdyby ta granica przechodziła z zewnątrz.

Nie zgadzam się z tym, że niektórzy sobie roszczą prawo do wyznaczania innym takich granic. Oczywiście, można się na to wkurzać, może się to komuś nie podobać, że ktoś ma mniej doświadczenia albo zarabia na tym, że się dzieli wiedzą – jak najbardziej spoko, wkurzać się można. Nie wysyłajmy ludziom komunikatu, żeby tak nie robili, bo im się to nie podoba. Niech ludzie robią, co uważają za słuszne, bo są dorośli.

Tutaj sama się trochę rozemocjonowałam, bo to jest taki temat, gdzie ego się mocno wybija. [śmiech] A żeby nie było, jeśli wiecie o kim mówię, to ja darzę bardzo dużą sympatią tą osobę. Zmierzam do tego w tej lekcji, że nigdy nie ma odpowiedniego momentu, żeby zacząć. Jeśli macie skłonność do perfekcjonizmu, do krytycyzmu, to ja zawsze sobie znajdę coś, co mogłoby pójść lepiej. Ja sobie zawsze znajdę taką rzecz, którą jeszcze bym musiała zrobić przed wystartowaniem jakiegoś projektu.

Uczę się od tego odchodzić, bo gówno to generalnie daje i nic nie wnosi. Wnosi tyle, że zaczniecie później albo wcale, bo znajdziecie po drodze pierdyliard powodów, dla których ja jeszcze nie jestem gotowa, to jeszcze nie jest ten moment, ja jeszcze się powinnam nauczyć pierdyliarda rzeczy. A tak w ogóle to bez sensu jest to, o czym gadam. Albo nie poradzę sobie.

Przypominam – miejsce na autoreklamę – o moich odcinkach na temat lęku i poczucia winy. Podobno wielu osobom naprawdę one siadły. Tak kojarzę w głowie po wiadomościach na Instagramie, że niektórzy słuchali trzy razy. Serio, nie ściemniam.

Ja wiem, że ludzie śmieją się z takich stwierdzeń influencerskich, że pytałyście mnie w wiadomościach na Instagramie co to za pomadka. [śmiech] To może być kłamstwem, że ktoś takie wiadomości dostaje. Ja bym się nie zdziwiła, gdyby te wiadomości takie były, bo czasami sama jestem ciekawa, co ma ktoś ciekawego. Wracając do tematu – sama się zdziwiłam, że serio ktoś tak pisał o tym podcaście związanym z lekiem.

Zmiana zdania jest dobra

Lekcja numer dwa – zmiana zdania jest dobra. Ten podcast może dla niektórych będzie kontrowersyjny. Jest w Polsce takie powiedzonko: tylko krowa nie zmienia zdania. Ja bym je zmieniła na powiedzonko: tylko Korwin nie zmienia zdania. Im więcej się uczę, im więcej czytam, tym mam poczucie, że mniej wiem. Podobno to jest dobre, ale trochę mnie wkurza. [śmiech]

Są takie rzeczy, których nie wiem gdzie się dowiedzieć albo informacje są tak rozsiane, że tu by trzeba być dobrą researcherką i bardzo się poświęcić pewnemu tematowi, żeby go zgłębić. Zauważyłam, że pewna otwartość na świat – tak, twierdzę, że mam pewną otwartość na świat – pozwala mi spojrzeć na pewne tematy z różnych stron.

Świetnym przykładem jest moje podejście do wyborów politycznych. Nie będę się tutaj zagłębiała jakie one są, bo to jest trudny temat – bardziej się w mojej głowie odwołuję do mojego wcześniejszego spojrzenia w ogóle na temat polityczny w Polsce. Ile człowiek się potrzebuje rozwinąć, żeby to zdanie ostatecznie sobie wyrobić.

Naprawdę na wiele tematów moje zdanie się zmieniło w tym roku. Zmieniło się na szczęście w oparciu o jakieś aktualne badania, o zjawiska społeczne, które obserwujemy. Z uwzględnieniem też błędów poznawczych, które każdy z nas popełnia i ja też jestem nieodosobnionym przypadkiem. Kurczę, to jest przerażające, że mając 30 lat dopiero dochodzę do takich rzeczy.

Pewnie jest cała masa osób, które wcześniej były bardziej świadome i miały większą wiedzę, być może większą wrażliwość na niektóre tematy. Widocznie mój czas był teraz. A przynajmniej złożyło się na te ileś rzeczy parę czynników, które musiały przyjść w odpowiednim czasie. To nie jest tylko dobra zmiana w kontekście poglądów społecznych, politycznych czy jakichkolwiek.

To jest też zmiana przekonań na przykład, zmiana myślenia z czarnobiałe na odcienie szarości. Myślenie o tym, że nie mi decydować o tym, jak inni mają patrzeć na swoje życie, że ocenianie kogoś jest nie okej, a mi wcześniej 10 lat temu w różnych testach zawsze wychodziło, że jestem bardzo oceniająca. I to prawda, ja byłam dosyć oceniająca.

Paradoks polega na tym, że bycie w Internecie mi w tym pomogło. Nie dlatego, że to ja doświadczałam oceniania, tylko rozmawiając z ludźmi, poznając trochę ich problemy i perspektywę w kontekście tego, co tworzę tych odcieni szarości było coraz więcej.

Wiem, że jak ktoś zmienia zdanie, to często może słyszeć od osób konserwatywnych pod tym kątem, że nie jesteś konsekwentna w swoich poglądach. A ja powiem, że to bardzo dobrze, jeśli się wie więcej i na podstawie tej wiedzy czy tego lepszego zrozumienia zdanie się zmienia i nie pozostawiać tak głupio przy nim.

Są takie zdania wytrychy: powiedziałaś A, to trzeba powiedzieć B. Podobnie do tej krowy. Jeśli z kościołem czy z jakąkolwiek religią przestaje mi być po drodze z jakiegokolwiek powodu, to dobrze jest zmienić zdanie. Nie trzeba się nim dzielić publicznie, nie trzeba wszystkich o tym informować, bo niekoniecznie trzeba chcieć i niekoniecznie ma się ochotę wystawiać na konfrontację z innymi.

Jest takie zjawisko, które się nazywa dysonans poznawczy. Według definicji to jest stan nieprzyjemnego napięcia psychicznego, który pojawia się wtedy, kiedy mamy jakieś zachowania, myśli, które są niezgodne ze sobą. Dysonans poznawczy pojawia się kiedy to jest u innych, ale też pojawia się u nas samych, kiedy pojawia się ta niezgodność myśli, zachowań dwóch ze sobą.

A już weźmy ten kościelny przykład. Załóżmy taką sytuację, że nie podoba mi się narracja, która jest w kościele na kazaniach. Tutaj stąpam po grząskim gruncie Torkowska – a tam! Jak to mówi Andrzej – sztuka wzruszania ramionami z ostatniego odcinka, pamiętacie. Załóżmy że mi się nie podoba i załóżmy że ja chciałabym w tym kościele nadal być, mimo iż są jakieś zjawiska, które mi się nie podobają.

Pojawia się w tej sytuacji pewien dysonans poznawczy, który mój mózg będzie chciał sobie zwalczyć w jakiś sposób. Tych mechanizmów zwalczających będzie kilka. Na przykład w tym przypadku może to być umniejszenie znaczenia tej sytuacji – oj tam oj tam, to się dzieje tylko u mnie, ale generalnie jak spojrzymy na całość kościoła, to te kazania są spoko. Ta osoba będzie nadal chodziła do swojego kościoła.

Innym sposobem będzie na przykład to, że ona zmieni zachowanie, czyli zacznie chodzić do innego kościoła – takiego, w którym nie będzie słyszała głupich kazań, które jej się nie podobają. W kontekście zmiany zdania – my też musimy się trochę skonfrontować z jakimś dysonansem poznawczym, bo zmieniłam zdanie w jakimś mega ważnym dla mnie wcześniej temacie i kurczę, teraz czuję jakąś niespójność ze sobą, więc jakoś muszę ten dysonans poznawczy sobie usunąć.

Tu taka ciekawostka – myślę, że dysonans poznawczy jeszcze w podcaście wróci, bo to jest mega ciekawy temat. Skoro już poruszyłam ten temat kościoła, to przy okazji w ramach tej otwartości, o której mówiłam bardzo serdecznie polecam Wam, skądinąd świetny, podcast Joli Szymańskiej „Też odchodzę”.

Niezależnie od tego, gdzie jesteście to być może warto posłuchać takich głosów i rozszerzyć swój horyzont, zobaczyć historię różnych osób czy spojrzenia, bo tam są też specjaliści i specjalistki na ten temat. To tak rzuciłam mimochodem.

Poszukiwanie własnej ścieżki

Lekcja numer trzy, czyli poszukiwanie własnej ścieżki. Znów się odwołam tutaj do konsekwencji – trochę pasuje do tematu zmiany zdania. Z jakiegoś powodu w naszym społeczeństwie – nie wiem, czy to jest tylko w Polsce, ale nie sądzę – tak bardzo ciągnie się za ludźmi klątwa konsekwencji.

Zwróćcie uwagę – mam 30 lat, jestem rocznik 1992, więc chodziłam do gimnazjum. Jak się było w gimnazjum, czyli miało się około 15, to już gdzieś wtedy trzeba było podjąć takie wczesne decyzje na temat tego, w którą stronę chce się pójść w swojej ścieżce zawodowej. Kurde, 15 lat. Kumacie to? Przecież to jest tak wcześnie.

Potem po gimnazjum wybierasz liceum. Jeśli idziesz do liceum ogólnokształcącego, to też się pojawiają profile, czyli przedmioty są rozszerzone itd. Oczywiście tam można te wybory zmienić po drodze, ale zobaczcie jak wcześnie już w całej tej machinie edukacyjnej, człowiek podejmuje pewne dosyć znaczące decyzje. A przynajmniej takie decyzje, które mają go na tę właściwą ścieżkę ukierunkować.

To, z czym mam problem i czego mi teraz jako dorosłej osobie bardzo brakuje przyzwolenia i systemu na eksplorowanie życia, eksplorowanie świata. Na doświadczanie pewnych rzeczy i na swobodne zadanie sobie pytania, co mi pasuje? Czy to, o czym myślę mi pasuje? I swobodnego odpowiedzenia sobie na to pytanie na przykład, że nie.

Tutaj lekko zdradzę pozakulisowo – zawahałam się przez chwilę, czy o tym mówić, ale okej – rzucam hasłem projekt 12. To jest taka koncepcja, która od końcówki zeszłego roku chodzi mi po głowie w tym temacie jako jakaś przestrzeń – nie wiem jeszcze do końca jak to zostanie nazwane – która pozwoli na eksplorowanie. Jeśli to będzie coś okej, to po prostu pójście w to dalej. A jeśli będzie nie okej, to bez żalu powiedzenie, że to nie jest dla mnie okej. Koniec zakulisowych ogłoszeń.

Żeby dodać Ci kontekst skąd w mojej głowie poszukiwanie własnej ścieżki i dlaczego to jest moim zdaniem takie ważne, żeby warto szukać tej ścieżki – kiedy zaczęłam w 2019 roku działać w internecie, to pierwszą, jedyną i sensowną myślą, którą miałam w głowie, żeby to robić to były oczywiście wpisy blogowe, prowadzenie bloga.

Okazało się, że dla mnie ta poprzeczka jest bardzo wysoka – mi to zajmuje bardzo dużo czasu, bardzo dużo energii mi to zjada. Niewspółmiernie do tego artykułu. Każdy z artykułów miał od 5 do 8 minut czytania. To mi się wydawało: kurna, ja się tyle muszę zmóżdżyć nad tym artykułem, żeby ktoś to potem przeczytał w 8 minut, że masakra. Ale dobra, pisałam te artykuły.

Potem pojawiły się social media. Tam znowu pisanie. Livy na Instagramie, które raz po raz robiłam były trochę bardziej swobodne, ale wtedy nie miałam jeszcze takiej swobody przed kamerą. Ciężkie to było, ale już było swobodniej. Po drodze się wypaliłam z tymi artykułami, bo ja się musiałam tak zmuszać, żeby to pisać. To było też fajne, bo dawało wartość, mogłam coś ciekawego przekazać, ale nie czułam tam takiej swobody. Wiecie o co chodzi.

Potem się pojawiła koncepcja filmów na YouTube, kilka stworzyłam. Okazało się, że przy łączeniu etatu i z moimi obecnymi zasobami i parę czynników było jeszcze po drodze nagrywanie tych filmów to jest katorga i wychodzi jeszcze więcej czasu niż w przypadku wpisu na blogu.

Potem trafiło na podcast. Okazało się, że podcast to już jest trochę co innego – jest więcej swobody, Torkowska może sobie tutaj pogawędzić. Oczywiście zwykle mam jakieś punkty, żeby moja wypowiedź miała sensowną strukturę. Jeśli podcast jest merytoryczny, to też warto, żeby był wcześniej jakoś przemyślany. Ale okazało się, że tu jest dużo swobody – u mnie w tym podcaście dla mnie usiąść przed mikrofonem i sobie do Was pogadać.

Pewnie z tego opisu to nie wynika, ale ta ścieżka była pewnego rodzaju katorgą. Ja się tak bardzo na początku sfocusowałam na tego bloga, że trochę sobie wyrzucałam, że mi się coraz gorzej pisze te artykuły, że potem one się rzadziej pojawiają.

Gdybym dała sobie na początku taki bardzo duży kredyt, bardzo duże przyzwolenie na to, że ej Torkowska, pierwszy raz w życiu robisz coś w Internetach, więc daj sobie szansę na to, żeby przeeksplorować wszystkie znane ci sposoby komunikacji, wszystkie znane ci formy tworzenia i weź nie przejmuj się tym, że na początku to będzie nieregularne, że raz będzie to, raz będzie tamto.

W sumie perspektywy roku czy dwóch lat jakie to ma znaczenie? Uwaga – żadnego nie ma. A będziesz wiedzieć już. Będziesz miała doświadczenie, będziesz miała punkt odniesienia. Najwidoczniej ta moja ścieżka taka musiała być, żebym miała teraz takie przemyślenia, więc może i dobrze.

Jeśli teraz coś zaczynasz w internecie, to może ty wyciągniesz dla siebie jakąś lekcję, inaczej do tego podejdziesz i nie zmarnujesz czasu tak jak ja, bo mogłam być naprawdę teraz dużo dalej, gdybym przyjęła inną ścieżkę – poszukiwania własnej ścieżki i eksplorowania. Może na tym też polega ten podcast, żeby się dzielić doświadczeniem i przestrzegać innych, jeśli się uczymy na cudzych błędach. To już do rozważenia zostawiam Tobie.

Przy okazji tej trzeciej lekcji, teraz wchodzi lekcja numer cztery – jeżeli robi się coś w internecie i się w to inwestuje… Ja wiem, że to z boku może nie wyglądać, że się dużo inwestuje, bo kupujesz mikrofon raz, jak już nagrywasz podcast, jakiś hosting to są jakieś koszty.

Ale jak się zaczyna to robić, to okazuje się, że główny temat, w którym się robi to jest tak naprawdę pewnym wycinkiem tego, co się robi. Okazuje się, że jest dużo spraw technicznych. Okazuje się, że jest cała masa wiedzy w różnych obszarach, która jest potrzebna do tego, żeby to robić i żeby to się jakoś niosło. [śmiech]

Ostatecznie edukując się w różnych obszarach, inwestując w sprzęt, jakieś oprogramowanie sumarycznie, jeśli się na tym nie zarabia, to to staje się drogim hobby. To nie jest fajne zjawisko. Można to robić, ja się tutaj nie czepiam, że wszyscy mieliby zarabiać na tym, co robią w internecie.

Ba – jest cała masa osób, które się oburzają, że ktoś na swojej pracy w internecie zarabia. Nie, nie utożsamiam się z tym podejściem. Jeśli być może takie masz, to sorry, not sorry, zamierzam zarabiać. Nie zamierzam z czegoś takiego rezygnować, bo naprawdę robi się to drogie hobby. To nie mówimy o kwotach 200zł rocznie, tylko to są inne kwoty.

Oczywiście, jeśli człowiek chce się w tym zakresie rozwijać i się uczy. Można płacić sobie tylko za hosting, bloga i tam sobie dziubać – jak najbardziej. To nie był mój kierunek i nie wiem, czy da się w ten sposób na dłuższą metę. Nie wiem, nie mam punktu odniesienia.

To jest jedna z moich lekcji na 30 urodziny – jaka myśl za tym stoi? Ja bym się nie chciała wypalić. Mam w sobie takie przekonanie, że to dobrze, jeśli człowiek na swojej pracy zarabia, bo lajkami, obserwującymi, subskrybentami co do zasady rachunków nie opłacisz. Opłacisz dopiero, jeśli w jakiś sposób zarobisz na swojej pracy w Internecie – stworzysz własny produkt, który inni będą chcieli kupić albo nie. Nie wiesz tego.

Ludzie też zarabiają na współpracach, ale to chyba nie jest moja droga. Takie mam przekonanie – może się innym podobać lub nie – nie widzę w tym momencie tego, żeby ono mi szkodziło. Myślę, że ono mnie popycha przede wszystkim w dobrym kierunku, bo ja lubię zarabiać pieniądze na swojej pracy – adekwatne do tego, co robię. To już taka dygresja hajsowa. [śmiech]

Nikt nie ma monopolu na mówienie o jakimś temacie

Lekcja przedostatnia, czyli piąta jest taka, że nikt nie ma monopolu na mówienie o jakimś temacie. Dosyć mocno wiążą się te lekcje z tym, co robię w internecie, ale podcast jest de facto tym, więc te lekcje może pasują.

Trochę mnie razi takie zjawisko, w którym próbuje się uciszać ludzi, żeby nie mówili na jakiś temat, bo rzekomo nie mają kompetencji. Tu nie chodzi teraz o takie wypowiadanie się, że ktoś z faktów robi opinie, tylko z dzielenia się swoimi przemyśleniami.

Zauważyłam w internecie taką tendencję – ja sama ją widzę – bardzo trzeba cedzić słowa. Nie można popełnić żadnego błędu, bo inaczej wjedzie tzw. Council Cultural, z którym się nie zgadzam. Oczywiście po drugiej stronie barykady stoi jakiś brak odpowiedzialności za to, co się mówi tworzy niemyślenie o tym, że coś może kogoś zranić. Totalnie się z tym zgadzam.

Natomiast to nie jest tylko domena ludzi, którzy tworzą coś publicznie i mówią do więcej niż pięciu osób przy stole, tylko chyba generalnie warto, żebyśmy w pewien sposób uważali na to, co mówimy.

Ta lekcja wiąże się trochę z tym, o czym mówiłam przy lekcji pierwszej, że nigdy nie ma odpowiedniego momentu na to, żeby zacząć, kiedy ktoś jest ekspertem itd. Każdy z nas kiedyś zaczynał. Naprawdę.

To nie jest tak, że jeśli ja powiem coś o minimalizmie, bo jest to temat bliski mojemu sercu, ale przecież Kasia Kędzierska, którą swoją drogą bardzo lubię i jej treści z bloga Simplicite też o tym mówi i przecież zaczęła mówić tak dawno temu o tym, to ja nie mogę.

To jest taka trochę filozofia dostatku – nie wiem, czy ja wymyśliłam tę nazwę, czy skądś ją wzięłam – czyli takie przekonanie, które we mnie też jest, że to nie jest tak, że jakiegoś tortu obfitości już w życiu dla kogoś nie starczy. [śmiech]

Myślę, że starczy dla wszystkich i jest przestrzeń na to, co zresztą świat pokazuje, ale z jakiegoś powodu w głowie mi się przez jakiś działo, być może nadal się nie odzywa, że ja nie mam prawa mówić o jakimś temacie.

To jest takie mocne focusowanie się na tym, że jak napisałam na Instagramie, że się zajmuję produktywnością bez spiny i tam jest takie hasło w bio, to jak teraz zaczniemy mówić o czymś innym, dołożymy do tego kolejną kostkę, to nie wiem co się stanie. Nic się nie stanie generalnie, ale chodzi o ograniczenia w głowie, które same sobie nakładamy albo mamy je z zewnątrz, póki jeszcze nie mamy świadomości skąd.

Nie wiem, czy wszyscy ludzie – zanim powiedziałam to zdanie, to chciałam powiedzieć, że każdy człowiek ma coś wartościowego do powiedzenia. Nie wiem, czy tak jest. Czasem może lepiej czegoś nie powiedzieć, jeśli to ma kogoś skrzywdzić. Z innej strony – dzielenie się swoimi przemyśleniami, swoim doświadczeniem, swoim spojrzeniem na daną sprawę jest to komunikat ja, a nie wy. Nie jest to na zasadzie: wy musicie albo to jest prawda objawiona i teraz wszyscy mają tak robić.

Co do zasady jak masz dwie pizzerie w mieście, to chyba ludzie się nie wkurzają, że ej, przecież już mamy jedną pizzerię, to po co nam druga? Skopiowali pomysł i po co dwa miejsca będą robić to samo jedzenie?

Albo jak jedna restauracja ma szarlotkę i sernik w menu i druga też ma szarlotkę i sernik w menu, to chyba nikt się o to nie burzy. [śmiech] Można zjeść szarlotkę tu i tu albo jeść tylko w jednym wybranym miejscu.

Ale z jakiegoś powodu część osób ma takie myślenie, że jeśli jest jedna osoba, która ci mówi o planowaniu 12-tygodniowym i jest druga osoba, która mówi o planowaniu kwartalnym, to one nie mogą obok siebie istnieć, bo na pewno któraś od tej drugiej zerżnęła pomysł i koncepcję i to w ogóle nie ma prawa bytu. Myślę sobie, że to nie ma sensu.

Oczywiście istnieje zjawisko plagiatowania i kopiowania, pewnie tak, natomiast czuję, że jestem poza tym. Bardzo nie chcę trzymać w głowie takiego myślenia, że jeżeli ktoś mówi o czymś, to ja nie mam prawa mówić o tym temacie ze swojej perspektywy. Mam już potwierdzenia z zewnątrz, ale nie zawsze to do mojej głowy tak super dociera, że to, co robię, moje doświadczenie i to, w jaki sposób o nim mówię – są osoby dla których to jest mega wartościowe.

Jeśli ja chowam siebie za takim gadaniem, myśleniem i przekonaniem, to ja bardzo dużo tracę, ale tracą też inni ludzie. To już jest niefajne.

Warto mieć odwagę

Lekcja numer sześć – o tym, że warto mieć odwagę. Cały odcinek dwunasty o tym nagrałam – bardzo zachęcam do przesłuchania tego odcinka.

Mówi się o tym, że kompetencje warto zdobywać i ja się z tym zgadzam. Doświadczenie warto zdobywać – też się z tym zgadzam. Przemyślenia warto mieć – tu pewnie mniej osób się zgodzi, ale ja się zgadzam. Jako osoba z talentem Gallupowym intelekt bardzo się zgadzam.

Ale często z jakiegoś powodu mimo wiedzy, mimo doświadczenia, mimo jakichś przemyśleń, że mogłabym odpalić taki i taki projekt, to jednak nie ruszamy. Kurde, jak to jest? W ostatnim odcinku doszłam do tego, że to jest właśnie brak odwagi, który w głowie siedzi. Przyczyny dlaczego jej nie ma, to pewnie są różne.

To wszystko, co wspomniałam do tej pory, te trzy elementy – jeśli sobie je człowiek zbuduje, ale zabraknie odwagi do tego, żeby zrobić coś z tym więcej – tu siedzi w głowie mocno temat pod tytułem: wydać swój produkt i mówić o nim z odwagą, z dumą, to coś tracimy. Nie tylko ty czy ja, którzy tworzymy, jeśli tworzysz, ale też inni.

Przez nasz brak odwagi ci ludzie, którzy są o kilka kroków za tobą w swojej wiedzy, o kilka kroków za tobą w swoim doświadczeniu, to przez to nie pomożesz im tych kilku kroków zrobić, bo skitrasz to wszystko w sobie właśnie przez brak odwagi. Po 30 latach życia na tej ziemi bardzo bym nie chciała, żeby kolejne nawet 2 lata były pokryte brakiem odwagi.

Bardzo chcę, żeby kolejne lata – to jest jedna z ważniejszych dla mnie lekcji – na 30 urodziny były pokryte dumą. Dumą z tego kim jestem, co robię, świadomością tego, jakie mam braki, w którym miejscu się znajduję i że ja mogę te braki uzupełniać, jeśli będę czuła taką potrzebę i to będzie mi potrzebne. Nie jestem pewna, czy wszystkie braki trzeba uzupełnić.

Być może lepiej umacniać jakieś swoje talenty czy rzeczy, które robimy lepiej, bo być może to nam bardziej pomaga i iść do przodu. Ja jeszcze nie wiem. Tak się dzielę na żywo moimi przemyśleniami.

Tak, tego sobie trochę życzę. I życzę Wam – jeśli to jest coś, co w swoim życiu być może potrzebujecie. Dajcie znać, jaka jest do tej pory Wasza jedna z ważniejszych życiowych lekcji. Na przykład napiszcie do mnie na Instagramie, jestem tam jako monika.torkowska.

Ewentualnie możecie się odezwać na kontakt(at)monikatorkowska.com – mam w zwyczaju odpisywać. [śmiech] Daję znać, bo jak odpisuję, to czasami ktoś mi pisze: wow, nie sądziłem, że mi odpiszesz. Ja żyję, ja funkcjonuję. [śmiech] Nie jestem przytłoczona dwudziestoma tysiącami maili. Zwykle to jest miłe, jak ktoś napisze, więc odpowiadam.

Bardzo luźny podcast chyba. 6 moich lekcji na moje 30 urodziny. Jeżeli podcast się podobał, to jak już będziesz na Instagramie możesz przybić piątkę i dodać mnie do obserwowanych, bo wrzucam co jakiś czas coś ciekawego. Dziękuję Ci za dzisiaj, a my słyszymy się już za 2 tygodnie!

Jeśli podoba Ci się ten odcinek – dołącz do osób czytających mój newsletter i odbierz dostęp do materiałów dodatkowych.


Zdjęcie: Marina Lima


Niektóre linki na stronie mogą być afiliacyjne. Jeśli wejdziesz przez taki link na stronę sprzedawcy i dokonasz zakupu otrzymam gratyfikację (nie wpływa to na cenę dla Ciebie). W ten sposób wspierasz moją pracę. Dziękuję!

Przeczytaj też

Zostaw komentarz

Strona wykorzystuje pliki cookies. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na wykorzystywanie plików cookies. Ok, lubię ciasteczka Czytaj więcej