osoba z książką i kawą

Jak obniżanie poprzeczki pomaga osiągnąć więcej? [#026]

przez Monika Torkowska
Czas czytania: 20 min

W starszych książkach na temat rozwoju osobistego dosyć mocno wybija się na pierwszy plan podejście, w którym trzeba cisnąć, trzeba mieć dyscyplinę, koniecznie zawieszoną wysoko poprzeczkę, być ambitnym i przeć do przodu. Nie ma nic złego w tym podejściu, jeśli ono nam służy. Ja chciałabym Ci pokazać jednak inną stronę tego modelu – pokazać, że można inaczej i dodatkowo jeszcze na tym zyskać. Pogadajmy o tym, jak obniżać poprzeczkę, żeby osiągać więcej.

Posłuchaj odcinka w: Spotify, Apple Podcasts, Google Podcasts, YouTube lub skorzystaj z odtwarzacza poniżej.

Wymienione w tym odcinku

Warto sprawdzić

Podkast do czytania

W tym odcinku

Za wysoka poprzeczka nie ułatwia realizowania swoich celów

Mamy lipiec. Kto zaplanował sobie resztę roku na przykład ze mną, z procesem, który opisałam w odcinku 23: co robić kiedy mija połowa roku, a twoje postanowienia leżą i kwiczą? Bardzo serdecznie Cię do niego zapraszam, jeśli masz ochotę sobie zaplanować resztę roku.

Nieważne czy jest lipiec, sierpień, wrzesień jak słuchasz. 7 kroków, które opisałam właśnie w tamtym odcinku są uniwersalne i naprawdę można je stosować w dowolnym momencie. Połowa roku to jest taki moment, gdzie się ludzie budzą, że 6 miesięcy za nami, a tutaj jednak nic nie zrobiłam. www.monikatorkowska.com/023 – tam bardzo serdecznie zapraszam.

Jeśli ten proces planowania jest już za Tobą i realizacji przez jakiś czas, ale jednak coś nie idzie, to przyczyny tego mogą być bardzo różne. Jedną z tych przyczyn będzie zbyt wysoka poprzeczka. Uważam i zamierzam tę hipotezę potwierdzić, jak obniżanie poprzeczki pomaga osiągać więcej. Nie wszystkim i nie zawsze, ale osobom, którym pracoholizm nie jest obcy, perfekcjonizm nie jest obcy, wymaganie od siebie bardzo dużo nie jest obce może pomóc to podejście, o którym powiem.

Perfekcjonizm zewnętrzny i wewnętrzny

Będąc przy tym perfekcjonizmie – to nie jest żaden oficjalny podział. Ja sobie tak to dzielę, że jest perfekcjonizm wewnętrzny i zewnętrzny. Zewnętrzny, czyli taki, który jest skierowany w stosunku do innych ludzi, też instytucji, firm, jeśli korzystamy z ich usług. To będzie taka sytuacja, w której my uważamy, że wszyscy mają robić perfekcyjnie, spełniać nasze standardy i generalnie błędy są raczej niewybaczalne. Tu możemy wziąć na tapet taki kontrowersyjny przykład rodzica, który będzie za dzieckiem chodził i gadał: czemu pięć, a nie sześć? A co dostała Kasia? Czemu ty masz mniej? To będzie też przykład szefa, który nie kuma tego, że ludzie są ludźmi i popełniają błędy, pracownicy mają robić wszystko od linijki. To jest perfekcjonizm zewnętrzny.

Perfekcjonizm wewnętrzny jest skierowany przez nas samych do nas samych. Czyli to my mamy robić idealnie, cokolwiek to idealnie znaczy. Nie ma definicji idealnego. Coś innego będzie idealne dla każdego. To my nie możemy popełniać błędów i to my mamy wobec samych siebie bardzo wysoko zawieszoną poprzeczkę.

Skąd wiedzieć, że poprzeczka jest za wysoko? To jest bardzo dobre pytanie. Trudno jest zdefiniować takie idealne warunki, które będą pasowały do absolutnie każdej sytuacji. A to dlatego, że poprzeczkę zawieszamy sobie w różnych obszarach życia.

W ogólno pojętej karierze pracy – pracy dla tej konkretnej firmy albo ja w swojej firmie. Też w kontekście stylu życia wysoko zawieszona poprzeczka, bo mam tyle schudnąć, tyle przytyć, jeść tylko „zdrowe” posiłki. Jakieś pewne standardy, każdy ma swoje. W różnych kontekstach ta wysoka zawieszona poprzeczka będzie czymś innym i dla każdego oczywiście ona będzie czymś innym.

Kiedy poprzeczka jest zawieszona za wysoko?

Natomiast poprzeczka jest zawieszona za wysoko z wysokim prawdopodobieństwem, jeśli my wiemy, co jest do zrobienia i proces robienia tego jest dobrze ogarnięty, ale z jakiegoś powodu nie osiągamy tego, co założyliśmy.

Tu mogę dać przykład, który pojawił się w jednym z moich poprzednich odcinków, odcinek 22, gdzie z Julią Burzą rozmawiałyśmy o „Atomowych nawykach” – fantastycznej książce na temat tego jak budować trwałe nawyki, jak to robić mądrze.

Podałam tam przykład błędnie przeze mnie wprowadzonego nawyku, który de facto opiera się na zbyt wysokiej poprzeczce. W sumie sporo nawyków, które nam upadają to są nawyki oparte o zbyt wysoko zawieszoną poprzeczkę.

W moim przypadku to było założenie, że ja będę każdego tygodnia w stanie robić trzy treningi interwałowe. Interwałowe, czyli o zmiennej intensywności. Jest w seriach i jest część w niskiej aktywności, część w wysokiej aktywności itd. To tak, żeby kontekst dodać, chociaż ten kontekst nie jest jakiś super istotny, ale niech będzie.

To pewnie nie brzmi źle na pierwszy rzut ucha. [śmiech] Dlaczego to była dla mnie w tamtym czasie, kiedy ja wprowadzałam ten nawyk zbyt wysoko zawieszona poprzeczka? Ano dlatego, że mój stan psychiczny był beznadziejny. W ogóle pomijanie kwestii stanu psychicznego w realizacji jakichś rzeczy jest z moim perspektywy dużym błędem.

Ja wiem, że znajdzie się masa osób, które będą gadały o samodyscyplinie, o jakichś takich rzeczach, które można by podpiąć pod określenie: zaciśnij zęby i rób. Spoko, ja tak wiele lat zaciskałam zęby. Nie skończyło się to dla mnie zbyt dobrze i długofalowo, czyli w perspektywie całego życia na przykład to jest podejście, które się nie sprawdza. To tak jakby na autostradzie jechać za szybko – będziesz więcej spalać. Też dojedziesz, tylko spalisz dużo więcej.

A to trochę o spalanie w międzyczasie kiedy coś robimy, coś realizujemy, wprowadzamy jakąś zmianę chodzi. A nie o to, żeby wyczerpać całą dostępną naszą energię i nie mieć siły już ręką ruszyć, tylko żeby te zmiany, które wprowadzamy czy rzeczy, które realizujemy nie wycieńczały nas do cna. To podejście z zaciskaniem zębów trochę opróżnia nam ten energetyczny bak.

Jeśli realizujesz swoje cele – presja jest OK (pod pewnymi warunkami)

Od razu mówię, że nie ma nic złego w narzucaniu sobie presji, jeśli my tę presję lubimy, jesteśmy ją w stanie znieść i ona nam w pewien sposób pomaga. Obniżanie poprzeczki pomaga osiągać więcej wtedy kiedy Twoje początkowe założenia sprawiają, że Ty nie jesteś w stanie dojść do tego momentu, na którym Ci zależało. Kiedy nie jesteś w stanie osiągnąć tego, co zostało założone na początku. Po to jest obniżanie poprzeczki, żeby być w stanie tam dojść, ponieważ z dużym prawdopodobieństwem ona została zawieszona wysoko.

Weźmy te trzy treningi interwałowe jako przykład – dla kogoś, kto regularnie trenuje, od wielu lat i lubi sport tak w ogólności, to prawdopodobnie te trzy treningi interwałowe nie będą wysoko zawieszoną poprzeczką. Dla kogoś, kto ma dupkę przyklejoną do krzesła – teraz ruszam się więcej, ale przypominam sobie te czasy, gdzie dla mnie to był nawyk do wyrobienia te trzy treningi interwałowe. Teraz nie ćwiczę w ten sposób, ale takie miałam wtedy założenie.

To jest ogromne wyzwanie, mentalne przede wszystkim. Też byłabym zmęczona. Spociłabym się jak dzika mysz. [śmiech] Wtedy ruch i sport nie były elementem mojego życia, czymś totalnie naturalnym dla mnie. Naturalnym dla mnie było przyklejenie tyłka do krzesła. Dla mnie taka poprzeczka była zawieszona już wtedy wysoko. Czaicie różnicę?

Planowanie jest też dobrym przykładem. Jeśli ktoś nigdy nie planował, nie potrafi sobie w ogóle rozpisywać projektów, w ogóle o co chodzi, o czym gadamy, to jeśli taka osoba weźmie moje rady, moje treści i rozpisze sobie co tydzień na najbliższy tydzień kilka rzeczy, takich głównych punktów, które ma zrobić to już może być wysoko zawieszona poprzeczka.

Dlatego że za tymi kilkoma punktami stoi bardzo duża praca, którą ta osoba musi wykonać, bo wyznaczenie takich trzech punktów czy nieważne ilu na cały tydzień, jakichś głównych rzeczy do zrobienia wymaga pomyślenia trochę głębiej: co ja w ogóle mam tam dalej zrobić, a co u mnie się dzieje w tym tygodniu. Aha, mam tutaj fizjoterapeutę we wtorek, mam trening zaplanowany we czwartek, a w środę muszę być dłużej w pracy. Aha, to żeby być w stanie te rzeczy, to pewnie muszę zrobić w poniedziałek i w piątek i może wygospodarować trochę czasu w sobotę. To dla kogoś, dla kogo planowanie i taka analiza nie jest intuicyjna, nie jest naturalna będzie wymagające.

Ale jeśli ktoś potrafi sobie planować kwartalnie, 12-tygodniowo, potrafi sobie rozpisać strategię na cały rok osiągnięcia jakiegoś projektu, to prawdopodobnie zaplanowanie sobie tygodnia, jeśli realizuje te plany z sukcesem albo chociaż połowicznym sukcesem – tydzień jest już zupełnie inną. Zaplanowanie tygodnia jest dla takiej osoby nisko zawieszoną poprzeczną.

Mam nadzieję, że takie dwa przykłady dobrze oddają to, że nie ma jednej definicji na za wysoko zawieszoną poprzeczkę i ona bardzo zależy od indywidualnej sytuacji danej osoby. Od indywidualnej sytuacji, w której Ty się aktualnie znajdujesz. Jeśli lubisz sobie narzucać presję i ona dobrze na Ciebie działa i realizujesz to, co zamierzasz to tak rób.

Uważam, że wewnętrzne deadliny, czyli narzucanie sobie jakichś wewnętrznych terminów na zrobienie czegoś, jeśli mamy jakieś zewnętrzne, na przykład zlecenie dla klienta miałabym do końca sierpnia. Jeśli ja narzucę sobie termin, że mam to zrobić do końca lipca, to dla mnie to będzie dobre, bo w takich sytuacjach na mnie dobrze działają trochę wewnętrzna presja. Mam poczucie komfortu, że w razie czego mam zapas.

Ale to znów – jest bardzo indywidualne. Jeśli w tym momencie tego nie wiesz, to musisz to sprawdzić. Nie ma innej opcji, czy to się u Ciebie sprawdza. Podobnie jak z obniżaniem lub podwyższaniem poprzeczki. Jeśli do tej pory w jakimś projekcie czy w jakimś przedsięwzięciu ciągle zaliczasz porażki, czyli nie realizujesz tego, co było zaplanowane, to sprawdź co się stanie, jak obniżysz tę poprzeczkę. Być może cel zostanie osiągnięty później, ale w końcu zostanie. Dzięki temu, że została obniżona poprzeczka.

Dlaczego obniżanie poprzeczki jest ważne?

Tu dochodzimy do takiego punktu: dlaczego to jest w ogóle ważne, żeby obniżać poprzeczkę szczególnie w takich rzeczach, które nam nie idą? Chociaż jestem też za tym, żeby obniżać poprzeczkę w rzeczach, w których się uczymy, jeśli zaczynamy nad czymś pracować, jeśli coś jest dla nas kompletnie nowe.

Tu dobrym przykładem jest nagrywanie podcastu. Nikt Ci nie broni. [śmiech] Nikt nikomu nie broni. Można założyć, jak się zaczyna tworzyć podcast, że podcast ma być perfekcyjny, że ma być piękne intro, żadnych przejęzyczeń, super wyczynowe pomieszczenie (co pewnie się przydaje, bo jest lepszy odbiór), że ma być super sprzęt i w ogóle. Można tak zrobić.

Jeśli te Twoje standardy są dla Ciebie do spełnienia od pierwszego odcinka, czyli będziesz w stanie zadbać o sposób mówienia, zadbać o sprzęt, zadbać o treść odcinka, zadbać o otoczenie, w którym nagrywasz i zaczniesz nagrywać te odcinki to super, spoko, spełniłeś/spełniłaś swoje standardy, lecisz z robieniem odcinków.

Natomiast jeśli na samą myśl o takich standardach ci się odechciewa i ostatecznie odkładasz nagrywanie tego pierwszego odcinka, bo widzisz, że nie jesteś w stanie spełnić tych standardów, to dobrym pomysłem będzie zacząć te standardy wprowadzać sobie stopniowo, czyli zacząć na przykład od wyciszenia pomieszczenia. Nie skupiać się na tym, że mówię „yyy”, „aaaa” itd., bo to da się wypracować z czasem. W obróbce można te rzeczy wyciąć, więc to nie jest tak, że trzeba to zostawić.

Ale stopniowo dokładać te rzeczy. Po to, żeby ruszyć. Żeby uczyć się wraz z tym jak my działamy. Od samego patrzenia się w komputer i rozmyślania o działaniu, to działanie nie następuje. My się nie uczymy wtedy, tylko marnujemy czas i prokrastynujemy zamiast być już o parę kroków dalej i trochę przełknąć to, że te pierwsze odcinki nie są tak perfekcyjne jakbyśmy chcieli.

Wracając do tego: dlaczego obniżanie poprzeczki jest ważne? Ponieważ buduje poczucie skuteczności. Pomaga budować poczucie skuteczności. W szczególności u osób, które już w danym obszarze zaliczyły pewne porażki. Dlatego ten perfekcjonizm bywa trochę hamujący.

Jeśli podoba Ci się ten odcinek – dołącz do osób czytających mój newsletter i odbierz dostęp do materiałów dodatkowych.

Poczucie skuteczności budujemy też na małych sukcesach

Poczucie skuteczności buduje się na sukcesach. To nie muszą być wielkie sukcesy. To mogą być też małe sukcesy, tylko trzeba je dostrzegać oczywiście. Poczucie skuteczności jest tym, co pozwala lepiej działać i co pozwala ruszyć z miejsca, mimo pojawienia się porażek po drodze. Poczucie skuteczności działa w ten sposób, że okej, coś mi nie idzie, ale ja mam w sobie przekonanie, że sobie z tym poradzę, bo zrobiłam to, to, tamto i siamto. Bo zaliczyłam jakieś małe sukcesy po drodze, nawet jeśli to było w innej dziedzinie. Poradziłam sobie z czymś.

Wyobraźcie sobie sytuację, w której ja realizuję jakiś projekt, narzuciłam sobie bardzo wysoką poprzeczkę i na każdym etapie tego projektu zaliczam porażkę. Nie ma sensu budować wtedy poczucia skuteczności. Ba – to, z którym wchodzi się w ten projekt maleje, bo sukces też trochę napędza. Oczywiście w różnym stopniu różne osoby, bo jedni z nas są bardzo napędzani unikaniem porażki, inni bardziej napędzani poczuciem sukcesu, ale kumacie kontekst.

Widoczny progres, który dzięki obniżaniu poprzeczki jest bardziej widoczny też pomaga budować to poczucie skuteczności i dalej iść do przodu. Nawet jeśli on będzie wolniejszy niż gdybyśmy mieli wysoką poprzeczkę.

Może być tak, że na kogoś dobrze działa wysoka poprzeczka, ale w początkowej fazie. Potem koszt energetyczny utrzymania tej wysokiej poprzeczki, utrzymania naszego działania w tak wysokich standardach, jakie sobie narzuciliśmy jest tak wysoki, że nie jesteśmy w stanie tego utrzymać w perspektywie długofalowej. Potem musimy w jakiś sposób odchorować to, co sobie zrobiliśmy, obniżyć ją drastycznie albo przestaje nam iść tak jakbyśmy chcieli, bo żeśmy się wypstrykali po drodze.

Dużo porażek – używam słowa porażki, ale chodzi o lekcje. Ale niech zostaną te porażki, bo dla mózgu to będą porażki – dużo porażek po drodze może sprawić, że wykształci się w nas mechanizm wyuczonej bezradności. Czyli my stwierdzimy, że to nie jest dla nas, że my się już do tego nie nadajemy, że czegokolwiek bym nie robiła to to nie ma sensu, bo to i tak nie wyjdzie. Jak ja to lubię mówić – no zesrało się i koniec.

Warto tego unikać, bo to znowu oszczędza nam zasoby. Sorry, kto z nas ma tak w życiu, że zajmuje się tylko jedną rzecz? No nie ma tak. Nie istnieje taka osoba. Nawet jeśli chodzisz do pracy i pracujesz u kogoś, to jeszcze zawsze coś robisz w domu – jedzenie sobie chociażby ogarniasz. Chyba że płacisz komuś za to. Tu już mój mózg poszedł w filozofowanie. [śmiech] Te sytuacje mogą być bardzo indywidualne.

Patrz na to, jaki masz dostępny realnie czas

Jak uniknąć stawiania sobie wysoko poprzeczki? Zawsze o tym mówię i jak słuchasz mojego podcastu, to pewnie znasz ten temat. Jeśli odpalasz jakiś projekt, jeśli chcesz wprowadzać jakiś nawyk, jakąś zmianę to wszystkie te rzeczy kosztują Ciebie czas. Energię również. Spojrzeć zawsze, ale to zawsze na to, jaki realnie masz dostępny czas.

Będę przypominać do znudzenia o trzecim odcinku mojego podcastu, gdzie w materiałach dodatkowych (monikatorkowska.com/materialy) jest dostępny arkusz, który można sobie wypełnić i policzyć sobie swój dostępny czas.

Czasem tą wysoko zawieszoną poprzeczką nie jest standard taki, że my jakościowo chcemy coś zrobić nie wiadomo jak, tylko że my tyle sobie napakowaliśmy rzeczy, że żeby być w stanie to zmieścić ze wszystkimi rzeczami, które są w naszym życiu, to by trzeba było wydłużyć dobę. Zawieszona poprzeczka może być też wysoko właśnie w takim kontekście, że my tyle rzeczy robimy w życiu: obowiązki albo bierzemy na siebie za dużo, że nie da rady.

Nie ma szans tego zrobić w sensownym czasie albo będziemy musieli wykonać pewną kompensację czasową. Czyli że z czegoś będziemy ten czas zabierać. Tu wiele osób często będzie zabierało ten czas ze snu, z odpoczynku, z czasu ze znajomymi, z jakiegoś chociażby podstawowego, minimalnego czasu dla siebie. Znów – długofalowo bardzo, bardzo kiepskie podejście.

Myśl o sobie w najgorszym momencie

Kolejna rzecz to będzie myśleć o sobie, kiedy jest się w najgorszym momencie, a nie najlepszym, kiedy realizuję tę daną rzecz. Zagmatwałam, nie? Trochę tak jest z nawykami. Jeśli podchodzimy do wymyślania nawyku i budowania nawyku w sposób nieświadomy. Tak jak ja sobie wymyśliłam te trzy treningi interwałowe.

Żebym ja była w stanie zrobić wtedy takie trzy treningi interwałowe, to ja musiałam być w dobrym poziomie energetycznym, niezawalona pracą, niezawalona wizytami gdzieś tam, bo inaczej plan tygodnia by mi się nie spiął.

Co ja zrobiłam? Ja zaplanowałam sobie ten nawyk dla Moniki w najlepszym momencie. A nie uwzględniłam właśnie tych sytuacji, które mogą stać się po drodze. Czyli w tym przypadku wysoka poprzeczka to jest wymyślenie sobie przedsięwzięcia takiego, które ja jestem w stanie zrealizować, kiedy jestem w najlepszym stanie. A powinniśmy „projektować” sobie takie rzeczy na bycie w najgorszym momencie życia.

Żeby to było może nie możliwie proste, ale żeby ułatwiać sobie realizowanie tego, do czego dążymy. Żeby uniknąć takiego życzeniowego myślenia na zasadzie: ja to wszystko ogarnę, to się wszystko zmieści, ja będę miała energię na te wszystkie rzeczy i generalnie nic mi się po drodze nie wysypie.

Uwaga – jak się ma wysypać, to istnieje prawdopodobieństwo, że się wysypie. [śmiech] Tak mówią wszyscy ludzie, którzy robią kampanie sprzedażowe online. Akurat kiedy się robi kampanię, to podobno zawsze system mailowy się wysypuje podczas kampanii. Nie wiem, czy to prawda.

Jak ja robiłam kampanię paczki podcastowej, którą serdecznie polecam – paczka checklist dla osób, które chcą nagrywać podcast, to żeby obniżyć sobie poprzeczkę, to można też korzystać z takich gotowych narzędzi, gdzie ktoś za ciebie część roboty robi i wiesz już potem po kolei co robić w podcaście. Mi się akurat nie wysypało, ale od naprawdę wielu osób słyszałam, że jak się ma wysypać, to zawsze się w tym kluczowym momencie wysypuje.

Warto być na to przygotowanym. Warto to uwzględniać w swoim procesie, że nie zawsze mamy taką super energię jak wtedy, kiedy sobie wymyślamy dane przedsięwzięcie. Nie zawsze mamy tak idealne warunki, jak wtedy kiedy planujemy daną rzecz. Tak wygląda życie. To jest normalne.

Ostatnią rzeczą, którą warto wziąć pod uwagę to to, że nie istnieje coś takiego jak zrobienie czegoś perfekcyjnie. Dla każdego, jeśli już byśmy chcieli szukać definicji, chociaż ja uważam, że nie do końca jest sens – idealnie będzie oznaczało coś innego. To idealnie wcale może nie być potrzebne. Co nie znaczy, że mamy iść teraz w byle jakość i robić kiepskie rzeczy na zasadzie: jakoś to pójdzie, nikt nie zauważy. To kompletnie nie o to chodzi.

Chodzi o to, żeby trochę implementować w życiu zasadę Pareta, czyli czasami te ostatnie 20% jakiegoś wysiłku, jakiegoś przedsięwzięcia, dogrania czegoś, żeby było perfekcyjnie, czyli żebyśmy doszli do tych 100% będzie nas kosztowało 80% wysiłku. Czy dojdziemy do tych 100%? To zależy jaki kto przyjmie standard. Warto mieć w głowie to, że można się też uczyć rzeczy w trakcie.

Podcast jest super przykładem – można się tego uczyć w trakcie robienia. Że każdy odcinek będzie w jakiś sposób lepszy, że coś poprawimy w tym odcinku, że bardziej się skupimy na mówieniu itd. Nagrałam o tym odcinek, odcinek numer 15 podcastu „Między wskazówkami” – właśnie o tym, jak zdecydowałam się upublicznić efekty pewnego projektu wiedząc o tym, że on nie jest perfekcyjny.

Godząc się z tym, że nie realizuję w ramach niego absolutnie wszystkich punktów, które są możliwe, ale że jest to na tyle dobre, że może żyć. Ja zniosę to, że nie ma tych punktów, bo one nie są kluczowe, bo to są jakieś smaczki, które dodałabym i byłoby fajniej, ale nie muszą być. Jeśli perfekcjonizm jest hasłem dosyć znanym Twojej głowie, to bardzo serdecznie zapraszam na monikatorkowska.com/015.

Z mojej strony to na tyle. Jeśli trzeba, bardzo serdecznie polecam wypróbowanie podejścia pod tytułem: obniżam poprzeczkę po to, żeby osiągnąć więcej. Mi się to bardzo sprawdza. Mam poczucie, że to może być remedium na wiele takich sytuacji, w których zaliczamy jakieś porażki, a można było po prostu tego uniknąć w bardzo, bardzo prosty sposób – po prostu nie stawiając sobie na początku tej poprzeczki nie wiadomo jak wysoko. A też warto mieć w głowie to, że można sobie z czasem tę poprzeczkę podwyższać.

Można po prostu zacząć od niższej poprzeczki po to, żeby budować poczucie skuteczności, mieć jakiś sukces, żeby chciało nam się dalej bardziej robić. A z czasem można sobie tę poprzeczkę podwyższać. To podwyższanie poprzeczki wraz z tym jak budujemy poczucie skuteczności może dla naszej głowy pozostawać na podobnym poziomie, mimo iż standardy będą wysokie. Bo Ty wchodzisz z innymi zasobami, z innymi umiejętnościami w robienie danej rzeczy.

To tak jeszcze dopowiadając na koniec. Bardzo serdecznie dziękuję Ci za uwagę i zapraszam Cię za 2 tygodnie na dosyć wyjątkowy i bardzo osobisty odcinek. Do usłyszenia!

Sprawdź ?

Bezpłatne planery tygodniowe gotowe do druku: tutaj.


Zdjęcie: Anthony Tran


Niektóre linki na stronie mogą być afiliacyjne. Jeśli wejdziesz przez taki link na stronę sprzedawcy i dokonasz zakupu otrzymam gratyfikację (nie wpływa to na cenę dla Ciebie). W ten sposób wspierasz moją pracę. Dziękuję!

Przeczytaj też

Zostaw komentarz

Strona wykorzystuje pliki cookies. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na wykorzystywanie plików cookies. Ok, lubię ciasteczka Czytaj więcej