mężczyzna z ksiażka na ławce w trawie

4 oznaki, że potrzebujesz lepszego skupienia [#038]

przez Monika Torkowska
Czas czytania: 14 min

Większość z nas doskonale wie, kiedy nie jest skupiona. Ale są pewne oznaki niekoniecznie oczywiste, które mogą świadczyć o tym, że warto się przyjrzeć tematowi skupienia w swojej codzienności. Dziś o czterech takich oznakach – jedna bardzo mierzalna, bo na poziomie liczb – które świadczą o tym, że potrzebujesz trochę lepszego poziomu koncentracji w ciągu dnia. Zapraszam!

Zapisz się: Spotify | Apple Podcasts | Google Podcasts | YouTube | RSS | wszystkie platformy

Wymienione w tym odcinku

Rzeczy do zrobienia po wysłuchaniu odcinka

1. Skorzystaj z bezpłatnego ebooka i uwolnij głowę z nadmiaru spraw.
2. Dołacz do listy osób zainteresowanych kursem skupienia

Warto sprawdzić

Podkast do czytania

W tym odcinku

To, co pomaga w robieniu kiedy trzeba [śmiech] jest między innymi taka umiejętność jak skupienie. Tak, umiejętność, bo nie rodzimy się z tym. Chociaż w sumie może teraz mówię źle, bo z jakimś poziomem skupienia się robimy, nabywamy ją, jak rośniemy jako dzieci. Oj Torkowska, ale teraz zrobiłaś ciąg myślowy.

Zmierzam do tego, że jeśli ze względu na to, jak postępujemy, czyli że się ciągle rozpraszamy i jak działa na nas otoczenie, czyli że ono nas ciągle rozprasza – jeśli utraciliśmy tą zdolność, to na szczęście dobra wiadomość jest taka, że da się ją przywrócić.

A o tym przywracaniu chciałabym Wam co nieco powiedzieć. W programie nad którym teraz pracuję – właściwie to badam, czy jest sens nad nim pracować, czyli w kursie online na temat skupienia. Jeśli to jest coś dla Ciebie interesującego, to zachęcam do wejścia na monikatorkowska.com/skupienie-zapis. Link też jest w opisie. Zostaw tam swojego maila i dasz mi w ten sposób znać, że to jest coś dla Ciebie fajnego, interesującego i tak, Torkowska rób, bo ja tego kurna potrzebuję. Chociaż swoją drogą zapisanie się do niczego Cię nie zobowiązuje, do żadnych zakupów, więc spoko, zawsze można się wypisać.

Zanim przejdę do czterech oznak, które świadczą o tym, że potrzebujesz lepszego skupienia chcę podkreślić znów właśnie to, że warto mieć świadomość swoich możliwości i tych czynników, które na nas wpływają. Czynników, czyli że są zewnętrzne i są wewnętrzne. Na te zewnętrzne my wpływu nie mamy, ale na wewnętrzne już owszem. Mamy też wpływ na to, jak my się z tymi czynnikami zewnętrznymi obchodzimy. Pewnie nie ze wszystkimi, ale na część owszem.

Dlatego chciałabym tutaj zwrócić uwagę szczególnie tym osobom, które są przekonane, mają w sobie taki silny… Takie profesjonalne określenie to będzie internalizm. Opowiadałam o tym w 14 odcinku podcastu. Czyli takie silne przekonanie o tym, że wszystko ode mnie zależy. No, prawda jest gdzieś pośrodku. [śmiech] Gdzieś pomiędzy internalizmem i eksternalizmem.

W przypadku skupienia świadomość tego ma naprawdę duże znaczenie. Ja będę to podkreślała do znudzenia, bo wiele osób ma też tendencję do tego, żeby się samobiczować, że to ze mną jest coś nie tak, bo ja się nie mogę skupić. Nie pochwalam tej narracji i zupełnie nie szłabym w tę stronę.

Pierwsza oznaka – pamiętasz kiedy ostatnio NIC nie robiłeś?

Pierwsza oznaka, że potrzebujesz lepszego skupienia jest taka, że nie pamiętasz kiedy ostatnio siedziałaś nic nie robiąc. Ja wiem, jak to mogło teraz egzotycznie zabrzmieć. Monika, serio? Nic nie robić? Czy Ty nie masz czasami wątku głównego pod tytułem produktywność tutaj? No owszem. [śmiech] To nicnierobienie bardzo dobrze pasuje do tego wątku, bowiem nie da się robić ciągle czegoś na wysokich obrotach, w pełnym skupieniu. Pomijając to, że jest to po prostu fizycznie, biologicznie niemożliwe, to z praktycznego punktu widzenia jest to po prostu nieefektywne.

My nie jesteśmy przystosowani do tego, żeby robić ciągle coś. Skupienie to spokój i przestrzeń w głowie. A przestrzeń nie bierze się od ciągłego robienia. Ona się tworzy wtedy kiedy po pierwsze – nie ciągnie się za nami masa niedokończonych spraw. A z tymi możesz się uporać za pomocą bezpłatnego e-booka, do którego link zostawię w opisie w czterech krokach. Bardzo lubicie ten e-book, więc polecam.

A po drugie – jak już domkniemy te sprawy, to ta przestrzeń w głowie tworzy się wtedy kiedy nie szukamy ciągle nowych okazji do nowego zajęcia, tylko robimy przestrzeń na odpoczynek, na zwolnienie zasobów, a właściwie niewykorzystywanie ich do cna. Bo wiecie, organizm też ma pewne zdolności regeneracyjne.

Skrajnie przeciążany mózg dzień w dzień rzeczami do zrobienia, rzeczami nad którymi pracujemy itd., ciągłym robieniem, ciągłym robieniem – nie jest tak, że nam się po nocy resetuje do zera. Jeśli mamy względny „balans” – balans daję w cudzysłów, bo bardziej wolę określenie balansowanie między pracą i odpoczynkiem itd. Jeśli masz ten względny balans albo umiesz balansować no to tak, to osiągniesz odpowiedni prawdopodobnie poziom.

Ale wiele osób, z którymi ja mam do czynienia i widzę to też w Waszych wiadomościach, w tym jak Wy piszecie o swojej codzienności – tam nie ma tego balansu jeszcze. A przynajmniej nie ma takich warunków do tego, żeby… No na pewno po jednej nocy to była taka super regeneracja, że ojojoj.

Chociażby ze względu na to, jak wielu z nas zabiera sobie do łóżka telefon i jak wielu z nas odpala się zjawisko revenge bedtime procrastination, czyli odkładania pójścia spać na później. Trochę w odwecie za to, że przez cały dzień nic nie robiłam, to jeszcze sobie poscrolluję Instagrama. Jakkolwiek absurdalnie to zjawisko w tym momencie brzmi, to wielu z nas właśnie tak robi. Nie dość, że dzień „zawaliliśmy”, to jeszcze dokładamy sobie kiepski sen, bo do późna siedzimy przed komputerem albo przed telefonem.

Jeśli nie pamiętasz kiedy ostatnio było nicnierobienie, to może oznaczać, że skupienie może być dla Ciebie wyzwaniem. A przynajmniej, że nie stwarzasz sobie takich warunków, które pozwalają temu skupieniu się odpowiednio rozwinąć.

Druga oznaka – pamiętasz czego szukasz w szafce?

Inna oznaka – wchodzisz do pokoju i nie pamiętasz po co. Otwierasz szafkę i nie masz pojęcia czego tam szukasz. Pewnie wiele przyczyn za tym stoi. Ale teraz przywołajmy taki dosyć znany scenariusz tego, że my mamy wiele poodpalanych wątków w tle w naszej głowie. W pracy konflikt z kimś tam, zaczęty jeden projekt, do wysłania jakiś raport. A jeszcze musiałam odpowiedzieć na te maile. W sumie przeczytałam tego maila, ale nie oznaczyłam jako nieprzeczytane, więc muszę pamiętać, żeby tam zajrzeć do tych starych. Lodówka się robi pusta, więc trzeba byłoby zrobić zakupy. Tu w sumie mieliśmy jeszcze remont dokończyć. Z psem pójść oczywiście do weterynarza i samochód wziąć do przeglądu. Część z tych rzeczy to były przykłady z mojego życia. Generalnie ktoś by chciał rzecz, że jakieś takie normalne życie, co nie? I tak, i nie. [śmiech]

Oczywiście, że tak, że wymieniłam rzeczy z normalnego życia. Jak jeszcze do tej kupki dołożymy sobie przejmowanie się tym, co powiedzą inni, syndrom oszustki, czyli na przykład to: hm, ja to w sumie w tej robocie to nie jestem taka kompetentna jak się innym ludziom wydaje. Ja nie wiem czemu dostałam ten awans, przecież to jest kuźwa tak mało, ja robię podstawowe rzeczy i inne takie taśmy, które się w głowie odpalają.

To nie muszą być tylko rzeczy do zrobienia. Oczywiście, że nie. To jest rozpamiętywanie przeszłości, co nam ktoś powiedział, jak nas ktoś potraktował, a co ktoś pomyśli. Bardzo dużo jest tych rzeczy, które mogą napędzać nasz dialog wewnętrzny. Ja sobie teraz tak fajnie kręcę palcem w powietrzu – one się tak kręcą po naszej głowie. Kręcą, kręcą.

Kręcą się też wtedy kiedy idziesz do tej kuchni, otwierasz szafkę. Po co? No nie wiadomo. Siadasz nad jakimś projektem w pracy, a przypomniało Ci się, że jeszcze coś jest niezrobione. I tak ciągle. To się potrafi ciągle dziać. Jeśli to nie będzie domknięte, to to też jest jedna z takich oznak, że kurde, to skupienie może się sypać.

Znów – nie do końca oczywista rzecz, bo większość osób myśli w kategoriach „o Jezu, ten telefon mnie ciągle rozprasza, powiadomienia już wyłączyłam, ale w sumie mi jeszcze zostało z pięciu aplikacji”. Przy wielu pootwieranych wątkach, które mielimy w tle uzyskać wysoki stan skupienia, szczególnie na rzeczach nudnych, powtarzalnych może być bardzo trudno. Albo będzie Cię to kosztowało masę energii, bo są też osoby, które mimo takich rzeczy za pomocą wysokiej samodyscypliny są w stanie to skupienie w sobie wywołać i robić robotę.

Tylko pytanie: jakim kosztem? Ja jestem zwolenniczką tego, żeby nie opierać swoich działań na samodyscyplinie, bo jest to ulotne. Jakkolwiek warto ją rozwijać, bo ona się przydaje. Przydaje się w jakichś skrajnych momentach, przydaje się po prostu na co dzień, jest łatwiej. Ale czy powinna być podstawowym rozwiązaniem? Moim zdaniem nie.

Skupienie lepiej mieć osadzone na pewnych systemach. Lepiej kiedy problemy są rozwiązane u źródła, a nie tak po powierzchni. Znad lodu widać kawałek góry, a pod spodem okazuje się, że tam jeszcze pięć razy tyle jest. To tak trochę jest ze skupieniem i z tymi oznakami. Bardzo często są to zupełnie nieintuicyjne obszary dla nas. Jak nicnierobienie się wiąże z tym, że być może potrzebuję lepszego skupienia, że to będzie wpływało jedno na drugie? Ano będzie.

Czy czas Ci przecieka przez palce?

Inna z takich oznak, trochę związana z zapominaniem rzeczy, które się miało zrobić, to jest kończenie dnia z takim poczuciem, że dzień Ci się rozmył, że ten czas Ci przeciekł przez palce. To też jest bardzo często związane właśnie z tym, jak wiele wątków mamy otwartych w ciągu dnia, ale też z tym, jak monotonne jest nasze życie, jak powtarzalne są te rzeczy.

Znów się powtórzę – jeśli Tobie pewnego rodzaju monotonia i schematyczność odpowiada to super! Tylko prawdopodobnie jeśli Ci odpowiada, to nie będziesz mieć poczucia, że Twoje dni są rozmyte. Raczej pomyślisz, że są cudowne, że masz święty spokój, że masz poukładane, że Ci niczego nie brakuje. A jak masz rozmyte, jak myślisz o nich w kategoriach, że rozmyte i czas przeciekł mi przez palce, to gdzie było skupienie? Bo ja bym obstawiała, że w pewnym ciemnym miejscu, czyli w dupie.

Po czwarte – jesteś na telefonie dłużej niż sądzisz

Czwarta oznaka – jesteś na telefonie dłużej niż sądzisz. I teraz się może tutaj odpalić pewien bul wers – Monika! Ja słuchałem, słuchałam Twoich podcastów, ja mam ogarnięte, ja mam aplikacje blokujące, tu mnie nie złapiesz. Jeśli tak, to ja się bardzo cieszę.

Ale jak myślisz – nawet jeśli masz te blokady – ile mimo tych blokad czasu spędzasz dziennie przed ekranem telefonu? Nie mówię w konkretnej aplikacji, ale dziennie przed ekranem telefonu. Tylko nie sprawdzaj teraz. Rzuć liczbą, która Ci przyszła do głowy. Ja tu czekam, co Ci przyjdzie do głowy. Teraz pewnie będziesz chcieć sobie to zweryfikować.

Nawet jeśli nie masz zainstalowanej jakiejś specjalnej aplikacji, która sprawdza ten czas przed ekranem, to możesz to sprawdzić w jakichś aplikacjach, które już są w Twoim telefonie. Na Androidzie i na iOS-ie wiem, że takie są. One się nazywają cyfrowa równowaga, screen time, jakoś tak. Na pewno to znajdziesz.

Jestem ciekawa na ile dobrze Twoje szacunki wypadły. Z mojego doświadczenia i to też jest historia o mnie – potrafię nie doszacowywać. Totalnie. Mimo dużej świadomości tego, jak korzystam z tego telefonu i ograniczania sobie też dostępu, jak mam tak z głowy oszacować, to zwykle nie doszacuję. Większość z nas nie doszacowuje tego czasu.

Niektóre aplikacje dają możliwość podejrzenia, w jakich godzinach sięgaliśmy po telefon w ciągu dnia. To jest naprawdę super funkcja, bo jeśli się temu przyjrzysz, chociaż mam nadzieję, że u Ciebie teraz tak nie będzie, ale jestem realistką i wiem, jak u wielu osób to wygląda – to z dużym prawdopodobieństwem możesz zobaczyć, że było wchodzenie na tego Instagrama w czasie kiedy potencjalnie powinno się być skupionym, czyli gdzieś tam w czasie pracy.

Jeśli przyjrzysz się na rozkład tych rozproszeń, czyli kiedy były sięgnięcia po ten telefon, kiedy coś tam oglądałam na YouTube, kiedy wlazłam na Instagrama, żeby sobie poscrollować, to się okazać może, że długich bloków skupienia w Twoim dniu pracy nie było. Że owszem, były jakieś okresy, ale one były po prostu przeplatane przerwaniami.

Jeśli weźmiemy pod uwagę, że 23 minuty i 15 sekund zajmuje powrót do skupienia, to pytanie, czy czasem nie jest tak, że to jest bardzo dobra oznaka tego, że potrzebujesz lepszego skupienia? Mi się wydaje, że tak. Byłam w tym miejscu. Jest to bardzo fajny indykator liczbowy. Ja zdaję sobie sprawę, że te wcześniejsze oznaki, które wspomniałam, czyli nicnierobienie, wchodzenie do pokoju i niepamiętanie po co, poczucie rozmycia dni, przeciekania czasu przez palce mogą być trudno mierzalne. Ta ostatnia oznaka jest dosyć jasna, dosyć jednoznaczna.

Chyba że cała Twoja praca się odbywa na telefonie, to masz trochę utrudnione zadanie. Ale pewnie wtedy jednak byłabym za tym, żeby mieć osobny telefon do swoich prywatnych rzeczy, a osobny telefon po prostu na którym pracujesz. Wtedy będziesz mieć czarno na białym informacje o tym, jak to wygląda. To już jest bardziej skomplikowany temat. Może nie skomplikowany, ale taki, który wymaga trochę innych strategii.

Część mojej pracy też się w sumie odbywa na telefonie. A dokonuję takiej analizy, jak teraz wspomniałam, po to, żeby wiedzieć gdzie jestem i jak dużo tak naprawdę mam nieprzerwanych bloków pracy i kiedy mam taki czas, gdzie potrzebuję się skupić na tym lepszym skupieniu. Ha, ale mi teraz wyszła klamra. Jest to jedna z takich oznak, które mówią mi, że naprawdę potrzebuję się lepiej skupić. Jeśli Ty też, to przypominam o monikatorkowska.com/skupienie-zapis. Link będzie oczywiście w opisie. Ja Ci bardzo serdecznie dziękuję za Twój czas! Życzę Ci dobrego skupienia, a my słyszymy się już za 2 tygodnie


Zdjęcie: Ben White


Niektóre linki na stronie mogą być afiliacyjne. Jeśli wejdziesz przez taki link na stronę sprzedawcy i dokonasz zakupu otrzymam gratyfikację (nie wpływa to na cenę dla Ciebie). W ten sposób wspierasz moją pracę. Dziękuję!

Przeczytaj też

Zostaw komentarz

Strona wykorzystuje pliki cookies. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na wykorzystywanie plików cookies. Ok, lubię ciasteczka Czytaj więcej