Biurko-komputer-męskie-dłonie-w-tle-druga-osoba

Co zrobić, kiedy ludzie przeszkadzają Ci w pracy? [#047]

przez Monika Torkowska
Czas czytania: 21 min

Czy zdarzyło Ci się kiedyś, że ktoś podszedł w pracy i powiedział: cześć, maila Ci właśnie wysłałem? Jeśli tak, to współczuję. Jeśli nie, to gratuluję. Kiedy ludzie nam w pracy przeszkadzają to rośnie frustracja, spada wydajność i jakość naszej pracy. W tym odcinku zastanowimy się nad tym, z czego to wynika, że inni nam przeszkadzają w pracy i co można z tym zrobić. Zapraszam!

Zapisz się: Spotify | Apple Podcasts | Google Podcasts | YouTube | RSS | wszystkie platformy

Wymienione w tym odcinku

Rzeczy do zrobienia po wysłuchaniu odcinka

Akademia Skupienia Grafika od-do

Warto sprawdzić

Podkast do czytania

W tym odcinku

To my nauczyliśmy, że można tak robić

A mówiąc wprost to Ty, ja, my nauczyliśmy te osoby, że można tak robić. Jeśli inne osoby nie mają wyznaczonych przez nas granic, to jaki problem? Jeśli za każdym razem, kiedy ktoś do nas podchodzi albo do nas pisze, to my jesteśmy dostępni, dajemy tym osobom uwagę to znaczy, że wszystko jest okej, co nie? [śmiech]

Oczywiście to też wynika z kultury organizacji, w której się pracuje, bo są takie firmy, gdzie to zachowanie jest prawdopodobnie na porządku dziennym. Jeśli przychodzimy do firmy i widzimy, że ludzie sobie nie przeszkadzają, że pracują w skupieniu nad swoimi rzeczami, to my też będziemy mieli mniejszą tendencję do tego, żeby komuś zawracać gitarę. Prędzej się umówimy czy wrzucimy komuś do kalendarza jakieś spotkanie. Ale jeśli nie ma takich zasad to hulaj dusza, co za problem?

Oczywiście tutaj znów zastrzeżenie, że mówimy o pracy, w której potrzebujemy pracować w skupieniu. Jeśli Twoja praca polega na tym, że Ty siedzisz z innymi, opracowujecie jakieś koncepcje i jest tego typu współpraca to chyba nikt Ci nie przeszkadza, po prostu siedzicie razem nad czymś i robicie.

Chodzi mi o taką sytuację, w której potrzebujesz siedzieć przed monitorem, skupić się, pracować koncepcyjnie, samodzielnie, rozwiązywać jakieś problemy. Wyjaśniam, bo zdaję sobie z tego sprawę, bo różne osoby mogą mieć słuchać. Z ankiet wiem, że większość z Was to jest właśnie ta grupa o której teraz mówię. To nie jest też oczywiście odcinek dla Ciebie, jeśli podstawą Twojej pracy jest dostępność, czyli że ktoś co chwilę do Ciebie uderza, wspierasz kogoś w pracy, masz zespół.

Chociaż akurat tu bym się musiała sama nad sobą zatrzymać. Nawet jeśli się jest liderem/liderką jakiegoś zespołu to wcale to nie oznacza 100% dostępności zawsze i wszędzie i nie oznacza to przyzwolenia na politykę non stop przeszkadzania sobie w pracy. To jest temat na inny odcinek i być może podzielę się kiedyś moim doświadczeniem liderskim w tym zakresie, bo to jest ciekawy temat.

Nasze strefy wpływu

Warto zdać sobie sprawę, że mamy coś takiego jak strefy wpływ społecznego czy strefę wpływu naszego. Czyli są rzeczy na które my mamy 100% wpływu i jak się oddalamy od tego środka kręgu to ten wpływ maleje procentowy. To na co mamy 100% wpływ, kiedy ktoś podchodzi i Ci przeszkadza w pracy to jest to, jak zareagujesz. To jest też to, czy proaktywnie z kimś ustalisz w jaki sposób Wy funkcjonujecie w danym pokoju, open spacie, gdziekolwiek pracujesz. To jest coś na, co masz wpływ.

Jak ta druga strona zareaguje na to, co powiesz i czy druga strona będzie trzymała się jakichś Waszych zasad albo czy będzie chciała spełnić Twoją prośbę to już jest poza zakresem Twojego wpływu, bo to jest odrębna osoba. Na jej zachowanie nie masz wpływu. Założenie, że ludzie przychodzą to tak już jest w firmie, no coś chcą, to już z tym nie można zrobić to jest takie oddanie komuś w nieswoje ręce sprawczości tak naprawdę. Tak jak się mówi o mailu, że mail to jest lista zadań, którą przygotował ktoś dla Ciebie to podobnie jest z nieustalaniem zasad współpracy czy kontaktowania się w zespole albo w firmie. Ktoś za Ciebie zadecydował, kiedy Ty masz mieć rozproszenia w pracy. Pytanie: czy Ty tak chcesz czy jednak wolisz przejął kawałek steru i coś z tym zrobić? Ja jestem za tym, żeby jak najwięcej działań ze swojego kręgu wpływu mieć w rękach i po prostu je podejmować. Czymś innym są w pracy rozproszenia wewnętrzne, czyli wynikające z tego, co się w nas dzieje, a czymś innym są rozproszenia zewnętrzne. Z tymi rozproszeniami zewnętrznymi trzeba po prostu inaczej sobie radzić, inaczej do nich podchodzić i trzymać się tego, co jest w Twojej strefie wpływu zamiast się spalać na tym, na co wpływu nie masz.

O tym jak sobie radzić z tymi rozproszeniami wewnętrznymi i zewnętrznymi oczywiście będzie więcej w Akademii Skupienia, która ruszy w maju, jeśli dobrze pójdzie. [śmiech] O ile złudzenie planowania mnie nie dopadnie, o którym było już w jednym z odcinków albo cokolwiek innego się nie stanie po drodze. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem to pod koniec maja powinna ruszyć Akademia Skupienia, do której będzie można dołączyć.

To będzie kompleksowy program online, który pozwoli wypracować własny, czyli indywidualny, dopasowany do Twoich potrzeb, do tego, co Ciebie rozprasza system skupienia, który będziesz w stanie z łatwością utrzymać i też go modyfikować wtedy kiedy u Ciebie w życiu coś się zmieni. Na przykład zmieni się charakter Twojej pracy albo miejsce, z którego pracujesz, bo nie myślimy o tym, ale to też ma ogromny wpływ na skupienie. Ale o tym więcej będzie w Akademii.

Praca asynchroniczna

Jeśli masz takie możliwości w pracy, że jesteś w stanie pracować z ludźmi asynchronicznie albo półasynchronicznie… Co ja mam na myśli, mówiąc asynchronicznie? Mam na myśli to, że jesteś osobą samodzielną w pracy. Czyli że dostajesz zadanie i wystarczy, że częściowo się z kimś skontaktujesz, ustalisz co jest do zrobienia albo nawet nie potrzeba tego i Ty wiesz co jest do zrobienia, siadasz i robisz.

To jest dla mnie asynchroniczna praca, którą możesz wykonać o ósmej, o dwunastej, cokolwiek. Synchroniczna praca to jest wtedy kiedy musisz z kimś usiąść, to musi być już teraz zrobione do dwunastej, bo ktoś musi po Tobie przejąć i dalej coś robić. Bardzo to była ogólna i okrętna definicja [śmiech], ale chcę wierzyć, że rozumiesz co mam na myśli.

Im bardziej możesz żonglować tym, kiedy to robisz – oczywiście z pewnymi granicami – nie chodzi o to, że prostą rzecz robisz tydzień, tylko że możesz sobie zrobić przerwę, że nie potrzebujesz być w kontakcie z innymi przez cały czas i się synchronizować często jaki jest status, tylko wystarczy co jakiś czas – dla mnie to już się wpasowuje w ramy pracy asynchronicznej.

Ja mam teraz taką pracę. Pracuję w zespole, gdzie są osoby na poziomie senioralnym w zespole, praktycznie tylko osoby na tym poziomie. Żeby dodać kontekst – programuję na co dzień. Wytwarzamy oprogramowanie. To jest zupełnie inna sytuacja niż kiedy byłam liderką zespołu i miałam osoby mniej doświadczone w zespole i one potrzebowały mojego wsparcia. To był element mojej roli.

Wtedy praca nie była asynchroniczna, bo ja musiałam mieć większą dostępność. To kiedy ja jestem w pracy, kiedy jestem dostępna miało znaczenie. Teraz ma znaczenie to, żebym była na spotkaniach i dowoziła w jakimś sensownym czasie swoją robotę. Kontaktujemy się co jakiś czas, żeby coś wyjaśnić albo sobie pomóc, ale nie musimy być sklejeni ze sobą przez całe dni.

Jeśli masz taką sytuację w pracy podobną to naprawdę warto to wykorzystać do tego, żeby podnieść sobie poziom skupienia w pracy i robić swoje rzezy. To mogło teraz zabrzmieć trywialnie, ale zdaję sobie sprawę z tego, że wielu z nas ma w głowie taką myśl, że my musimy być ciągle dostępni, ciągle patrzeć na maila, ciągle zerkać na komunikator, bo jeśli komuś odpiszemy po godzinie to stanie się nie wiadomo co. Być może nic się nie stanie – warto to sprawdzić.

Albo po prostu powiedzieć: sorry, nie odpisałam, bo pracowałam w skupieniu nad X, jeśli już potrzebujemy się komuś tłumaczyć. Ja z dziką satysfakcją w porównaniu do mojej wcześniejszej roli wykorzystuję to, że ja nie muszę co 5 minut zerkać na komunikator albo inaczej: że teraz sobie postanowiłam, że robię trochę inne granice. Mam też ku temu więcej przestrzeni. Ten komunikator u mnie nie jest na wierzchu. Albo jest tak bardzo z boku, że moje oko się na nim nie zatrzymuje. Dzięki temu zmniejszam liczbę rozproszeń.

Szanuj swoje zasady

Sęk jest w tym, że to Ty musisz się trzymać przede wszystkim najpierw swoich własnych zasad. W ogóle potrzebujesz sobie je ustalić sam/sama ze sobą. Na przykład nie jestem dostępna cały czas na tym komunikatorze, że zerkam tam co pół godziny, co godzinę. W niektórych przypadkach pół godziny to naprawdę byłoby długo.

A wierzcie mi, że statystyki pokazują, że osoby pracujące umysłowo rozpraszają się co kilka minut, więc 30 minut bez zerkania w komunikator to może być naprawdę game changer dla skupienia i wydajności w pracy. Pierwsza rzecz, którą potrzebujemy zrobić to my sami ze sobą ustalić pewne zasady. A potem te zasady przedstawić tez innym, czyli powiedzieć, że w tych i w tych godzinach jestem niedostępna. Albo: jeśli widzisz mnie przy komputerze ze słuchawkami to znaczy, że ja pracuję w pełnym skupieniu.

W niektórych książkach na temat skupienia i współpracy w zespole widziałam ciekawe rozwiązania, nigdy nie stosowałam, ale to bardziej pasuje do tego, jak się pracuje w biurze, że ma się kartkę na monitorze przyczepioną, kiedy ma się taką sesję skupienia albo z tyłu na bluzie. Myślę, że na monitorze może mieć więcej sensu czerwona kartka albo czerwonymi literami, że sesja skupienia, nie przeszkadzać, wyślij maila. A jak jest zielona to znaczy, że można, bo robi się pierdołowatą robotę. Uważam, że to jest super.

To, że takie rzeczy nie są standardem w biurach to jest trochę straszne. Tak, oczywiście, dotyczy to takiego rodzaju pracy, gdzie znaczną częścią Twojej pracy jest praca w samotności w intensywnym skupieniu nad jakimś problemem itd. Jeśli jest praca zespołowa to wiadomo, że to nie ma sensu. Uważam, że to są naprawdę super rozwiązania.

Ale zanim wywiesimy taką kartkę to warto powiedzieć tym osobom, które są najbliżej Ciebie, które najczęściej mogą Cię zaczepiać, że słuchaj, ja teraz chcę popracować nad swoim skupieniem, wdrażam różne techniki. Jedną z nich jest to, że będę sobie testować taką kartkę. Fajnie byłoby, gdybyś mi pomógł/pomogła w tym i jak będziesz widział/widziała taką kartkę, to może mnie nie zaczepiaj, zapisz sobie temat u siebie na kartce z boku, który do mnie masz albo napisz mi, bo ja w tym czasie nie przeglądam maila, nie jestem dostępny/dostępna na komunikatorze. Po prostu żeby nam się lepiej pracowało. Możesz to dla mnie zrobić?

Oczywiście są ludzie dupki, którzy Ci powiedzą: o jezu, ale nawymyślałeś, co to za głupoty bla bla. Ale nie bądźmy tacy uprzedzeni i nie zakładajmy z góry takiego scenariusza. Większość ludzi to są fajni ludzie. Szczególnie jeśli się powie taki szczery komunikat.

Może ja utopijnie patrzę na świat, ale jest takie bardzo fajne zdanie, którym ja się lubię kierować – jeśli nie pytasz, to odpowiedź zawsze brzmi „nie”. Jeśli komuś nie wyznaczysz jakieś granicy sympatycznie, fajnie, uprzejmie to nigdy ona nie będzie wyznaczona, to nigdy się nic nie zmieni, więc naprawdę warto podjąć to ryzyko i zobaczyć co się stanie. A nuż, zwłaszcza jeśli pracujesz w biurze to się okaże, że to jest gigantyczna zmiana.

No i oczywiście jak nie jesteś dostępny/dostępna, to nie ma Cię na tym cholernym komunikatorze, to nie czytasz tego maila. Nie odpowiadasz. Chyba że potrzebujesz sesji skupienia do tego, żeby poodpowiadać na jakieś trudne maile to coś innego.

Ale jeśli Ty masz wywieszoną kartkę, ktoś do Ciebie pisze nawet z tego samego pokoju na komunikatorze, a Ty odpisujesz, to co się wtedy dzieje? Łamiesz swoje zasady, jeśli to było Twoją zasadą. Nie chcemy tak robić. Jeśli mówimy komuś o jakichś granicach, a sami swoje zasady naruszamy to u innych to może robić takie wrażenie: to nie jest takie ścisłe, to ja się odezwę. Oj tam, oj tam. Konsekwencja.

Ustaw sobie blokery

Inny temat, który często może się przewijać, szczególnie na wyższych, zarządczych stanowiskach to jest zapierdzielony spotkaniami kalendarz. Jeśli ciągle ktoś Ci coś wrzuca i masz w tym kalendarzu grubo – ja potrafiłam mieć grubo, więc wiem o czym mówię – ustaw sobie blokery. Być może tego się nie uda przez najbliższe 2 tygodnie, jeśli na najbliższe 2 tygodnie masz zawalony kalendarz, ale zacznij z wyprzedzeniem. Na za 2 tygodnie ustaw blokery w kalendarzu.

Blokery to mam na myśli wydarzenia – takie, które nie są widoczne dla innych, czyli one są jako prywatne. One tak będą się wyświetlały innym ludziom. Chyba tak nie można zrobić, że prywatne wydarzenia są dostępne dla innych. Chodzi o to, żeby mieć blokery, a ktoś nie wie, że Ty masz tam wpisaną sesję skupienia.

To może brzmieć troszeczkę dziwnie, że robimy takie fejkowe rzeczy, ale sugeruję zmienić optykę, zmienić sposób patrzenia na to. Ty w ten sposób planujesz sobie pewien czas na pracę, która jest najbardziej wartościowa. Rezerwujesz sobie ten czas z wyprzedzeniem, więc Twoja intencja jest perfecto. To jest sposób na to, żeby wyciągać z takiego zawalonego kalendarz czas na najbardziej intensywną pracę w skupieniu. Może się wydawać, że dwa razy dwie godziny w tygodniu takich sesji skupienia to jest mało.

Może się tak wydawać i ja to rozumiem, natomiast spróbuj. Zobaczysz jak dużo można zrobić podczas sesji, w której mamy naprawdę lasowego skupienie, w którym naszym celem jest dowieść jak najwięcej ze swoich tematów. Jeśli mnie słuchasz dłużej to wiesz, że  nie o to chodzi, żeby się zajechać, tylko chodzi o mądre gospodarowanie naszą energią, naszym czasem i naszymi działaniami. Jeśli to ma popchnąć Twoje tematy do przodu to tak, to potrzebna jest intensywniejsza praca. Ale to nie znaczy, że my działamy w ten sposób cały czas. My intencjonalnie wybieramy kiedy tak ma się dziać.

To są takie intensywne sesje skupienia. Wtedy poziom satysfakcji po tym, jak my taką intensywną sesję skupienia sobie zrobimy, nawet jeśli to będzie dwa razy w tygodniu po godzinie albo po pół godziny – różna może być Twoja sytuacja zawodowa, rodzinna. Poziom satysfakcji potrafi być naprawdę ogromny. Ja bardzo rekomenduję zacząć z tym, co masz. Jeśli nie jesteś w stanie wsadzić sobie blokerów na 2 godziny to weź pół godziny.

Jeśli nie jesteś w stanie na pół godziny, to niech to będą te 15-minutowe odcinki, kiedy włączasz się w ten tryb i lecisz ze swoją robotą. Działajmy naprawdę z tym, co mamy w ramach strefy wpływu. To o czym mówiłam na początku. Najbliżej Twojej strefy wpływu są Twoje własne działania. Warto na tym skupić największą część swojej energii.

W biurze pomogły mi słuchawki

To, co się fajnie u mnie sprawdziło, kiedy zmieniłam branżę i zaczęłam pracować w IT jako programistka i wtedy jeszcze w biurze to słuchawki. Ludzie mniej mnie zaczepiali wtedy kiedy ja miałam słuchawki na uszach. Dodam, że wtedy niczego w sumie nie słuchałam. To są słuchawki, które teraz mam na uszach, bo służą mi do podcastów.

Słuchawki nauszne, które mi wytłumiały grających w piłkarzyki współpracowników kilka pomieszczeń dalej, bo to się bardzo niosło i bardzo mnie to rozpraszało, przeszkadzało mi i denerwowało mnie, więc kupiłam sobie takie słuchawki.

Dzięki tym słuchawkom okazało się, że mniej ludzi mnie zaczepia, a ja siedziałam blisko korytarza, więc łatwo było to zrobić. Pracowaliśmy w open spacach, czyli w takich pomieszczeniach, które są wydzielone za pomocą ściany ze szkła, więc one nie są zamykane. W sumie to nie były pokoje. [śmiech]

Naprawdę dostęp do osób był łatwy, łatwo zaczepić kogoś z korytarza. Ma to też swoje zalety, ale nie jestem fanką tego rozwiązania. Okazało się, że kiedy ja miałam te słuchawki na sobie to mogę siedzieć i robić swoje. Nie twierdzę, że u Ciebie tak to zadziała, ale co szkodzi sprawdzić? Są jeszcze takie korposłuchawki – jak ja to nazywam – które mają mikrofon z boku, tak jak osoby są na callach. Wjechał mi korpo żargon, jeszcze się nie oduczyłam.

Takie słuchawki trochę symulują to, że jest się na spotkaniu, bo masz mikrofon i może coś się dziać. Są to takie rozwiązania trochę naokoło, ale jeśli nie masz ochoty wchodzić w interakcje z innymi ludźmi to ja to doskonale rozumiem, bo nie zawsze miałam ochotę na interakcje z ludźmi to może być taki trik na to, żeby Cię ludzie w biurze mniej zaczepiali.

Podsumowując – powiem jeszcze o bardzo, bardzo ważnej rzeczy w wyznaczaniu innym granic i tworzeniu sobie takiej własnej strefy nierozproszalności, o której będzie więcej w Akademii Skupienia. Jeśli ktoś nam ciągle przeszkadza – może być tak, że ktoś będzie upierdliwy i nie będzie odpowiadał tak jakbyśmy chcieli na nasze prośby, czyli żeby nie przeszkadzać, że będzie ta osoba przychodziła.

Ostatecznym rozwiązaniem jest prawdopodobnie ignorowanie tej osoby. To mówię o takich bardzo skrajnych przypadkach. Nie spotkałam się z taką sytuacją, że takie uparte wyznaczanie komuś granic i powtarzanie jak zdarta płyta tego, na czym nam zależy i co jest dla nas ważne spotkało się ostatecznie z olaniem. Nie spotkałam się w środowisku pracy z taką sytuacją. Ale zdaję sobie sprawę z tego, że Ty możesz mieć różne sytuacje.

Nie każdemu będziemy się podobać

Na koniec Ci powiem – teraz jestem taka mądra [śmiech], śmieję się sama z siebie, ale doskonale wiem, że to może być trudne, bo różne są sytuacje w pracy i różne są relacje. Na terapii, którą zakończyłam w zeszłym tygodniu – jak to słuchasz to pewnie kilka tygodni temu – nie ze wszystkimi w pracy musimy mieć dobrą relację czy jakąś relację. Zatrzymało mnie to stwierdzenie na terapii. Zostawiam Tobie do przemyślenia, ja sobie też wzięłam do przemyślenia.

Jeszcze inną rzeczą jest zniesienie dyskomfortu, że my nie każdemu się będziemy podobać. Że nasz sposób pracy nie każdemu się będzie podobać i to jest okej. My naprawdę nie musimy podejmować działań, żeby się zacząć innym podobać. Wcale nie musimy podejmować takich działań albo rezygnować z naszych potrzeb, żeby innym było lepiej. Jakkolwiek teraz ktoś może powiedzieć, że samolubnie brzmi – serio, mam to w dupie. [śmiech] Każdy ma swoje zasady. Nie chodzi mi o to, że jesteśmy pępkiem świata w robocie, każdy ma robić tak jak my chcemy.

Chodzi mi o to, że jesteśmy razem. Taka intencja, żeby sobie nie przeszkadzać w robocie i żeby móc się skupić na robocie to nie jest samolubne. To jest proaktywne. To jest efektywne. To jest zbliżające tak naprawdę do wspólnego celu w zespole czy w firmie, więc Twoja intencja, jeśli Ty chcesz coś takiego uzyskać to ciężko się przyczepić do tego. Jeśli ktoś tego nie kuma to problem nie leży po Twojej stronie.

Jeśli po Twojej stronie jest dyskomfort z wyznaczaniem takich granic i tym, że komuś będzie niefajnie, bo mu powiem, żeby mi nie przeszkadzał, żeby zaczepianie na kawę było rzadziej, bo ja się tu potrzebuję skupić to polecam Ci bardzo serdecznie odcinek podcastu „O zmierzchu” Marty Niedźwieckiej o tzw. people pleaser. Jak to przetłumaczyć na polski?

Taka osoba, która chce sprawiać, żeby innym było dobrze swoim zachowaniem, więc czegoś nie powie albo komuś będzie coś tam. Nie chodzi tutaj o bycie chujkiem. Teraz się zastanawiam, czy nie powinniśmy tego wypikać, ale trudno, niech sobie będzie. To dobrze oddaje to, co chciałam powiedzieć. Nie chodzi o to, żeby być kimś takim, tylko żeby siebie też dobrze, z szacunkiem i z pewną troską traktować.

A jeśli my ciągle pozwalamy innym na przekraczanie naszych granic albo w pracy na ciągłe przerywanie nam tej pracy, kiedy my potrzebujemy pracować w skupieniu to to nie jest okej. Warto dać sobie prawo do tego, żeby uważać, że to nie jest okej. Chcę wierzyć, że nie masz w robocie relacji poddańczych, że musisz przed każdym się chylić i nie można takich zasad ustalić.

Jeśli jest u Ciebie inaczej to oczywiście współczuję. Po drugie – odwołam się do tej strefy wpływu – zawsze sprawdzajmy najpierw, czy czegoś nie ma po naszej stronie, co my możemy zrobić, na co my mamy wpływ. Nawet jeśli to będzie porozmawianie. Nawet jest złym słowem. Jeśli to będzie porozmawianie, bo to czasami jest dużo i to czasami jest główna rzecz, którą my możemy zrobić.

Zachęcam do tego, bo jeśli nie podejmiemy żadnej akcji to nic się nigdy nie zmieni i to jest fakt. No chyba że inni coś zmienią. Liczenie na to, że ktoś coś zmieni za nas i my na tym zyskamy to jest bardzo daleko od sprawczości. A jednak jestem za tym, żeby w miarę możliwości w swoje ręce brać rzeczy i o tym w podcaście często mówię. Oczywiście link do odcinka o people pleaser zostawiam w odcinku. Warto sobie przesłuchać. Dobry był ten odcinek.

Mam nadzieję, że ten odcinek też był dobry i wynosisz z niego coś wartościowego dla siebie. Daj mi znać co myślisz o tym temacie. Na Instagramie jestem jako monika.torkowska. Odpisuję też na maile – możesz napisać na kontakt@monikatorkowska.com. Serio odpisuję i serio jestem po drugiej stronie. Ja tam jestem. [śmiech] Śmieję się, bo ludzie są zawsze zdziwieni. Zachęcam, daj znać co myślisz. Bardzo Ci serdecznie dziękuję za Twój czas, a my słyszymy się już za 2 tygodnie!

Jeśli podoba Ci się ten odcinek – dołącz koniecznie do osób czytających mój newsletter i odbierz dostęp do materiałów dodatkowych ?

Sprawdź ?

Bezpłatne planery tygodniowe gotowe do druku: tutaj.


Zdjęcie: Headway


Niektóre linki na stronie mogą być afiliacyjne. Jeśli wejdziesz przez taki link na stronę sprzedawcy i dokonasz zakupu otrzymam gratyfikację (nie wpływa to na cenę dla Ciebie). W ten sposób wspierasz moją pracę. Dziękuję!

Przeczytaj też

Zostaw komentarz

Strona wykorzystuje pliki cookies. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na wykorzystywanie plików cookies. Ok, lubię ciasteczka Czytaj więcej