kobieta w kapeluszu

Uważasz, że jesteś obiektywny?

przez Monika Torkowska
Czas czytania: 4 min

Zwykle staramy się być „obiektywni” w swoich osądach czy spostrzeżeniach. Abstrahując, czy to dobrze, że osądzamy (często robimy to automatycznie, trochę podświadomie), zastanówmy się czy obiektywna rzeczywistość w ogóle istnieje. 

W poprzednią niedzielę odbyły się wybory do Parlamentu Europejskiego. Jak to zwykle bywa, wyniki budzą w społeczeństwie różne emocje. Przekonanie drugiej strony do swojej wizji politycznej najczęściej mija się z celem, a próby spalają się na panewce. Zjawisko, które za tym stoi jest całkiem powszechne i proste i odnosi się nie tylko do palących kwestii politycznych. 

Na stronie sputniknews pojawił się artykuł o udowodnieniu przez naukowców, że obiektywna rzeczywistość nie istnieje. Mowa o eksperymencie kwantowym brytyjskich uczonych. Obalono w nim fakt (a raczej – założenie) istnienia obiektywnej rzeczywistości. Udowodniono hipotezę Eugene’a Wignera, zgodnie z którą dwie różne osoby mogą w tym samym czasie obserwować odmienne stany tego samego układu fizycznego. Można więc zastanowić się, na tle naszej psychiki, na ile każdy, kto uważa się za osobę obiektywną, ma rację, skoro obiektywna rzeczywistość nie istnieje? 

Różne sytuacje odbieramy pozytywnie, negatywnie, czy też neutralnie. Dlaczego ten odbiór, czy ta ocena, nigdy nie będą tak naprawdę obiektywne? Nawet, jeśli mamy poczucie, że uwzględniliśmy wszystkie zmienne, jakie potencjalnie mogły zaistnieć? Ponieważ filtrujemy świat przez pryzmat swoich doświadczeń, wspomnień z dzieciństwa, utrwalonych przekonań, wpojonych (czy samodzielnie wypracowanych) przekonań. Inni ludzie, tak samo jak Ty czy ja, robią dokładnie to samo, nawet nie zdając sobie z tego sprawy. 

Dlaczego warto mieć w sobie tę świadomość? 

Reakcja na działania innych

Chociażby, żeby obniżać kortyzol 1 kiedy nie zgadzamy się z kimś w dyskusji i mamy poczucie, że druga strona nie dostrzega (tak przecież ważnych i kluczowych!) aspektów, które dla nas są oczywiste. ? Kiedy poddawani jesteśmy manipulacji, próbie wywierania na nas poczucia winy (szczególnie przez osoby z najbliższego otoczenia) w związku z podejmowanymi decyzjami. 

Komunikacja empatyczna

Stephen Covey w swojej książce 2 opisuje sześć paradygmatów (technik, postaw) stosunków międzyludzkich. Jednym z nich, w większości sytuacji najkorzystniejszych jest „wygrana-wygrana lub nie robimy interesów”. Opcja ta zakłada poszukiwanie rozwiązania satysfakcjonującego dla obu stron lub niepodejmowanie działanie w przypadku braku takowego. Jednym z nawyków opisanych przez Coveya, odwołujących się do ww. postawy jest „Staraj się najpierw zrozumieć, potem być zrozumiany”. Niemalże niemożliwa jest wdrażanie tego nawyku w życie, aby wznieść nasze relacje z innymi na wyższy poziom, jeśli nie wyzbędziemy się tendencji do oceniania na podstawie własnego życia, systemu wartości i przekonań. Dotyczy to również obdarowywania innych radami jak mają żyć, co mają robić, kiedy nie jesteśmy o to proszeni, ale w myśl przekonania „ja wiem lepiej, wiem co czujesz” ulegamy nieodpartej pokusie podzielenia się tym, co myślimy z innymi.

Dzielenie się myślami z innymi jest naturalną, ludzką cechą. Niekoniecznie dobrą, jeśli sprowadza się do wystawiania ocen i natarczywych rad względem naszego rozmówcy,

Towarzyszy mi często taka myśl, że człowiek, z którym się nie zgadzam, patrzy na świat przez pryzmat innych doświadczeń i wartości. Nie zawsze jest tak, że to wystarczy, aby powstrzymać się od dyskusji, nie wchodzić w nią. Nie mniej, refleksja zanim się odezwę, może przynieść więcej dobrego, niż spontaniczne wchodzenie w dyskusję. 

Dysponujemy pewnymi zasobami energii, które – z mojego punktu widzenia – nie zawsze warto poświęcać na zmianę sposobu myślenia u innych osób. Tak po prostu. Tutaj leży jeden z filarów osiągania, tak zwanego, „świętego spokoju”, który bardzo sobie w życiu cenię. 

Nie oznacza to oczywiście, że stanę się niespójna i będę przytakiwała rzeczom, z którymi się nie zgadzam, których nie popieram. Raczej na tę niezgodę zmarnuję mniej energii niż kiedyś. 

Nasuwa mi się pewien wniosek związany z obiektywizmem. Niektórych może kłuć mocno w oko. „Moja racja jest najmojsza” raczej nie ma racji bytu. Wszystko co nas otacza jest względne i odbierane przez każdego z nas subiektywnie. 

W jakich sytuacjach (czy obszarach) Ty spotykasz się najczęściej z dużą przepaścią pomiędzy własnymi przekonaniami a przekonaniami innych? U mnie na szczycie listy znajdą się wizja państwa (gospodarcza i społeczna), pieniądze, odpowiedzialność jednostki, pozytywny sposób patrzenia na świat. W jakim stopniu zgadzasz się z moimi przemyśleniami z artykułu?  

__________

Zdjęcie: Joe Gardner.

__________

Przypisy:

  1. Kortyzol – hormon stresu produkowany przez korę nadnerczy.
  2. „7 nawyków skutecznego działania”

Przeczytaj też

Zostaw komentarz

2 komentarze

mati 05.06.2019 - 17:08

Watro dodać, że rozumienie obiektywności zmieniało się na przestrzeni czasu. Bodajże w starożytnej Grecji była obecna przez chwilę myśl, że obiektywność, to suma wszyskich opinii subiektywnych. I trochę tę myśl odzwierciedla strona https://www.kialo.com/, gdzie ludzie podają argumenty za/przeciw w danym kontrowersyjnym temacie i tworzony z tego jest diagram kołowy. Ale co, gdy połączone ładunki wszystkich stron się zerują? Wtedy pojawia się w człowieku spokój, o którym możemy przeczytać w artykule. Spokój, który dba o nas, chroniąc nas przed manipulacją.

Odpowiedz
Monika Torkowska 06.06.2019 - 20:55

Sensowny wniosek. 🙂 Nie słyszałam o kialo wcześniej. Zapowiada się jako ciekawe miejsce do kulturalnej wymiany subiektywnych opinii. Bierzesz udział w „debatach” na tej stronie?

Odpowiedz

Strona wykorzystuje pliki cookies. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na wykorzystywanie plików cookies. Ok, lubię ciasteczka Czytaj więcej