Szklana-kula-w-ktorej-odbijaja-sie-droga-i-drzewa

Najpierw nauka, potem zabawa – o zdaniu, które bardzo nas skrzywdziło [#050]

przez Monika Torkowska
Czas czytania: 17 min

Jest trochę takich zbitek wyrazowych, które często słyszą albo słyszały dzieci, a niekoniecznie one wnoszą coś dobrego. „Dzieci i ryby głosu nie mają”, „zasłużony odpoczynek”, „Co wolno wojewodzie to nie tobie…” itd. Jednym z takich zdań jest „Najpierw nauka, potem zabawa”. W dzisiejszym odcinku przyjrzymy się temu określeniu i co tak naprawdę jest w nim szkodliwego i co możemy dalej z tym zrobić. Zapraszam!

Zapisz się: Spotify | Apple Podcasts | Google Podcasts | YouTube | RSS | wszystkie platformy

Wymienione w tym odcinku

Rzeczy do zrobienia po wysłuchaniu odcinka

Dołącz do listy osób zainteresowanych Akademią Skupienia

Akademia Skupienia Grafika od-do

Warto sprawdzić

Podkast do czytania

W tym odcinku

Dzisiaj taki temat, który przez większość życia w bardziej lub mniej świadomy sposób spędza mi trochę sen z powiek. Oczywiście przez większość życia w nieświadomy sposób, a tak naprawdę w świadomy sposób pewnie od kilku lat, może od 8 lat. A tym tematem jest odpoczynek, a właściwie taki kontekst przedkładania odpoczynku nad pracę. A właściwie zasługiwania na odpoczynek. Tak to powinnam pewnie ująć.

Najpierw nauka, potem zabawa – czy aby na pewno?

Nie bez powodu w tytule tego odcinka pojawia się taki cytat, który być może Ty też znasz ze swojego dzieciństwa „Najpierw nauka, potem zabawa”. Jest to zdanie, które moim zdaniem wyrządziło przynajmniej mojemu pokoleniu i myślę, że osobom 10-15 lat starszym niż ja, a ja mam w tym momencie 31 lat też nie zrobiło nic dobrego. Zdanie „Najpierw nauka, potem zabawa” w życiu osoby dorosłej może przerodzić się w „Najpierw praca, potem odpoczynek”. Jest w tych zdaniach kilka szkodliwych wątków.

Przygotowując się do tego odcinka zastanawiałam się, skąd się w ogóle wzięło takie podejście. Myślę, że stosunkowo trudno jest znaleźć jakieś takie rzetelne źródło na temat historii, natomiast ja wyciągam trochę swoje wnioski z obserwacji tego, jak zmieniały się sposoby pracy na przełomie lat czy po prostu w historii ludzkości.

Historia Polski i ostatnie trzysta lat to jest taka sinusoida mam wrażenie. Jeśli spojrzymy na pokolenie naszych dziadków i rodziców to to są te pokolenia, które w pewnym sensie przeżyły wojnę albo przeżyły skutki społeczne wojny. Czyli na szeroką skalę rozpowszechniony PTSD, czyli post traumatic syndrome. W sumie nikt za bardzo nie miał pojęcia, jak się z tym obchodzi. Też nie sądzę, że w Polsce wówczas była jakakolwiek na to przestrzeń.

Zamykając tą dygresję pączkującą – podzielę się z Tobą moimi wnioskami, z czego to wynika. Nasi dziadkowie zarabiali na życie przede wszystkim uprawą roli, bo to były jeszcze takie czasy, gdzie przemysł i industrializacja szeroko rozumiana, nie mówiąc o technologii, nic takiego nie istniało jeszcze wówczas. To były społeczeństwa przede wszystkim rolnicze, rzemieślnicze.

Mam wrażenie, że w tych takich zmianach ustrojowych i zmianach trochę na świecie, w tym że się upowszechnił dostęp do edukacji, zaczęła się rozwijać technologia upowszechniły się nowe możliwości. A że praca w gospodarstwie i na roli do łatwych nie należy i ja tu bardzo generalizuję, niekoniecznie jest tak, że z nich są nie wiadomo jakie kokosy.

To mogło być tak, że w tym rozwijającym się szkolnictwie nasi dziadkowie, rodzice – zależy kiedy się urodziłeś/urodziłaś – upatrywali dla nas szansy na lepsze życie. W bardziej lub mniej świadomy sposób trochę wbili nam do głowy taki bardzo silny nacisk na naukę.

A że umysł dziecka chłonie wszystko jak gąbka i nie wszystkie komunikaty, które mamy w naszych głowach pochodzą od nas. Źródło tych komunikatów bardzo często jest w dzieciństwie, tylko nasza głowa je trochę przeformułowała bardzo często i traktuje jako swoje. Na przykład określenie „Najpierw nauka, potem zabawa” przeradza się w „Najpierw praca, potem odpoczynek”.

Co jest w tym szkodliwego? Szkodliwe jest to, że uzasadniamy dbanie o bardzo ważną potrzebę od jakiegoś czynnika zewnętrznego. Na pewno kojarzysz określenie: zasłużony odpoczynek. To jest właściwie podobny rozdział. Najpierw musi się coś wydarzyć, żebyś Ty mógł/mogła odpoczywać.

Odpoczynek powinien być obowiązkiem

Tymczasem dla pełnego zdrowia psychicznego i fizycznego odpoczynek właściwie powinien być traktowany jako obowiązek. Jako taka rzecz, która jest absolutnie bezdyskusyjna. Nas nie nauczono odpoczywać. Nas nauczono uczyć się, pracować, traktować to jako absolutny obowiązek.

W związku z tym, że nie nauczono nas odpoczywać, że to nie był temat w naszych życiach, a my nie zweryfikowaliśmy, czy to na pewno jest dla nas użyteczne podejście jako społeczeństwo mamy problem z odpoczynkiem. Z pełną świadomością używam tutaj generalizacji, bo Polacy naprawdę w liczbie przepracowanych godzin przodują.

To jest pewnie smutne określenie, smutny fakt – liczba godzin nie przekłada się też na wydajność pracy. To wiąże się z tym, że człowiek niewypoczęty to człowiek mniej wydajny. Ale żeby sobie to uświadomić i przestać się trochę może definiować przez liczbę godzin przepracowanych to to już jest inny temat i trochę inny poziom również świadomości.

W pracy potrafimy cisnąć za wszelką cenę, potrafimy też uczyć się, chociaż mózg już nie przyswaja informacji, bo po prostu nie daje rady. Bardzo trudno jest się zatrzymać, jeśli człowiek ma wdrukowaną taką zależność, że najpierw musi być coś skończone albo robione, żeby potem być w stanie odpocząć. A sęk w tym, że odpowiedni poziom energii, odpowiedni poziom bycia osobą wypoczętą daje nam łatwość i lekkość w robieniu.

Na pewno znasz taką sytuację – chciałabym, żeby to była częstsza sytuacja dla każdego z nas – gdzie po jakiejś przerwie, odejściu na chwilę od jakiegoś zadania, które było trudne pojawił się pomysł w głowie i nagle to się stało oczywiste, proste i ta robota nad którą się wcześniej ślęczało nie wiadomo ile nagle poszła tak jak za pstryknięciem palców.

Ja jako programistka totalnie znam to z własnego doświadczenia, bo jest to taka praca, która często opiera się na rozwiązywaniu problemów, z którymi się spotkałam pierwszy raz, więc nie znam jakiegoś schematu, rozwiązania, ja muszę nad tym pomyśleć, to gdzieś znaleźć, z kimś się skonsultować. To są rzeczy, które są mentalnie wymagające.

Szczególnie kiedy robi się takie rzeczy i nie postawi się odpowiednio wysokiego priorytetu na odpoczynek, na regenerację, czasami na beztroskę, na taką przestrzeń do pomyślenia to bardzo trudno jest wyłuskać w naturalny, łatwy sposób zasoby umysłowe na to, żeby być w stanie tę pracę dowozić.

Chciałabym tu zrobić pewien wyróżnik dla określenia obowiązkowość, która pojawia się na przykład w książce Jacka Walkiewicza „Pełna moc możliwości”, skądinąd bardzo ją lubię. Jest to bardzo przyjemna książka i często do niej wracam. Jeden z rozdziałów autor poświęcił właśnie na obowiązkowość. Dzięki temu, że ludzie są obowiązkowi w piekarni możemy kupić rano chleb i lekarz względnie przychodzi na czas, jest w stanie nam wypisać receptę. Nie toniemy w śmieciach, bo ktoś przyjeżdża i je odbiera itd. Cały świat się dzięki temu kręci, że jest ta obowiązkowość, czyli że ludzie wywiązują się z tego, co mają robić.

W mojej krytyce tego określenia „Najpierw nauka, potem zabawa” nie chodzi o brak obowiązkowości, bo ja zdecydowanie jestem za tym, żeby dowozić swoje rzeczy, dowozić swoje zadania, wywiązywać się z tego, co deklarujemy się, że zrobimy. Problem w tym, że za rzadko albo czasami nigdy nie deklarujemy się przed sobą, że odpoczniemy, że zadbamy o siebie. To mnie bardzo uderza tak ogólnospołecznie i w tym, co robię w sieci i kiedy poruszam wątek odpoczynku i otrzymuję od Was wiadomości.

Temat odpoczynku jest dla mnie wymagający

Porusza to też mnie w moim własnym przykładzie, bo nie jest żadną tajemnicą, że temat odpoczynku jest dla mnie wymagający. Ja mam w sobie wbity schemat „Najpierw nauka, potem zabawa”, „Najpierw praca, potem odpoczynek”. Pewnie niestety dzisiejszy dzień, kiedy nagrywam ten podcast można potratować jako pewnego rodzaju hipokryzję, ale mam tego pełną świadomość. W pewnym sensie obnażam się tutaj przed Tobą, że to są rzeczy nad którymi ja potrzebuję pracować. Jest dużo lepiej niż było kilka lat temu. Dzisiaj też poszłam takim trybem.

Chociaż nie, teraz kłamię. Torkowska się złapała, że w sumie trochę kłamie, bo w południe byłam na pysznym jedzonku – na śniadaniu i na kawie, czyli odpoczynek i coś miłego było wcześniej, a nagrywam wieczorem. Torkowska kłamie. [śmiech] Patrz, jak się złapałam na tym wszystkim.

Faktem jest, że zajęło mi to dzisiaj wszystko co zaplanowałam sobie zrobić dużo dłużej niż zakładałam, więc siedzę jeszcze trochę po godzinach. O, to w tym sensie. To nie jest tak jak ja bym sobie życzyła, że będzie wyglądać. Ale też czas jest dosyć specyficzny, bo ja pracuję nad kampanią i nad samym kursem Akademia Skupienia, więc nie jest to standardowy czas, umówmy się.

Kiedy ta praca nie idzie nam tak jakby się chciało, kiedy na przykład wspomniane skupienie leży i kwiczy to bardzo bym chciała, żeby nie odpalało się w naszych głowach takie krytyczne podejście. Na zasadzie: kurna, nie mogę się skupić, co jest ze mną nie tak, jestem beznadziejna, to ja sobie powinnam teraz przyblokować to wszystko i w końcu się skupić. Marudzę sobie na to bardzo pod nosem, ponieważ zdaję sobie sprawę jak szkodliwe i nieskuteczne jest to podejście.

Nie mówię tego po to, żeby teraz nas obwiniać za to, że my takie podejście mamy, bo skądś to podejście jest. Bardzo bym chciała, żebyś być może Ty – droga osobo po drugiej stronie – nie miał/miała takiego podejścia. Bardzo bym chciała. [śmiech] Ale tak statystycznie jak czytam Wasze wiadomości to jest większa szansa, że jest to znane Ci podejście, bo to nam po prostu nie służy. Ciśnięcie siebie wcale nie sprawia, że my działamy skuteczniej.

Nawet w module drugim Akademii Skupienia, w którym poruszamy temat fundamentów związanych ze skupieniem, czyli jest tam sporo neurobiologii, rozmawiamy o mózgu, o tym czym w ogóle jest skupienie, o dopaminie, dlaczego skupianie nam nie wychodzi pojawił się taki cykl autosabotażu związany ze skupieniem.

On polega na tym – w bardzo dużym uproszczeniu – ja w jednej z lekcji omawiam cały kontekst tego tematu, że spada nam skupienie z różnego powodu. Potem się rozpraszamy. Potem nie robimy tego, co jest do zrobienia. Potem mamy wyrzuty sumienia, rośnie presja – albo wewnętrzna nasza, albo presja czasu, bo zbliża się jakiś termin. Przez to, że ta presja rośnie to znowu spada nam skupienie. Tak jesteśmy w stanie się kręcić w kółko.

A samo skupienie może nam spadać z bardzo różnych powodów, czyli my w stanie jesteśmy wejść w taki cykl samoutrudniania sobie życia z różnych miejsc. Jednym z nich jest bycie zmęczonym. Bycie człowiekiem niewyspanym. Odkładanie ciągle odpoczynku, odkładanie zabawy. Kiedy Ty jako dorosła osoba ostatni raz się bawiłeś/bawiłaś?

Nie mam na myśli rozrywki w postaci oglądania jakiegoś serialu na Netflixie czy czytania ciekawej książki, cokolwiek może być dla nas rozrywką, tylko mam na myśli beztroską zabawę. Dzieci to dokładnie znają. Śmieją się, nie przejmują się tym, co się dzieje, są totalnie wyluzowane. To jest taki stan, który wielu dorosłym jest zupełnie obcy.

Nie umiem się bawić

Kiedy w naszym domu pojawił się pies to tak naprawdę interakcja z nim, czyli jakaś zabawa i wygłupianie się – no właśnie zabawa – to są takie momenty, kiedy w ogóle ta zabawa w moim życiu się pojawia, bo poza tym to nie wiem, co miałoby tym być u mnie. Nie umiem się bawić jako osoba dorosła. A jako dzieci przychodzi nam to zupełnie naturalnie. Co poszło po drodze nie tak?

Zatem odkładanie odpoczynku albo zasługiwanie na odpoczynek i robienie czegoś, żeby dopiero potem ten odpoczynek mógł się pojawić jest takim zachowaniem, który wpływa na znacznie więcej obszarów życia niż nam się wydaje. Jednym z nich jest skupienie. Ja to zauważyłam analizując Wasze odpowiedzi w ankietach, które robiłam na temat skupienia – czego ludziom brakuje? Co chcieliby robić? Jak myślą, co tracą przez to, że to skupienie jest kiepskie?

Dlatego w Akademii Skupienia do tematu koncentracji podchodzę kompleksowo. Nie można się skupić tylko na tym, co się dzieje w pracy i jak my sobie tę pracę organizujemy, co jest naturalną pierwszą myślą, kiedy myślimy o skupieniu, bo chodzi nam najczęściej o skupianiu się na pracy. Ale właśnie, sęk w tym, że nie można pracy oderwać zupełnie od życia i tego, co się dzieje poza pracą, bo to jest system naczyń połączonych.

Kiedy odpoczynek leży, kiedy my nie mamy w ogóle przemyślanego, jak to miałoby w naszym życiu wyglądać, nie jest ten temat zaopiekowany to nic dziwnego z mojej perspektywy, że cały system po prostu nie działa. W Akademii Skupienia patrzymy na temat całościowo. Patrzę ja, bo ja jestem autorką całego programu, całej metody, którą tam się posługujemy. Niepotrzebnie tu używam liczby mnogiej. Tak, jest to teraz element autopromocji w tym podcaście.

Zapraszam do Akademii Skupienia

Jeśli chcesz nauczyć się pracować w skupieniu, mieć w końcu wolne wieczory to bardzo serdecznie zapraszam Cię na akademiaskupienia.pl. Akademia Skupienia to jest taki kompleksowy program, gdzie są lekcje w formie video. Program, który krok po kroku pomoże Ci w końcu rozprawić się z rozproszeniami. Oczywiście najpierw wcześniej je zidentyfikować, bo każdy z nas ma inne rozproszenia. Podpowiem Ci w jaki sposób wypracować koncentrację, która pasuje do tego jak pracujesz i jak żyjesz.

To jest zdanie klucz, bo w tym programie nie serwuję zbioru technik do wdrożenia już i teraz, bo techniki mają to do siebie, że one często działają, ale krótkofalowo, a potem się okazuje, że jednak ja to mam w życiu inaczej i u mnie to nie zadziała. Ja nie chcę tak.

Ja bardzo chcę, żeby wszystkie osoby miały efekt, stąd też będzie odpowiednia gwarancja satysfakcji – bardzo dobra i bardzo duża moim zdaniem, bo praktycznie będzie można przerobić połowę materiału i w razie niezadowolenia po prostu napisać i cała kasa wraca do Ciebie. Sprzedaż rozpocznie się niedługo. Polecam zapisać się na listę zainteresowanych na www.akademiaskupienia.pl, bo będzie coś specjalnego dla osób z tej listy.

Domykając temat tego jakże wspaniałego zdania, które wielu z nas słyszało jako dzieci powiem Wam, że ja ten temat przepracowywałam podczas terapii. Niedawno skończyłam terapię, która trwała jakieś półtora roku mniej więcej.

Nauczyłam się łapać sygnały

Podzielę się jednym wnioskiem – jest wiele wątków, które na tej terapii zostały uporządkowane. Ja miałam takie wyobrażenie, być może nie do końca uświadomione oczekiwanie, że pewne myśli i odruchowe reakcje przestaną mi się pojawiać. A doszłam do takiego momentu, gdzie one się pojawiają – nie we wszystkim oczywiście – potrafię się zatrzymać, potrafię zmienić to zachowanie, ale one się pojawiają. A ja bym chciała, żeby się nie pojawiały.

Tak mam bardzo często z odpoczynkiem, z przedkładaniem pracy albo czegoś, co traktuję jako swój obowiązek – coś ważnego do zrobienia – nad odpoczynek, nad regenerację zasobów. Potrafię się na tym złapać. W większości przypadków teraz idę za tym. Łapię się po prostu też na takim głupim języku. Swoją drogą w jednym z odcinków rozmawiałyśmy z Jadwigą Korzeniewską o tym, jak ważny jest język, którym do siebie mówimy. W kontekście pracy, nauki, zabawy i odpoczynku ten język oczywiście też ma znaczenie, ja też się na tym łapię. Dbam o to, żeby to nie było tak, że zawsze musi być coś zrobione i dopiero ja potem sobie robię wolne.

Nie jest to tak, że to się dzieje w moim mózgu z automatu, tylko że ja to potrzebuję na poziomie świadomym przeprocesować. Tu właściwie mogę Ci zdradzić – jest taka ciekawostka na temat przetwarzania informacji w naszym mózgu, że za to odpowiada system odgórny, tzw. top down, który rozszerza informacje, które my pobieramy z otoczenia między innymi poprzez naszą wiedzę i doświadczenie i na podstawie tego podejmujemy decyzję. To taka ciekawostka z modułu drugiego z Akademii Skupienia.

Mi też bardzo pomaga przy nieprzedkładaniu zawsze pracy ponad odpoczynek świadomość tego, jakie są moje priorytety i dlaczego ja coś robię tak jak robię. Przy Akademii Skupienia jak to wyjdzie do końca to nie wiem, bo jeszcze mamy miesiąc w momencie kiedy ja to nagrywam do startu sprzedaży. Ale postawiłam sobie bardzo wysoko na liście rzeczy ważnych to, że realizacja tego całego przedsięwzięcia ma nie być kosztem mojego zdrowia, ma nie być kosztem treningów, ma nie być kosztem zarywania nocy.

Kiedy jest wieczór, a ja jeszcze coś robię związanego z Akademią i bym chciała jeszcze coś pocisnąć, bo ta pierwsza reakcja jest taka, że ja bym tu jeszcze przycisnęła to łapię się na tym, że to jest bez sensu, bo to jest niezgodne z moimi priorytetami. Ja potrzebuję być wyspana na co dzień, ja potrzebuję mieć się dobrze, bo ja chcę mieć super skupienie w pracy, bo mam normalną pracę, normalnie zarabiam na życie programowaniem na co dzień.

Chcę mieć siłę na treningu, bo lubię swoje treningi. Po coś tam chodzę, a nie po to, żeby zgonić ze sztangą na plecach. Wiem, że nie ma takiego czasownika, ale w moich rejonach jest czasownik „zgonić”. Zaliczać zgon mentalny, fizyczny też. To jest kompletnie oderwane od tego, jak ja chcę, żeby wyglądał ten proces.

Sprzedaję Ci jako protip na koniec – jeśli to ma się ułożone w głowie, takie trochę zasady ze sobą to jest trochę łatwiej się w pewnym sensie przeciwstawić tym tekstom, które się miało wdrukowane jako dzieciak.

Życzę Tobie i sobie, żebyśmy się łapali na tych tekstach, które nam zdecydowanie nie służą. W ogóle żebyśmy byli w stanie weryfikować te teksty, które nam się automatycznie w głowie pojawiają i sobie je przedefiniowywać, bo tutaj jest w sumie nasz zakres wpływu, a nie wszystko, co kiedyś zostało w naszym kierunku powiedziane czy w naszym otoczeniu było mówione niekoniecznie teraz jest dla nas użyteczne. Bardzo serdecznie dziękuję Ci za dziś, a my słyszymy się już za 2 tygodnie!

Jeśli podoba Ci się ten odcinek – dołącz koniecznie do osób czytających mój newsletter i odbierz dostęp do materiałów dodatkowych ?

Sprawdź ?

Bezpłatne planery tygodniowe gotowe do druku: tutaj.


Zdjęcie: Anika Huizinga


Niektóre linki na stronie mogą być afiliacyjne. Jeśli wejdziesz przez taki link na stronę sprzedawcy i dokonasz zakupu otrzymam gratyfikację (nie wpływa to na cenę dla Ciebie). W ten sposób wspierasz moją pracę. Dziękuję!

Przeczytaj też

Zostaw komentarz

1 komentarz

Mit konsekwencji. Czy warto doprowadzać sprawy do końca? [#056] - Monika Torkowska 24.08.2023 - 09:03

[…] Najpierw nauka, potem zabawa – o zdaniu, które bardzo nas skrzywdziło [#050] […]

Odpowiedz

Strona wykorzystuje pliki cookies. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na wykorzystywanie plików cookies. Ok, lubię ciasteczka Czytaj więcej