słuchawki bezprzewodowe bluetooth na stole

Dzięki tym 7 banalnym rzeczom zwiększyłam komfort życia [#034]

przez Monika Torkowska
Czas czytania: 18 min

Jacek Walkiewicz pisał: „Zastanów się czasami, jak bardzo musiałbyś się natrudzić, gdybyś ten swój świat musiał w 100% zbudować sam”. Dzięki temu, że człowiek wkłada jakąś cząstkę siebie w świat, można korzystać różnych wynalazków i usprawnień, które stworzyli inni ludzie. Dziś opowiem o 7 rzeczach, które zwiększyły bardzo mój komfort życia i sprawiły, że żyje mi się lepiej.

Posłuchaj odcinka w: Spotify, Apple Podcasts, Google Podcasts, YouTube (wszystkie platformy tutaj) lub skorzystaj z odtwarzacza poniżej.

Wymienione w tym odcinku

Warto sprawdzić

  1. 7 (niekoniecznie oczywistych) mikronawyków, żeby mieć lepszy każdy dzień [#006]
  2. Todoist – jak używać. Jak ustalam strukturę projektów w mojej aplikacji do zarządzania zadaniami. Praktyczny przewodnik (PRZYKŁADY)
  3. Lenistwo, słomiany zapał, a może wyuczona bezradność? Sprawdź czy dotyczy też Ciebie!
  4. Spędzasz ćwierć swojego życia w Internecie

Podkast do czytania

W tym odcinku

  • Słuchawki bezprzewodowe
  • Przeciwsłoneczne okulary korekcyjne
  • Wieczny kalendarz
  • Aplikacja Clockwise
  • Mysz pionowa i wygięta klawiatura
  • Buty Merrell

Chcę się dzisiaj podzielić rzeczami, które zwiększyły mój komfort życia. Trochę może w kontrze do minimalizmu. Tak naprawdę nie w kontrze, bo rzeczy, które usprawniają życie to warto mieć. To nie ma nic wspólnego z minimalizmem. Bardzo proste rzeczy. Może Cię zainspiruje to do poszukiwania takich usprawnień w swoim życiu? Może są jakieś rzeczy, o których myślisz, żeby je nabyć, żeby je mieć, żeby wdrożyć do swojego życia, ale z jakiegoś powodu ten temat czeka i może po tym podcaście stwierdzisz, że ej, nie warto, tylko biorę to do siebie. Kto wie?

Słuchawki bezprzewodowe

Pierwsza rzecz to są słuchawki bezprzewodowe. Słuchawki bluetooth. To jest absurdalne, jak długo ja miałam te słuchawki na swojej liście. To nie jest droga rzecz i nie wiem dlaczego tak długo zwlekałam z tym, żeby je kupić. Ja dosyć dużo spaceruję. Mam psa, jak część z Was wie, widać go czasami na Instagramie, jest uroczy i kochany. Potrzebuje dużo spacerów i generalnie jest bardzo zwariowany na swoich spacerach. Chodzę z nim na dosyć długie spacery.

Lubię też spacerować sama. Jak idę z psem to to jest spacer dla psa. Ja wtedy nie odczuwam, tylko się nim zajmuję. [śmiech] Ćwiczę z nim itd. To nie jest relaks dla mózgu. Bardziej nabijam wtedy kroki. A jak idę sama, to faktycznie odpoczywam. Ja lubię słuchać różnych rzeczy, kiedy chodzę. Czasami słucham po prostu lasu, bo to jest moje ulubione miejsce do spacerowania. Często mam ochotę czegoś posłuchać.

Uwaga – taki spoiler – zaczęłam słuchać pierwszego audiobooka. A kto swego czasu oglądał mnie na Instagramie ten wie, że ja z audiobookami zawsze byłam na bakier i słuchałam tylko podcastów. Był taki jeden, na którym mi tak mega zależało. Zależało mi też na tym, żeby trochę więcej się ruszać, trochę więcej spacerować, dlatego kupiłam audiobooka. Wchodzę też w ten temat. Zawsze chodziłam ze słuchawkami, które miały kabel.

Jak się zapewne domyślasz – spacerowanie z kablem i z psem, gdzie się ma długą smycz nie jest najbardziej komfortowe. Da się to zrobić, natomiast często miałam tak, że albo wypadał mi telefon, albo te słuchawki mi się odłączały, plątały mi się te kable, więc zdecydowałam się kupić słuchawki bezprzewodowe. Jest to naprawdę totalnie inna jakość spacerów. Coś wspaniałego.

Mega mi się one przydały, kiedy zaczęłam chodzić na siłownię ponownie. W sumie tutaj to bardziej odczuwałam różnicę, bo jednak machanie rękami, chodzenie z telefonem na siłowni, a tutaj mogę mieć telefon gdzieś położony z boku razem z wodą, a chodzić i robić swoje rzeczy. No tak, na siłowni to zdecydowanie bardziej odczuwam na plus. Mega mi się to przydało.

Po prostu sprawia, że ja chętniej chodzę na ćwiczenia nawet sama. Ćwiczę co prawda z trenerem, natomiast chodzę też sama i sama ćwiczę. Ze słuchawkami to jest super rzecz. Bieganie ze słuchawkami bezprzewodowymi to też jest fajną rzeczą. Słuchawki bezprzewodowe – cudowna rzecz w tym roku! Cudowna!

Przeciwsłoneczne okulary korekcyjne

Kolejna rzecz – znowu rzecz, która nie wiem dlaczego tak długo odkładałam zakup – to są przeciwsłoneczne okulary korekcyjne. Mam wadę wzroku, noszę okulary na co dzień. Jeszcze kilka lat temu było tak, że albo chodziłam w samych okularach przeciwsłonecznych niekorekcyjnych, co się wiązało z tym, że nie widziałam zbyt dobrze, jak już je miałam na sobie.

Albo kiedy miałam mniejsze okulary, zwykłe korekcyjne, to byłam w stanie założyć drugą parę okularów. Po prostu okulary przeciwsłoneczne na moje zwykłe okulary. Jak to wyglądało to jest rzecz wtórna. Nie wystawały one zza tych okularów, bo okulary przeciwsłoneczne były większe. Komfort użytkowania taki sobie. Żeby nie powiedzieć, że żaden. Ale tak sobie poradziłam w tej sytuacji. W tym roku zdecydowałam się w końcu kupić sobie przeciwsłoneczne okulary korekcyjne.

Ucieszyłam się, bo jeszcze się załapałam na 50% promocję. Super to jest rzecz. Naprawdę! Teraz latem, kiedy ja jeszcze jeżdżę sporo rowerem – co prawda w lesie, więc jest trochę ciemniej, ale jeżdżę rowerem, ruszam się dużo, to przeciwsłoneczne okulary korekcyjne są naprawdę czymś wspaniałym. Jeśli masz wadę wzroku, a nie masz przeciwsłonecznych okularów korekcyjnych, a chodzisz całkiem sporo i mrużysz oczy w słońcu, to bardzo serdecznie polecam rozważenie zakupu. Ja nie sądziłam, że to zrobi mi tak ogromną różnicę.

Wieczny kalendarz

Trzecia rzecz – coś, co się nazywa wiecznym kalendarzem. Jest to nie byle jaki wieczny kalendarz, bo jest to wieczny kalendarz autorstwa Jadwigi Korzeniewskiej, naszej Pandy Produktywności, działania bez zadyszki i w ogóle. Ja kupiłam ten kalendarz, bo mi się spodobał wizualnie. Stwierdziłam, że fajnie wygląda na zdjęciu. Szukałam od jakiegoś czasu, jak sobie ułożyć początek dnia i początek pracy.

Chciałam stworzyć taki rytuał wejścia w pracę, żeby to nie było takie mechaniczne. Ja zastanawiam się, jak Ci to opowiedzieć, żeby to było dobrze zrozumiałe. Miałam tak od jakiegoś czasu, że ja wstawałam, załatwiałam jakieś higieniczne rzeczy, robiłam sobie coś do picia, siadałam przed komputerem, włączałam komputer i jechane z robotą. Tak po prostu bezrefleksyjnie. Tak wyglądał początek mojego dnia. Jeszcze Tedi był po drodze. Ja zdaję sobie sprawę z tego, że pewnie wiele osób tak funkcjonuje i mają się dobrze, natomiast mi to zaczęło przeszkadzać.

Zaczęło mi przeszkadzać, ponieważ brakowało mi uważności na codzienność. Czegoś takiego, żeby to rozpoczęcie dnia było fajniejsze. Szukałam punktu zaczepienia, jak to zrobić. Czymś takim naprawdę małym. Nie miałam na myśli robić 15 minut codziennie rano jogę. Teraz używam głupiego i prześmiewczego głosu. Absolutnie nie śmieję się z jogi rano. Po prostu ja i joga rano to nie jest coś dla mnie w tym momencie. Ale kto wie, co Torkowska sobie kiedyś wymyśli.

Wiecie, ja ostatnio przebiegłam 15 kilometrów, a kiedyś po kilometrze umierałam i nie miałam płuc. Ja wiem, że jestem w stanie naprawdę wymyślić sobie i zrobić różne rzeczy. [śmiech] Kto wie, istnieje duża szansa, że ja zacznę robić tą jogę rano. Dla mnie teraz taka wizja jest absolutnie zniechęcająca i nie miałabym ochoty tego robić.

Szukałam czegoś miłego. Takiego fajnego, co pozwoli mi się trochę zatrzymać rano. Pomyślałam sobie, że ten kalendarz Jadwigi to może być super rzecz. Oczywiście, kalendarz ma miesiąc i dni. On jest wieczny, więc nie ma roku. Ma taką część związaną z tym, jaka jest dzisiaj pogoda i z tym, jak ja się czuję.

Pomyślałam sobie: kurna, przecież te dwie rzeczy na końcu są zajebiste. Ja muszę się skupić, jak będę sobie ustawiała ten kalendarz każdego dnia rana. Muszę wyjrzeć przez okno i zauważyć w ogóle, jaka jest pogoda. Zatrzymać się na chwilę i pomyśleć: o, dzisiaj to pada albo: o, dzisiaj to już z samego rana słońce po oczkach wali. [śmiech] Każdego dnia rano będę dzięki takiemu czemuś robiła coś, co moje ciało potrafi fantastycznie ignorować.

Mam na myśli tutaj przyjrzenie się temu, jak ja się czuję, w jakim ja jestem stanie. Jestem mistrzynią w ignorowaniu sygnałów z ciała, ignorowaniu tego, jak ja się mam. Uczę się tego i idzie mi bardzo dobrze teraz. Natomiast warto sobie ułatwiać takie rzeczy i jakoś wzmacniać tę naukę. Stwierdziłam, że to może być świetna rzecz.

Kupiłam ten kalendarz. Okazało się, że jest pięknie wykonany, jeszcze przyszedł pięknie zapakowany. Jadwiga, jeśli słuchasz tego podcastu przypadkiem, to chwalę Twój kalendarz kolejny raz. Coś wspaniałego! Słuchajcie, ja nie sądziłam, że kalendarz stojący na biurko… Ja zawsze hejtowałam takie rozwiązania. Nie, że ktoś ich używa, tylko na cholerę mi stojący kalendarz? Na cholerę mi? A tu się okazało, że to jest mój ulubiony – poza kubkiem z kawą – element stojący na biurku.

Ten kalendarz daje mi tyle radości, jak ja na niego patrzę, bo on jest taki sympatyczny. On ma tam jeszcze pandę. Pandy wyrażają różne stany, w których się człowiek znajduje. Coś wspaniałego. Panda w sensie takie zwierzątko. Nie wiem po co powiedziałam, że takie zwierzątko, bo chyba nie ma innych pand. [śmiech] Ale tak, to jest Torkowska na przypale.

Przesympatyczny kalendarz. Naprawdę coś wspaniałego. Pewnie się rozwodziłam na temat kalendarza przez 5 minut, ale uważam, że warto poświęcić mu taką przestrzeń, bo przyznaję, że to jest kolejne odkrycie dla mnie tego roku, że kalendarz taki fizyczny, stojący na biurku może mi przynieść tyle radości.

Aplikacja Clockwise

Inna rzecz powiązana z kalendarzem – czwarta – to jest aplikacja, która pozwala synchronizować swój kalendarz prywatny z kalendarzem służbowym. Mój tryb pracy jest dość specyficzny. Dla wielu osób może on być specyficzny, bo ja mam pewną elastyczność godzinową, jeśli chodzi o pracę. Szczególnie teraz, po zmianie pracy. Mam teraz niedużo spotkań. Charakterystyka mojej pracy jest taka, że ja mogę sobie zrobić przerwę w ciągu dnia. Mogę sobie tak poukładać swoje prywatne sprawy, żeby balansować sobie pomiędzy prywatnymi, służbowymi rzeczami.

Co prawda – lubię mieć pracę odgrodzoną od reszty dnia. Zdecydowanie lubię. Czasami, żeby jakieś rzeczy zoptymalizować, usprawnić sobie organizację tygodnia, to czasami mi się te rzeczy przeplatają. Po to, żeby mieć blokery w kalendarzu swoim służbowym – żeby takie coś mieć, to trzeba albo sobie przyklepywać [śmiech] wydarzenia z prywatnego kalendarza do służbowego, albo skorzystać z jakiegoś rozwiązania, które pozwala te kalendarze ze sobą zsynchronizować.

To było coś, co dosyć szybko wdrożyłam sobie w nowej pracy. O jeny, jakie to jest dobre! Ja wcześniej robiłam tak, że faktycznie ręcznie dodawałam takie blokery albo jak dodawałam prywatne wydarzenie w moim prywatnym kalendarzu, to też dodawałam swój e-mail służbowy, żeby w moim mailu służbowym pojawiło się zaproszenie. Da się to zrobić. Jest to trochę upierdliwe z mojego punktu widzenia.

A tutaj się okazuje, że aplikacją można sobie to załatwić. Ja akurat korzystam z Clockwise. Jeszcze nie jestem w stanie powiedzieć, czy mogę to polecić tak na dłuższą metę, bo używam tego 3 tygodnie, więc jeszcze nie wiem. Można znaleźć też więcej innych opcji, które robią to samo. Wiem, bo widziałam, kiedy robiłam rozeznanie.

Jeśli podoba Ci się ten odcinek – dołącz koniecznie do osób czytających mój newsletter i odbierz dostęp do materiałów dodatkowych ?

Chodzi o sam fakt, o mechanizm, że coś robi coś za nas. [śmiech] W tym przypadku synchronizuje nam prywatny kalendarz ze służbowym. Oczywiście, publicznie nie widać tych naszych prywatnych rzeczy, one są jako prywatne dodane do naszego kalendarza. Super rzecz. Bardzo, bardzo ułatwia mi funkcjonowanie na co dzień.

Mysz pionowa i wygięta klawiatura

Inna rzecz, która zwiększyła mój komfort życia, a właściwie dwie rzeczy, bo tu można je połączyć. To są sprzęty do pracy. To jest myszka pionowa i klawiatura wygięta, ergonomiczna. Ktoś może się zastanawiać teraz: a co to jest mysz pionowa? Tak jak się ma tradycyjną mysz, to rękę kładzie się na tej myszce w ten sposób, że wierzch dłoni jest zwrócony do góry. W przypadku myszy pionowej, jeśli się jest praworęcznym, to wierzch dłoni jest wrzucony na stronę prawą. Czyli kładziemy rękę w taki sposób jakbyśmy się z kimś witali. Tak jest myszka zrobiona. Ma po prostu przyciski z boku, jest trochę wyższa i bardzo fajnie mi się sprawdza. [śmiech]

Kupiłam ją, dlatego że już zaczynałam odczuwać ból w nadgarstku. Miałam go ze 2 tygodnie. Ja też co jakiś czas chodzę do fizjoterapeuty i on zawsze mi coś z tym nadgarstkiem robi. Ale akurat w naszym zawodzie, czyli w IT i ogólnie u ludzi, którzy korzystają dużo z komputera, z myszki problem związany z nadgarstkami jest problemem znanym.

Nie chciałabym mieć jakichś problemów z cieśnią nadgarstka, więc stwierdziłam: dobra, sprawimy tą mysz pionową, może to rozwiąże problem. Słuchajcie, faktycznie minął tydzień używania tej myszki i kurde, nadgarstek mnie nie boli. [śmiech] Myszka została. Chwilkę mi zajęło przystosowanie się. Może jakieś 2 godziny. Super sprawa. Uważam, że zdecydowanie zwiększyło mój komfort pracy.

A jakby nie było – cóż, w tej pracy całkiem sporo spędzam i jeszcze siedzę czasami po godzinach przy komputerze, na przykład tworząc dla Was te podcasty. To zdecydowanie ma znaczenie. Myszka jest ze mną od kilku miesięcy, natomiast klawiatura jest stosunkowo nową rzeczą, bo jest ze mną od około 3 tygodni. Zdecydowałam się ją kupić, kiedy pojawiłam się w nowej pracy i chciałam mieć swoją własną klawiaturę i nie wnioskować o klawiaturę od pracodawcy.

Stwierdziłam: dam szansę klawiaturze, która nie jest płaska, tylko jest nieco wygięta. Ręce są ułożone tak, że nie wierzch dłoni jest zupełnie ku górze, tylko jest bardziej na skos. Tu zdecydowanie pisanie oburącz. Można pisać, patrząc na klawiaturę. Ja zwykle piszę bezwzrokowo, więc to mi nie robi różnicy. Trzeba się przyzwyczaić do trochę innego ułożenia dłoni na klawiaturze. Zdecydowanie bardziej ergonomiczne, bardziej naturalne ułożenie nadgarstków. Fajna rzecz! Naprawdę, mega, mega przyjemna klawiatura.

Buty Merrell

Jeszcze jedna rzecz na sam koniec – moje odkrycie obuwnicze. [śmiech] Nie sądziłam, że będę mówić o takich rzeczach w podcaście. Jest to też w pewien sposób takie mentalnościowe odkrycie. To są buty, które są w stylu barefoot, czyli tak jakbyśmy chodziliśmy na boso. Buty te tworzy firma Merrell. Pewnie są jeszcze jakieś inne firmy, które tworzą takie buty.

To są buty, które mają bardzo elastyczną podeszwę, czyli jak się chodzi po kamieniu, to będzie czuć kamienie. [śmiech] Jak się chodzi po gałęziach, to będzie czuć gałęzie. Mają bardzo dużo przestrzeni na palce, czyli czubki tych butów nie są zwężane, one są trochę szersze. Moim zdaniem wyglądają naprawdę spoko, jak na to ile palce mają miejsca. Poleciła mi je koleżanka jako mega wygodne buty i też chyba trochę takie odkrycie dla niej.

Zamówiłam te buty, założyłam i moja pierwsza myśl była taka: kurde, Torkowska, kupiłaś za duże buty. A przecież mierzyłaś i w tabelce było wszystko dobrze. [śmiech] Ale potem tak sobie macam mój palec przez but i myślę sobie: kurde, przecież ten palec jest w dobrym miejscu. Okazało się, że ja tak bardzo nie byłam przyzwyczajona do tego, że ta część mojej stopy ma miejsce na to, żeby się swobodnie ruszać, a but się nadal trzyma na stopie, bo te buty są sznurowane i się trzymają na stopie. Tylko z przodu ma się dużo miejsca na te palce, one mogą swobodnie funkcjonować. Ja myślałam, że one są za duże.

Dla porównania założyłam chwilę później buty sportowe, które już miałam w domu – takie tradycyjne, które uważałam za najwygodniejsze i okazało się, że tam palce były ściśnięte. Na zasadzie kontrastu – najpierw miałam jedne na sobie, a potem założyłam te moje stare, najwygodniejsze buty. Okazało się, że one nie są chyba aż tak wygodne, jak mi się wydawało wcześniej.

A przynajmniej nie są tak wygodne, jak się okazują być te nowe. Tak, one są dosyć specyficzne w chodzeniu – to znaczy czuć podłoże. Stopa inaczej pracuje, inaczej jest zaangażowana w podłoże. Chodzę w tych butach codziennie. Non stop w nich chodzę. Są tak fantastyczne te buty, że parę dni później kupiłam drugą parę. [śmiech] Z trochę innego materiału, z tej samej serii, tego samego producenta. Tylko takie troszeczkę grubsze, bardziej na jesień. Jestem absolutnie zachwycona.

Ubolewam, że to nie jest rodzaj buta, że to nie jest konstrukcja, która jest częściej na rynku stosowana. Zniekształcenia palców w wyniku tego, że przez wiele lat – niektórzy całe życie – chodziły w butach, które mają bardzo wąskie czubki albo trochę wąskie czubki to jest problem. To się potem kończy na przykład zabiegami chirurgicznymi na stopach, na palcach. Są deformacje po prostu.

Zdaję sobie sprawę, że jak to powiem i przetestujesz to, co mówię, to może to wywróci Twoje myślenie i Twoje postrzeganie butów, które masz w domu. Jak można sprawdzić, czy ma się buty niewłaściwe pod kątem kształtu? Te buty, które mają wkładkę i tę wkładkę da się wyjąć, a większość sportowych ma taką wkładkę, którą można wyjąć – wyjmujemy taką wkładkę, kładziemy ją płasko na podłodze i kładziemy sobie stopę na tę wkładkę. Jeśli taką stopę położymy na wkładkę i się okaże, że nasze palce, nasza stopa tak naturalnie leżąca całym ciężarem ciała i palce nam wystają poza tę wkładkę – to znaczy ni mniej, ni więcej, że kiedy chodzimy, kiedy mamy buty na nogach, to nasze palce są ściśnięte.

Tak jest we wszystkich moich butach z wyjątkiem tych nowych, które sobie kupiłam. Przykra rzecz. Mam wrażenie, że nie da się wszystkich rodzajów buta kupić takich, żeby tego efektu nie było. A przynajmniej ja nie znam rynku na tyle. Ja nie lubię zakupów, więc nie mam ochoty poznawać tego rynku chyba na ten moment. Te, które mam Merrellki mi wystarczą do chodzenia w najbliższym czasie. [śmiech]

Zresztą pracuję z domu i w ogóle trochę się zmienił po pandemii czy w trakcie pandemii tryb życia. Z innego obuwia trochę korzystam. Można sobie w ten sposób sprawdzić i zweryfikować. Nawet jeśli nie jesteś zainteresowana/zainteresowany takimi butami barefootami, jakie ja mam, to może to będzie sposób, który Ci się przyda podczas kupowania po prostu zwykłych butów sportowych standardowych. Być może wtedy decydując się między dwiema parami będziesz w stanie wybrać te, które są trochę przyjaźniejsze dla stóp.

Siedem rzeczy, które bardzo zwiększyły mój komfort życia. Sprawiły, że życie mi się w pewien sposób usprawniło. Coś fajnego się dodało. Zwiększył się po prostu komfort w różnych obszarach – czy to tego, że ja nie muszę manualnie czegoś robić, czy to tego, że mi się fajniej chodzi i moje stopy mają więcej miejsca, czy że na siłowni mogę sobie śmigać pomiędzy różnymi sprzętami i nie przejmować się kablem, który mi się pałęta przy telefonie. To są takie proste rzeczy, które naprawdę dodają czegoś fajnego w życiu i zwiększają przynajmniej mój komfort.

Jestem ciekawa, czy Ty takie masz? Jeśli tak, to daj mi proszę znać na Instagramie. Jestem jako monika.torkowska albo na kontakt@monikatorkowska.com. Ja bardzo chętnie przeczytam. Być może sama wezmę coś dla siebie. Kurczę, jeżeli jest więcej takich drobnych rzeczy, których pozyskanie nie kosztuje dużo wysiłku – czasem trzeba zapłacić, wiadomo – to ja chętnie sobie dodam jeszcze takie do życia, bo naprawdę te 7 rzeczy mnie zaskoczyło w tym roku. [śmiech] Że one są takie fajne, takie proste, a robią mi taki efekt. Jak coś, to daj znać, ja jestem po drugiej stronie. A Tobie bardzo serdecznie dziękuję za dzisiaj i słyszymy się już za 2 tygodnie!

Sprawdź ?

Bezpłatne planery tygodniowe gotowe do druku: tutaj.


Zdjęcie: Daniel Romero


Niektóre linki na stronie mogą być afiliacyjne. Jeśli wejdziesz przez taki link na stronę sprzedawcy i dokonasz zakupu otrzymam gratyfikację (nie wpływa to na cenę dla Ciebie). W ten sposób wspierasz moją pracę. Dziękuję!

Przeczytaj też

Zostaw komentarz

Strona wykorzystuje pliki cookies. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na wykorzystywanie plików cookies. Ok, lubię ciasteczka Czytaj więcej